~21~

922 27 0
                                    

Popołudnie chcieliśmy spędzić razem, więc wyszliśmy na dwór.

M:
Znamy z Tinusem takie fajne miejsce, na końcu miasta. Zabierzemy was tam.
J:
Mamy się bać?
M:
Tak-usmiechnal się sarkastycznie

Powoli robiło się już ciemno, a my wolnym krokiem szliśmy przez całe miasto, aż w końcu dotarliśmy. Stanęliśmy przed jakimś starym domem, wyglądał na niezamieszkany. W pobliżu nic nie było. Dom był nieco oddalony od pozostałych budynków. Jedyne co stało obok niego to lampa, która oświecała dziurę na drzwi wejściowe.
M:
Jesteśmy
E:
Co to jest?- powiedziała wchodząc do środka. Tinus wszedł jako pierwszy, ostatni wchodził Marcus, rozglądając się czy nikt nas nie widzi.
T:
To jest opuszczony dom
J:
Okeeej... A dlaczego jest opuszczony? Coś się stało z właścicielami?
M:
Po prostu kiedy kilka lat temu budowali ten dom zdarzył się wypadek..
E:
Łoo, chwila! Chcesz nam powiedzcie że tu są duchy!?
M:
Nie no co ty! Pewna dziewczyna miała brać ślub i jej rodzice w prezencie chcieli jej i jej mężowi wybudować właśnie ten dom. Dom był już prawie ukończony, ale kilka tygodni przed ślubem panna młoda miała wypadek, ze skutkiem śmiertelnym. No i niestety. Rodzice byli strasznie załamani i postanowili nie ukanczac budowy.
Marcus miał rację. Dom wyglądał jakby niedługo miał się już ktoś wprowadzić...
M:
To zdalyzo się kilka lat temu. Rodzice tej dziewczyny to już starsze małżeństwo, po wypadku wyprowadzili się stąd.
T:
Jak widzicie dom jest już w gorszym stanie, ale to przez dzieciaki które tu przychodzą próbować różnych "nowości". Sami tutaj kiedyś często przychodziliśmy.
M:
Jak chcecie to teraz pokażemy wam co i jak. Jest tu parter, drugie piętro i piwnica, ale nie ma nigdzie światła więc będzie ciemno.
E:
No pewnie! Chodźmy!

Zwiedziliśmy cały dom. Weszliśmy również do piwnicy bo Emi bardzo chciała. Nie było tam nic ciekawego, poza starymi plastikowymi krzesłami i butelkami po alkoholu, które i tak były porozrzucane po całym budynku. 

Weszliśmy do pomieszczenia, które miało służyć za salon. Połowa większej ściany nie miała cegieł, pewnie miały być tam duże okna i taras z wyjściem na ogród. Było tam ciemno, jednak przez okno wpadało światło księżyca, księżyc mocno świecił, bo zbliżała się pelnia.

Wszyscy siedzieli i rozmawiali. No ale Tinus musiał wykorzystać okazję, czyli nieuwagę Emi i Marcusa. Chwycił mnie za rękę i wybiegliśmy i "salonu" stanęliśmy pod schodami. Były trochę zawalone, ale dało się przejść. Weszliśmy na górę do małego pomieszczenia, w którym było tylko okno. Podeszłam do niego. Widok był przepiękny. Rozciągające się za domem pole, za nim las, nad którym wisiały błyszczące gwiazdy i lśniący księżyc.

Martinus objął mnie w pasie i złożył pocałunek na mojej szyji i przytulił mnie.
T:
Wiesz, że zawsze i mimo wszystko będziesz w moim sercu?- powiedział cichym głosem.
J:
Wiem. Ty w moim też. -zapanowala chwila ciszy. Nie krępującej, tylko kojącej.
J:
Chciałabym już skończyć te 18 lat i móc wyprowadzić się od rodziców.Chciałabym przeżyć swój pierwszy raz z Tobą, mieć wspaniały dom z ogrodem, gdzieś na obrzeżach miasta i móc dzielić się z Tobą moją miłością, codziennie. Co wieczór oglądać filmy, brać razem kąpiel i później kochać się z Tobą.... Kocham cię.- znowu zapanowała chwila ciszy. Staliśmy wtuleni w siebie patrząc na niebo.

Mam już kilka rozdziałów napisanych, są już gotowe i czekają tylko na udostępnienie 🤗

Miłość nie wybiera || M.G. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz