- Krążymy tak i krążymy i nic! - wykrzyczała blondynka, niemal do ucha Czkawki.
- Spokojnie, jeśli zachowa spokój nic jej nie...- chłopak zamilkł gdy zobaczył przed sobą ciemnowłosą, próbującą schronić się przed najgorszym smokiem na tej wyspie.
- Wiron - wyszeptał szatyn prawie niesłyszalnie.
- No co czekasz leć tam i pomóż jej panie zaklinaczu smoków! - wykrzyknęła poddenerwowana Astrid. W tym samym czasie smok chłopaka zamruczał niespokojnie.
- To nie jest takie proste, ten smok nienawidzi, każdego smoka na wyspie! Za mną też nie przepada- dokończył nieco ciszej dotykając blizny przy oku. Ostatecznie Czkawka kazał obniżyć Szczerbatkowi lot, wysadził dziewczynę na plaży i wzbił się wyżej.
- Ej Wiron ! Może zmierzysz się z kimś równie silnym - krzyknął w stronę rozzłoszczonego paszczogona. Smok natychmiast uniósł łeb i straciwszy zainteresowanie brunetką, poderwał się na swoich silnych skrzydłach do lotu.
Zielony gad wystrzelił kilka kul ognia w stronę przeciwnika, ale nocna furia sprawnie je ominęła.
Kiedy w przestworzach toczyła się zawzięta walka, Astrid podbiegła do swojej przyjaciółki.
-Wszystko gra? - zapytała niepewnie.
- Czy to jest....
- Tak jest- przerwała jej niebieskooka- ale nie to jest najdziwniejsze- dodała po chwili. Dopiero teraz Heth dostrzegła, że czarny smok nie jest sam.
- Ale jak....- zielonooka zakryła usta dłonią.
Kiedy Czkawka próbował ujarzmić paszczogona, do wyspy podpłynęła łódź. Wysiadł z niej rosły chłop, łysy, z brodą. Ostrożnym krokiem zbliżył się do dziewczyn.
- A panienki co tu sprowadza? - zapytał.
As od razu dobyła broni. Mężczyzna natomiast nie przejął się tym. Szybko skapnął się że nie są z tąd. Ostrożnie zaczął konwersacje.******
- Dobra mordko teraz, albo nigdy.- krzyknął szatyn Smok rozłożył ogon i wzbił się tak wysoko jak mógł. Paszczogon zaczął lecieć w miejscu.
Nocna furia zrobiła ładny obrót i pocisk plazmy poleciał, w stronę czworoskrzydłego smoka. Gad oberwawszy nią wycofał się z walki.
Czkawka skierował, swojego smoka w dół. Na plaży spotkał 2 czekające na niego dziewczyny. Brunetka wpatrywała się w chłopaka jak w ósmy cud świata. On zaś tylko wyciągnął w ich stronę rękę.
- Chodźcie, tu jest niebezpiecznie dla takich jak wy, będę tego żałował, ale zabieram was do mojej bazy- powiedział stanowczo. Blondynka nic nie powiedziała. Tylko grzecznie wsiadła na smoka i objęła szatyna.
Od razu chłopak poczuł, że coś jest nie tak. Na jego twarzy zawitał rumieniec.
Gdy Czarnowłosa również dosiadła bestii, chłopak poderwał go do lotu.
Gdy dotarli na miejsce, dał im kilka wskazówek jak przemieszczać się po wyspie.
-Mój dom jest waszym domem, ale musicie mi obiecać jedno. Do tej chaty nie wchodzicie.- ton chłopaka wydawał się stanowczy i naciskający, ale w końcu trzeba jakoś ochronić pomieszczenie, którego zawartość mogła by zdemaskować szatyna.
Dla Astrid ten zakaz był jednak jak zaproszenie.
Czkawka spokojnie przechadzał się ze swoim smoczym przyjacielem, obserwując spadające gwiazdy.
- Co z nimi zrobimy ? -Zapytał po chwili.Smok tylko zabulgotał delikatnie.
-Odstawił bym je do domu, ale będzie problem. Jeśli ludzie z Berk zobaczą smoka....., A po za tym podczas mojej nie obecności łowcy mogli by znów spróbować zająć naszą wyspę. Nie po to ratowaliśmy te wszystkie smoki, żeby teraz znów dostały się w łapska łowców.- dodał po chwili. W pewnym momencie chłopak poczuł na swoim karku oddech. Odwrócił się ostrożnie i zobaczył nic innego jak paszczogona. Nocna Furia cicho warkneła.
- Spokojnie.- zaśmiał się cicho chłopak, demaskując gada.
-Przeciez to Argia- dodał po chwili wyciągając rękę w stronę pomarańczowego smoka. Gad zaraz przytknął do niej łeb i zaczął domagać się pieszczot. Szatyn nie mógł mu tego odmówić.****
Astrid szła spokojnie po mostkach, dokładnie analizując każdą chatę, każde przejście, każdą kryjówkę. Dobrnęła do chaty przed którą spał spokojnie znajomy jej koszmar ponocnik.
- Sprytny jest- uśmiechnęła się do siebie i odwróciła na pięcie. Jej następnym celem była plaża, gdzie ktoś na nią czekał.
- Jeszcze się dostanę do tej chatki.- wyszeptała zanim zniknęła za drzewami.***
Na widok paszczogona Hether zabrakło tchu. Chłopak z trudem wytłumaczył jej, że ten smok to przyjaciel. Razem ze swoim wierzchowcem udał się do budynku by odprawić swojego ,,strażnika chatki".
Gdy miał do niej wejść, ujrzał swojego niedawnego przeciwnika, który wznieca ogień byle gdzie.
- O nie , za blisko, zdecydowanie za blisko.- wymamrotał szatyn gdy zielony gad podpalił kolejne drzewo.
Czkawka miał już wołać swojego smoka, jeśli paszczogon wznieca pożar to wzywa posiłki, a jak wzywa posiłki to musiało stać się coś złego. Powstrzymał go dotyk As. Dziewczyna położyła mu rękę na ramieniu.
- Noun ? , Muszę ci coś pokazać.- zaczepiła chłopaka.
- Ale...ale....
- Chodzi o smoka- ten argument bez wątpienia przekonał chłopaka.
- Szczerbatek pilnuj Wirona. - krzyknął do smoka, a sam poszedł za dziewczyną.***
Przeszli kawał drogi, ale na nic nie znaleźli.
- Gdzie ten smok ? - zapytał z niepokojem chłopak.
-To jedyne na czym ci zależy prawda?- usłyszał za sobą głos.
-Ryker! - tyle zdążył powiedzieć zanim dłoń mężczyzny znalazła się na jego ustach, a błyszczący miecz zastygł przy jego gardle.
- Spokojnie, nie zabije cię, nie teraz- odparł z uśmiechem.
- Obiecałeś, że go nie skrzywdzisz - niemal że wyszeptała blondynka.
Zszokowane spojrzenie szatyna, powędrowało na Astrid.
- Twój gość cię sprzedał, wzamian za podwózkę - niemal wyszeptał mu do ucha, na co szatyn się wzdrygnął.
- Viggo chętnie pozna chłopaka, przez którego towar lata wolno, zamiast siedzieć grzecznie w klatkach.- mówiąc to przycisnął ostrze do gardła Czkawki, powodując tym, że jego spojrzenie spowrotem utkwiło w błyszczącej broni.
Astrid widząc przerażenie w jego zielonych tęczówkach, zaczęła wątpić, czy dobrze zrobiła.
Wtedy chciała tylko wrócić do domu i nie myślała o tym, czemu temu mężczyźnie zależało na jeźdzcu, ważne było, że miał łódź.
Z oddali dobiegł ryk.
- Chodźmy zanim te przerośnięte jaszczurki domyślą się, że coś jest nie tak i będą chciały mu pomóc.- mówiąc to uderzył Czkawke w brzuch powodując jego utratę przytomności.
- Muszę iść po moją przyjaciółkę- powiedziała nie spuszczając wzroku z nieprzytomnego szatyna, którego Ryker przeżucił przez ramię.
- Szybko...- powiedział zmierzając w stronę łodzi.****
Kiedy blondynka przybiegła na miejsce na swojej drodze spotkała Szczerbatka. Czarny smok zbadał ją wzrokiem i błądził oczami w poszukiwaniu przyjaciela.
-Czego się lampisz?! - krzyknęła do zszokowanego smoka, wyminęła go i podeszła do Hether.
- chodź- złapała ją za dłoń i miała opuścić pomieszczenie, ale drogę odgrodziła im poddenerwowana Nocna Furia.
- Odsuń się - powiedziała stanowczo, ale smok zdawał sobie nic z tego robić.
- Spokojnie, twój pan jest cały, niedługo wróci - ratowała sytuację ciemnowłosa.
Smok odsunął się. Wtem w miejscu ich pobytu pojawił się przerażony paszczogon ze strzałą wbitą w bark.
Z lasu zaczęły wyłaniać się najróżniejsze gatunki smoków. Leciały w różnych kierunkach, opuszczały wyspę, albo i zostawały.
Blondynka z przerażeniem zdała sobie sprawę, że wpakowała w kłopoty nie tylko chłopaka, ale całe stada smoków. Bez jego przewodnictwa i pomocy nawet smoki nie poradzą sobie z ilością łowców jaka napłynęła niedawno nad wyspę.
Nocna Furia starała się zapanować nad smokami, którym udało dobrnąć się, aż tutaj. Gdy gady miały jakiś problem zawsze szukały pomocy u jeźdźca i jego smoka.
Astrid złapała przyjaciółkę i ruszyła w stronę statku.****
- Nareszcie- powitał ich jeden z łowców i zaprosił na statek. Ciemnowłosa z przerażeniem wpatrywała się w klatki pełne smoków. Rzadkie, powszechne, wszystkie jakie nie zdołały się wybronić.
Astrid starała się udawać, że jej to nie rusza. W końcu oni wikingowie zawsze chętnie krzywdzili smoki.
Z rozważań wyrwał ją głos Heth
- Może źle zrobiłyśmy... W sumie on ugościł nas na swojej wyspie, zaproponował pomoc....
- Nie myśl o tym. W każdej chwili te jego gady mogły nas zabić.
- Ale nie zabiły.....
Kiedy As wędrowała po statku natknęła się na Rykera. Podeszła do niego ostrożnie i zapytała.
- Co z nim zrobiłeś ?
- Nie powinno to cię interesować.
-Proszę , chce tylko wiedzieć.
Mężczyzna złapał ją za ramię i wprowadził pod pokład.
-Masz swoje smocze dziecię - zadrwił.
Blondynka wbiła wzrok w klatkę w której leżał, skuty i nieprzytomny chłopak.
Dziewczyna zakryła dłońmi usta.
- Nie martw się długo nie będzie się męczył - powiedział wyprowadzając dziewczynę z podpokładu.Na razie to tyle
Do nexta 💓
CZYTASZ
Przyjaciel smoków [Zawieszone]
FanfictionCo by było gdyby Czkawka jednak uciekł z Berk? Gdyby postanowił wieść samotne życie wśród smoków ? Dowiesz się czytając to opowiadanie ;)