~22~

858 26 1
                                    

Staliśmy wtuleni w siebie patrząc na niebo.

Odwróciłam się i usiadłam na parapecie.
J:
A Ty?- strasznie byłam ciekawa jego odpowiedzi
T:
Ja? Ja chciałbym dzielić z Tobą każdy piękny ranek, budzić się patrząc na ciebie i zasypiać z myślą że jesteś całą moja. Chciałbym już uklęknąć na jedno kolano przy naszych rodzicach i wyznać ci miłość na ich oczach. Kochać się z tobą codziennie okazując ci miłość. Też cię kocham.- po tych słowach chłopak wpił się w moje usta.
Dłonie położył na moich biodrach a ja oplotłam nogami jego talię. Całowaliśmy się długo i namiętnie. Przygryzam mu dolna wargę i trochę go to zabolało, bo wzdrygnął. Blondyn odsunął swoje usta od moich i zaczął całować moją szyję. Wssał się w nią. Pozostawił po sobie ślad w postaci malinki.

Naszą zabawę przerwał nam dźwięk przychodzącego SMSa do Tinusa. Wkurzony chłopak oderwał się odemnie i sprawdził wiadomość.
T:
To Marcus, pisze że mamy do nich przyjść. Ktoś chyba się tu zbliża.
J:
Co? Jak to? Przecież to jest opuszczony dom
T:
Tak, ale to też oznacza że każdy może sobie tu przyjść. Chodź- chwycił mnie za nadgarstek- musimy stąd zejść ale po cichu.
Cicho i powoli schodziliśmy po schodach. Dolaczylismy do reszty.
E:
Musimy mówić szeptem
J:
O co chodzi? Coś się stało?
M:
Musimy stąd iść. Ktoś tu idzie.
T:
Ale kto?
M:
Nie mam pojęcia, ale jest to kilka osób i wyglądają na starszych.
Tinus wyszedł z "salonu" żeby sprawdzić kto się zbliża.

T:
Okej... Idzie tu 6 osób. I tak są starsi. Są jeszcze daleko więc mamy chwilę czasu.
M:
Chcecie się trochę zabawić i uciec tyłem do lasu czy trochę bardziej zaryzykować i wyjść im na przeciw?
E:
Jest już ciemno... Ale chodźmy do lasu!
J:
A nie możemy wyjść ogrodem, schować się za murem budynku i uciec kiedy oni wejdą do środka?
E:
Nie będzie z tego żadnej zabawy... No ale dobra. Chodźmy.

Wyszliśmy tam, gdzie miał być ogród, schowaliśmy się za murem i czekaliśmy aż oni wejdą do środka. Powoli się zbliżali, zauważyliśmy że mieli ze sobą butelki, pewnie chcieli tu pić. W końcu byli już na miejscu. Weszli do środka, wtedy my zaczęliśmy biec, szybko, ale staraliśmy się też być cicho żeby nas nie zauważyli ani nie usłyszeli.

Kiedy oddaliliśmy się na jak to powiedział Tinus "bezpieczna odległość" uznaliśmy że dzisiaj późno wrocimy do domu. Poszlismy razem poszlajać się jeszcze po mieście. Jak na późną godzinę było ciepło. Oprócz lamp księżyc oświetlał nam chodnik. W końcu spędzimy trochę czasu w czwórkę. Byliśmy wszędzie, w skate parku, na stadionie, w parku. Obeszlismy pół miasta. W końcu zaczęły boleć nas nogi. Było przed godziną 2. Kiedy przechodziliśmy przez pasy drogę zajechał nam jakiś samochód. Po chwili zorientowaliśmy się że to policja
J:
Boże mamy przesrane- wyszeptałam łapiąc Emi pod rękę.
Szyba w samochodzie opuścila się
P:
Dobry, wieczór, a Państwo nie powinni już leżeć w łóżkach?
Wszyscy spojrzeli się na siebie. Tinus podszedł do radiowozu i zaczął rozmawiać z policjantami

Tinus pov

Wystraszyłem sie. Wiem że możemy mieć teraz kłopoty. W końcu nikt z nas nie jest pełnoletni i szlajamy się sami w środku nocy. Pomyślałem, że zagadam jakoś do tych policjantów i tym razem nam odpuszczą.
T:
My już wracamy do domu.
P:
Jest już późno. Nie uważasz że już dawno powinniście być w domu?
Nic nie odpowiedziałem...
P:
Odprowadzacie koleżanki?
T:
Tak! Nie chcieliśmy, żeby wracały same...
P:
Okej, to teraz podajcie mi numery telefonów do rodziców.
Wyraznie wszyscy się wystraszyli. Będziemy mieli przejebane jak rodzice się o tym dowiedzą. Dziewczyny wystraszone patrzyły na siebie a Marcus na mnie.
Zapanowała chwila głupiej i niezręcznej ciszy. Nie chcieliśmy dawać im numerów.
P:
A i tu was mam!- wykrzyknął śmiejąc się z nas- żartowałem, wyglądacie mi na rozsądna młodzież, zmykajcie już dzieciaki do domu, tylko żeby mi to było ostatni raz!
Wszyscy:
Dziękujemy, dobranoc!
Policjanci odjechali, a my udaliśmy się do domu, tak jak nam kazali

Przepraszam, że ten rozdział był taki długi, po prostu nie mogłam go nigdzie urwać 😐

Miłość nie wybiera || M.G. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz