30

2.3K 205 15
                                    

lol. właśnie napisałam epilog i jakoś mi dziwnie. 

Miłego czytania! 


--------


Byłam na ringu. Brałam głębokie wdechy, uważałam na pracę nóg i każdy ruch mojego przeciwnika. Nie słyszałam nawoływań trenera ani muzyki, która płynęła z głośników. Skupiałam się tylko na jednym: aby wygrać.
Nigdy bym nie przypuściła, że znajdę się w tym miejscu, trenując akurat z tą osobą. Do niedawna chłopak należał do osób, których nie potrafiłam znieść, a ilekroć przebywał w moim towarzystwie to albo wychodziłam, albo odpływałam myślami do całkowicie innego miejsca. Jednak od tygodnia całkiem dobrze się dogadywaliśmy. Zaczęliśmy wieczorami razem biegać, a on przychodził nawet do mnie po kawę. Lauren zdawała się być zadowolona z mojej nagłej poprawy stosunków z jej znajomym z uczelni. Mimo wszystko wciąż męczyły mnie myśli i dziwne przeczucia, że chłopak był kimś z mojej przeszłości, a to, co usłyszałam tamtego wieczoru, wciąż mnie dręczyło, ale nie zagłębiałam się w to. Za każdym razem odrzucałam wszystkie złe myśli z dwóch powodów: moja narzeczona mu ufała i wychodziłam z założenia, że gdyby chciał coś zrobić, to nie czekałby tak długo. Od kilku miesięcy byłam na wolności i na nowo uczestniczyłam w życiu Lauren, więc dlaczego czekałby tak długo na jakikolwiek ruch? Dotychczas pokazał to, że naprawdę zależy mu na naszych kontaktach i mojej sympatii. Pomógł mi, gdy byłam pijana w barze i niejednokrotnie był przy Lauren. To on się z nią przyjaźnił, gdy ja byłam w więzieniu i byłam pewna, że nie pozwoliłby, aby stała się jej jakakolwiek krzywda. Może nie ufałam mu w stu procentach, bo nie należałam do ufnych, a zwierzałam się jedynie Lauren, ale on zdecydowanie zaczynał zdobywać moją sympatię. Po tym, jak ostatnio doszliśmy do porozumienia w pubie, zaczęliśmy spędzać ze sobą więcej czasu. Następnego wieczora spotkałam go w parku, gdy biegałam i od tamtego razu codziennie wychodziliśmy razem na godzinną przebieżkę. Nie rozmawialiśmy za wiele, bo było to dość trudne przy bieganiu, ale gdy już się zatrzymywaliśmy, aby wziąć oddech, to zawsze rzucił jakimś śmiesznym żartem, który skutecznie potrafił wprowadzić mnie w dobry nastrój.
Wszystko zaczynało się na nowo układać, a ja czułam się tak, jakbym ponownie zaczęła oddychać. Sprawy między mną, a Lauren nigdy nie były lepsze: każdy wieczór spędzałyśmy razem. Po tym, jak wracałam z przebieżki, to kładłyśmy się i oglądałyśmy jakiś film, robiłyśmy wspólnie jedzenie lub wychodziłyśmy na spacer. Wymieniałyśmy codziennie kilkadziesiąt wiadomości, gdy nie byłyśmy razem, a gdy miałam więcej czasu, to szłam z jej ulubioną kawą na jej uczelnię, aby dodać jej zastrzyku energii, by przetrwała dany dzień. Moje relacje z Ashlee również się polepszyły. Tak jak kiedyś nie pisałyśmy ze względu na moje różne załamania, teraz na nowo zaczęłyśmy wymieniać wiadomości. Zaoferowała mi, abym ponownie zaczęła z nią występować, czego nie mogłam odmówić. Potrafiłam znów spędzać sama ze sobą czas. Złe myśli coraz rzadziej pojawiały się w mojej głowie, a ja odważyłam się w końcu ściągnąć gumkę z nadgarstka. W poniedziałkowy wieczór, po prysznicu, gdy stanęłam przed lustrem, w którym ujrzałam odbicie mojej leczącej się już ręki, przysięgłam sobie, że już nie zrobię sobie krzywdy. Nie chciałam tak żyć, chciałam, aby na nowo wszystko było dobrze. Ściągnęłam wtedy gumkę, spojrzałam w swoje oczy w odbiciu i uśmiechnęłam się szeroko. Miałam wspaniałą narzeczoną i przyjaciółkę, która była mi lojalna, więc dlaczego miałabym nie spróbować w ponownej akceptacji siebie?
- Bardzo dobrze, Mila – pochwalił trener. Jego donośny głos wyrwał mnie z chwilowego zamyślenia. Zamrugałam kilkakrotnie i zatrzymałam się razem z Jasonem.
- Ty też dobrze sobie radzisz. – Kiwnął na chłopaka. – Ale musisz się nauczyć wielu rzeczy, kilku chwytów i taktyk – powiedział i przeczesał swoje gęste, brązowe włosy palcami. – Ale spokojnie. Mila Ci pomoże, dojdziesz do perfekcji. – Posłał mu uśmiech.
Jason skinął głową, po czym przeniósł wzrok na mnie i uśmiechnął się szeroko. Ściągnął rękawice i przybił mi żółwika, po czym pokazał mi język. Zaśmiałam się, pokręciłam głową i przeskoczyłam przez liny. Znalazłam się poza ringiem i podeszłam do trenera.
- Jake – powiedziałam i poklepałam go po ramieniu. Mężczyzna od razu odwrócił się w moją stronę i posłał mi pytające spojrzenie.
- Mógłbyś mi ustalić dietę i na nowo ćwiczenia? – zapytałam, ocierając wierzchem dłoni mokre od potu czoło. – Chciałabym wrócić do normy i przybrać na nowo na wadze. Wiesz, mięśnie i te sprawy.
- Ale... – chrząknął i podrapał się po karku. – Nie wracasz do tego, nie?
Rozszerzyłam szeroko oczy, a kolejna kropelka potu spłynęła po moim czole.
- Nie – odparłam po chwili ciszy. – Nigdy do tego nie wrócę. Nie, gdy odzyskałam Lauren.
- To dobrze, młoda. – Poklepał mnie po ramieniu i posłał mi delikatny uśmiech. – Wpadnij jutro po południu. – Posłał mi oczko i skierował się w stronę biura. Odetchnęłam z ulgą i odwróciłam się w stronę Jasona, który łapczywie pił wodę.
- Co tam? – zapytał, odstawiając butelkę i wycierając się ręcznikiem po karku.
- Nic. – Wzruszyłam ramionami. – Wracam do żywych – odparłam jedynie i spojrzałam mu na chwilę w oczy. Odwróciłam się napięcie i ruszyłam w stronę szatni. Rozmawiałam wstępnie z Lauren na temat mojego powrotu na treningi i ring. Nie była zadowolona, ale z drugiej strony cieszyła się, że ponownie będę szczęśliwa, bo dobrze wiedziała, jak bardzo zależało mi zawsze na treningach. Mogłam ominąć dzień w szkole, ale nie wieczorny trening na siłowni. Kiedy usłyszała o tym, że chcę wrócić do walki, miała łzy w oczach, a strach widoczny był w jej oczach. Od razu zaczęłam ją uspokajać i przysięgać, że nie wrócę do nielegalnych walk. Nie zależało mi już na tym. Chciałam za to wrócić do swojej pasji, która pomogła przetrwać mi najgorsze chwile w moim życiu. Po dłuższej rozmowie uśmiechnęła się szeroko i mocno mnie przytuliła, obiecując, że będzie mnie wspierać na każdym kroku. Było mi cieplej na sercu, a pytanie, co zrobiłam, że na nią zasłużyłam? Ponownie pojawiło się w mojej głowie, ale postanowiłam się nie zastanawiać nad odpowiedzią. Najważniejsze było to, że była w moim życiu i akceptowała mnie taką, jaką jestem. Nie dbała o moją przeszłość. To było dla mnie najważniejsze, a nie powody, dla których to robiła. Miłość, którą obie do siebie czułyśmy, była najważniejsza.
Weszłam do szatni i od razu zrzuciłam z siebie obcisłą bokserkę. Zostałam w samym sportowym staniku i krótkich spodenkach. Sięgnęłam do torby, z której wyciągnęłam butelkę z wodą, którą od razu otworzyłam i przyłożyłam do ust. Wciąż pijąc, opadłam na ławeczkę i przymknęłam powieki. Tyle razy byłam w tym miejscu tylko po to, aby odreagować swoją sytuację z Lauren. Za każdym razem, gdy widziałam, jak Cameron jej dotykał, przychodziłam tutaj i odreagowywałam wszystkie negatywne myśli na worku bokserskim. Nie potrafiłam poradzić sobie z wszystkimi emocjami, które się we mnie w tamtym czasie kłębiły. Nie wiedziałam, co działo się w jej życiu i czy naprawdę go kochała. Widziałam, w jaki sposób na niego patrzy: nie widziałam w tym wzroku miłości. Za każdym razem, gdy jej dotykał, miałam wrażenie, że drży, jakby tego w ogóle nie oczekiwała. Zachodziłam w głowę, co ich łączy. Nie potrafiło do mnie dojść, że go kocha. Nie lubiłam go jeszcze przed tym, jak zaczął umawiać się z Lauren, dlatego za każdym razem, gdy widziałam ich razem, złość całkowicie mnie ogarniała.
- Za pięć dni wyjeżdżacie?
Do pomieszczenia wszedł powolnym krokiem chłopak. Zrzucił z siebie koszulkę, przez co mój wzrok na chwilę opadł na jego umięśnioną klatkę piersiową, ale szybko go odwróciłam. Zazdrościłam u mięśni, które miał. Spojrzałam mimowolnie na swój brzuch i westchnęłam cicho ze względu na jego stan. Naprawdę tęskniłam za poprzednim wyglądem swojego ciała, ale nie załamywałam się, bo wiedziałam, że byłam w stanie do tego wrócić.
- Tak. – Skinęłam głową i wstałam. Przetarłam swoje ciało ręcznikiem i zarzuciłam na siebie bluzę. – Nie marzę o niczym innym jak weekendzie spędzonym tylko z nią.
- Kochasz ją, co?
- Żebyś wiedział. Zrobiłabym dla niej wszystko – westchnęłam i spięłam włosy w koka. – A Ty? Masz plany na weekend?
- Powiedzmy. – Posłał mi uśmiech. Szybko się przebrał i zarzucił na ramię torbę. Stanął przede mną, a ja podniosłam głowę i spojrzałam na niego pytająco.
- Kawa? – podsunął, a ja od razu skinęłam głową. Wzięłam swoje rzeczy i oboje skierowaliśmy się w stronę wyjścia, a następnie centrum handlowego. Zdążyłam poznać chłopaka z Kate, która niestety go nie polubiła. Nie miałam pojęcia dlaczego. Był dla niej miły, mimo to ona od samego początku sceptycznie na niego patrzyła i ignorowała jego pytania, gdy rozmawialiśmy na jakiś temat. Jedyne co zdołała mi powiedzieć to: 'Coś mi w nim nie pasuje", gdy na chwile od nas odszedł, aby odebrać telefon. Ulżyło mi – czyli nie tylko ja nie polubiłam go za pierwszym razem. Miałam jednak nadzieję, że go polubi, bo ja zdołałam się już do niego przekonać.
- Ostatnio w barze mi powiedziałaś, że Lauren miała zły wybór, jeżeli chodzi o facetów – zaczął, a ja skinęłam głową. Wyciągnęłam z kieszeni papierosa, którego wsunęłam między wargi, odpaliłam i mocno się zaciągnęłam, czekając na to, co powie.
- Opowiesz mi? – zapytał i odwrócił głowę w moją stronę.
- Nie wiem, czy to do mnie należy opowiadanie Ci o jej byłym – odparłam i wzruszyłam ramionami. Nie lubiłam tematu Camerona, nieważne ile nie było go już w naszym życiu. Samo jego imię źle na mnie działało.
- Ale co zrobił, że tak go nie lubisz? Czy samo to, że z nią był na to wpłynęło? – parsknął, a ja przewróciłam oczami.
- Nie przypominaj mi. Za każdym razem, gdy widziałam, jak ją obejmował, to coś we mnie pękało. Podziwiam samą siebie za to, że do nich wtedy nie podeszłam i go od niej nie odepchnęłam. – Pokręciłam głową i zaciągnęłam się papierosem. – Ale nawet nie o to chodzi. Był do niej po prostu zły. Typowy samiec alfa, bez obrazy.
Chłopak się zaśmiał i pokiwał głową. Oblizał wargi, a ja zgasiłam papierosa i weszłam za nim do galerii.
- Ale wiesz, że nie wszyscy tacy są? – zapytał, poprawiając torbę na ramieniu. – Nie każdy facet chce tylko seksu od dziewczyny albo jest chamem.
- Wiem, mam znajomych. – Zaśmiałam się. – Ona po prostu miała pecha, że trafiła na niego. Nie oskarżam przecież wszystkich facetów.
- To dobrze. – Skinął głową i tworzył drzwi do kawiarni. Uniosłam brwi, gdy ujrzałam przy kasie stojącą Lauren, a obok niej Dinah. Obie o czymś rozmawiały, a Lauren co chwilę kiwała ze zrozumieniem głową. Nie spodziewałam się jej tutaj. Wiedziałam, że nie było jej dzisiaj na zajęciach – w końcu była sobota – ale nie wspominała o tym, że zamierza gdzieś wyjść. Nawet nie miała w planach spotkania z Dinah.
- Lauren?
Chłopak od razu skierował się w stronę mojej narzeczonej, a ja spojrzałam na Kate, która stała przy automacie. Na widok chłopaka przewróciła oczami, a ja zachichotałam na jej reakcję. Lauren pokochała, a jego... cóż.
- Hej, Kate! – zawołałam i pomachałam jej dłonią. Dziewczyna spojrzała na mnie i posłała mi szeroki uśmiech. Następnie skierowałam się do dziewczyn. Bez zastanowienia objęłam Lauren od tyłu i ułożyłam głowę na jej ramieniu.
- Cześć, księżniczko – wyszeptałam, a ustami musnęłam jej policzek.
- Jesteś spocona – odparła i cicho się zaśmiała.
- Ale i tak mnie kochasz – mruknęłam i wtuliłam twarz w zagłębienie jej szyi.
- Ciebie też miło widzieć, Karla! – zawołała obudzona Dinah i uderzyła mnie dłonią w głowę. Od razu odchyliłam się do tyłu i spojrzałam na nią zirytowana.
- Cześć, Hansen. Nie poznałam Cię, chyba Ci się przytyło – powiedziałam z przekąsem i posłałam jej krzywy uśmiech.
- Mi tłuszcz przynajmniej roznosi się po całym ciele, a u Ciebie? Za chwile nie zapniesz się do żadnych spodni. – Puściła mi oczko. – Ach, a mój dwuletni brat nie jest tak płaski, jak Ty.
- Ja przynajmniej na starość nie będę tymi pomponami zamiatać podłogi przy wiązaniu buta.
Lauren razem z Jasonem wybuchli głośnym śmiechem, a Dinah rozszerzyła szeroko usta i oczy. Pokazałam jej język i zwróciłam się w stronę Kate, aby zamówić kawę. Dopiero wtedy usłyszałam śmiech przyjaciółki, co sprawiło, że sama się roześmiałam, a dziewczyna zza lady patrzyła na mnie pytająco, a szeroki uśmiech był obecny na jej twarz.
- To co zawsze? – zapytała, a ja pokiwałam głowa. Ukryłam twarz w dłoniach, próbując opanować śmiech. Czułam na sobie wzrok wszystkich ludzi, którzy obecni byli w kawiarni, ale nie dbałam o to. Poczułam dłonie Lauren, które objęły mnie czule od tyłu, a ja od razu się zrelaksowałam pod wpływem jej dotyku.
- Jak trening? – zapytała, opierając głowę na moim ramieniu.
- Dobrze – odparłam i oblizałam wargi. – Rozmawiałam z Jakiem. Wszystko dobrze. – Posłałam jej delikatny uśmiech.
- To dobrze – mruknęła i pocałowała mnie w policzek. Zrobiła krok do tyłu i sięgnęła po kawę, a ja automatycznie spojrzałam na Kate, która szła akurat w naszym kierunku z papierowym kubkiem. Podała mi go, a ja z kieszeni wyciągnęłam kilka dolarów. Spojrzałam na nią z ulgą i napiłam się kawy, o której myślałam od kilku godzin.
Dziewczyny zaczęły na nowo o czymś rozmawiać, a Jason z uwagą się im przysłuchiwał. Ja natomiast byłam myślami całkowicie gdzie indziej i z uśmiechem patrzyłam na Lauren. Za pięć dni miałyśmy pojechać razem na weekend i miałam nadzieję, że wszystko pójdzie ku mojej myśli. Chciałam spędzić z nią dwa dni – sam na sam. Chciałam się odprężyć z dala od wszystkiego, co nas otaczało: przesiedzieć z nią całą noc pod otwartym niebem podziwiając gwiazdy czy wstać z samego rana tylko po to, aby zaparzyć kawy i obejrzeć wschód słońca. Wynajęłyśmy domek na obrzeżach miasta w otoczeniu drzew, więc uważałam, że takie miejsce było do tego stworzone.
- Hej. – Kate dźgnęła mnie palcem w ramię. Od razu na nią spojrzałam i uniosłam pytająco brew.
- Co tam? – zapytałam, układając przy tym rękę na biodrze Lauren.
- Alice za miesiąc ma urodziny, a ja nie mam pojęcia co jej dać – wyszeptała jakby speszona. – Myślałam, żeby ją gdzieś zabrać, ale nie wiem, czy to dobry pomysł.
- Może coś własnoręcznie?
- W tym problem: cokolwiek dotknę to to niszczę. – Skrzywiła się, a ja parsknęłam.
- Zrób albo kup jej coś, co zawsze będzie jej się z Tobą kojarzyć. Może jakiś naszyjnik albo bransoletkę? – zasugerowałam. Dziewczyna zmarszczyła brwi, ale szybko pokiwała głową.
- Genialne. Dzięki! – Posłała mi szeroki uśmiech, a ja z zadowoleniem skinęłam głową. Uniosłam kubek do ust i spuściłam wzrok.
- Kurwa – wyszeptałam, gdy doszedł do mnie ważny fakt.
- Co jest? – Usłyszałam zmartwiony głos Kate. Uniosłam wzrok, aby spojrzeć w jej oczy.
- W weekend mamy rocznicę.  

More than strangers/camrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz