Sonia i Croft całą gorączkę spędzili w szpitalu. Gdy działanie księżyca zaczęło mijać,okazało się,że ich apetyty na siebie wcale się nie zmniejszyły.Nie pozwoliła mu się ugryźć,co go bardzo frustrowało i powodowało między nimi pewne napięcie.
Pragnął by nosiła jego zapach i by wszyscy wiedzieli że należy do niego. Należeli do siebie i to się już nie zmieni.Jedyne co musieli zrobić,to powiedzieć o tym jej rodzinie.
Po zakończeniu gorączki,przenieśli się do jej mieszkania,bo niedługo trzeba było wrócić do codziennego życia,ale nie mogli przestać się na siebie rzucać przy byle okazji.
-Dzwonił Bus- rzuciła pewnego popołudnia-Niedługo tu będzie.Musisz iść.
-Cholera,Maleńka,kiedy w końcu im o nas powiesz? Albo pozwolisz mnie to zrobić?
-Po drugim nadejściu Chrystusa,nie prędzej-odparła uśmiechając się do niego.Ostatnio stale się uśmiechała.
-Powiedzmy im w końcu.Nie chcę się z tym ukrywać.Chcę cię oznaczyć. Wiedziała że chciał,ona też chciała.To była pierwotna potrzeba,o której jej wilczyca stale jej przypominała swoim skomleniem. Była dominującą samicą a Croft był dominującym samcem.
Była w nim beznadziejnie zakochana.
CZYTASZ
PRAWDZIWA MIŁOŚĆ cz 2.
WerewolfWYZNAŁA MU MIŁOŚĆ,NIE SPODZIEWAJĄC SIĘ ODRZUCENIA. UKRYŁA SWÓJ BÓL GŁĘBOKO POD ZIEMIĄ. MIŁOŚĆ DLA NIEJ NIE ISTNIEJE.