**Perspektywa Astrid***
Odganiając moje rozmyślenia wsiadłam na tego niebieskiego smoka, a za mną Heth.
- A co z? - zaczęłam, ale zanim skończyłam chłopak zagwizdał po raz kolejny i obok nas pojawił się ten kamienny smok, którego nam wcześniej przedstawił. Nie zapamiętałam nazwy... Na początku myślałam że z niego zrezygnował na rzecz śmiertnika ale się myliłam.
- Lecą oba? - zapytałam niepewnie.
- Tak, muszę mieć jakieś wsparcie. - odparł miło, chodź widać było że obawia się tego co zamierza. Dosiadł swojego gada po czym rozłożył sztuczną lotkę na jego ogonie. Teraz dopiero zauważyłam, że oboje nie mają lewej ,,kończyny". Dziwne... Ale nie tak jak to że teraz dopiero zauważyłam że smok ma sztuczną lotkę... Była świetnie wykonana i pokryta łuską. Gdyby nie czerwony znak na niej, nie zorientowała bym się iż jest sztuczna.
Ruszyliśmy, Noun leciał na przedzie, my lekko za nim a ta kamienna bestia jeszcze lekko za nami. Obserwowałam mechanizm lotki. Zaintrygowało mnie jak to zrobił i jak to działa.
- Jak ją stracił? - przerwałam panującą niezręczną ciszę swoim pytaniem i wskazałam na ogon. Haethera za mną aż drgnęła. Wiedziałam że to niezręczne pytanie ale cóż, musiałam się czegoś więcej dowiedzieć na temat tej gadziny której wzrok przez cały dzień czułam na plecach.
Szatyn zawachał się.
- Śmieszna sprawa...ehh... Tak się składa że to ja go ten... Zestrzeliłem. - wydusił i natychmiast odwrócił twarz. Widać że było to dla niego coś trudnego do przebolenia.
- Mówiłeś że nie krzywdzisz smoków...- zaczęłam drążyć temat. Nie czułam się z tym źle... Gdyby nie chciał to by o tym nie mówił, nie ?
- Kiedyś, kiedyś było inaczej... Urodziłem się na wyspie, gdzie zabijano smoki i wychowywano mnie w przekonaniu że są złe. Ale odkąd poznałem jego - wskazał na smoka, który zamruczał miło jakby chciał podnieś zielonookiego na duchu. - wszystko się zmieniło. Nie umiałem go zabić, uwolniłem go, darował mi życie, odnalazłem go, nie mógł latać, nawiązałem z nim jakąś więź, więc postanowiłem znów poderwać go w górę i tak się zaczęła nasza przygoda. Po tym jak pierwszy raz uratował mnie z płomieni, pewnego smoka, którego dla dobra innych skrzydlatych gadów musieliśmy niestety zgładzić, wiedziałem że stworzyliśmy między sobą coś wyjątkowego. - powiedział prawie na jednym wdechu po czym odetchnął ciężko i znów zamilkł. Zauważyłam że gdy rozmawia z nami waży dokładnie każde słowo. Z tym pomiotem piorunów za to gada na luzie jak z człowiekiem. Nie pojmowalam tego w ogóle.
- Prawdopodobnie od tego momentu smoki przestały atakować waszą wyspę. - powiedział po czym dostał od smoka z ucha. Usłyszałam jak jęknął.
- To przez ciebie smoki nie atakują? - zapytałam zdziwiona.
- Prawdopodobnie - odparł.
- Przez to nasz wódz Stoick Ważki wyrusza na wyprawy by dopaść i zabić jakiegoś, gada po czym jego łeb przywiozi do wioski. Nastepnie na oczach plemienia robi z niego trofeum by pomścić jego zmarłego syna.- rzuciłam.
Nie wiem co we mnie wstąpiło ale nie mogłam się powstrzymać przed wspomnieniem o Stoicku. Chciałam zobaczyć jak zareaguje. Chłopak chyba zacisnął ręce na siodle nie jestem pewna bo było ciemno. Smok przejął jego nastawienie i zawarczał na mnie zajadle. Zdziwiło mnie to że ten zębacz odwarknął mu...jakby w mojej obr... Nie to nie dorzeczność. Czkawka delikatnie pogładził pysk gada uspokajając go. Nadal milczał. Chyba przesadziłam.
- Przepraszam. - rzekłam. Sama nie wiem czemu, poczułam wyrzuty sumienia. Idiota... Co on ze mną robi... Nawet Heth się zdziwiła że to powiedziałam.
Dalej milczał, a zielonooki gad mruczał kojąco.***Perspektywa Czkawki***
Usłyszałem ciche przepraszam. Myślałem że zaraz tam wybuchnę i zacznę wrzeszczeć na całe gardło. Zacisnąłem dłonie z całych sił na siodle Szczerbatka i powstrzymywałem łzy. Smok mruczał pocieszająco ale ja go nie słuchałem. Mój ojciec... Ojciec przyjaciela smoków, zabija je bezwzględnie co do jednego właśnie przez niego. Cóż za ironia prawda? Łzy cisnely mi się do oczu. Nie chciałem się odzywać bo wiedziałem że głos by mi się wtedy załamał, a one zaczęły by pytać czemu, w końcu to obcy dla mnie człowiek. Po chwili dojrzałem jednak wybawienie. Berk... Nie wiedziałem że kiedykolwiek będę się cieszył na widok tej popapranej wyspy. Tak jak zaplanowałem pokierowałem smoki lecące za mną do kruczego urwiska, a sam korzystając z tego iż nocna furia nocą jest praktycznie niewidoczna, zrobiłem 2 rundki wokoło Berk by upewnić się że wszystko gra.
Gdy dotarłem zastałem dość zabawny widok. Astrid ze wszystkich sił starała się odgonić od siebie Wichurę, smoczyca jednak nie odpuszczała.
- Hej mała, to nie jej życie -:powiedziałem ześlizgując się z siodła.
- Nie jestem mała! - warkneła blondynka. Roześmiałem się na głos.
- Mówiłem do smoka- wydusiłem a mój wierzchowiec zaśmiał się również, po swojemu. Podszedłem do śmiertnika ale ten omal nie przywalił mi ogonem próbując podążać za niebieskooką. Mój smok warknął, ale uspokoiłem go gestem ręki.
- Wichura... - zacząłem spokojnie. - To nie jej życie, musisz ze mną wrócić mała. - powiedziałem. Smoczyca zpochmurniała, ale przytkneła nos do mojej dłoni i podeszła do siedzącego na obrzeżach Sentinela.
- To żegnajcie...- zacząłem smętnie i wsiadłem na smoka.
- Do zobaczenia. - odparła mi dziewczyna. Była widocznie smutna ale nie wiedziałem czemu. Serce mi się krajało na ten widok.
- Raczej się już nie zobaczymy- odparłem próbując brzmieć poważnie. - I spróbujcie zrobić coś z tym wodzem, bo jak się ze mną spotka... Może się to źle skończyć. - dodałem i wystartowałem.***Perspektywa Astrid***
Jak on śmie?! Grozić własnemu ojcu!? Z drugiej strony gdy patrzyłam jak odlatuje prawie się popłakałam. Wciąż trzymałam w dłoni jego chustę. Zapomniałam mu ją oddać.. nie, wcale nie... Nie chciałam mu jej oddawać. Ruszyłyśmy z Heth do wioski. Gdy dotarlysmy, radości Wandali nie było końca. Wszyscy pytali się jak udało nam się wrócić i czy załatwiłyśmy temat z Albrechtem. Niestety musiałam obwieścić im smutną nowinę i wymyślić na poczekaniu historię by nie zdradzić faktu o istnieniu jeźdźca nocnej furii. Właśnie, wciąż nie dawało mi spokoju o co chodziło temu wrednemu stworzeniu. Za to przed oczyma wciąż miałam wizerunek zaginionego syna wodza.Kolejny rozdział za nami, mam nadzieję że wam się podoba 😘 Ten dział był dość nudnawy ale potem będzie akcja zobaczycie sami 😍😘 Do nexta kochani 💓💓
CZYTASZ
Przyjaciel smoków [Zawieszone]
FanfictionCo by było gdyby Czkawka jednak uciekł z Berk? Gdyby postanowił wieść samotne życie wśród smoków ? Dowiesz się czytając to opowiadanie ;)