Podobno godzinę trzecią nad ranem określano jako godzinę malarzy, muzyków, ogólnie artystów. Jednak Kim nie był żadnym z nich, po prostu wciąż siedział przy swoim zabałaganionym biurku i zastanawiał się, co tu się do cholery dzieje. Dlaczego tak wielu ludzi nagle zachorowało na zupełnie to samo, jak to się mogło stać? Dlaczego były też wyjątki, zupełnie odporne jednostki? Naprawdę nie miał już na to głowy.
Leniwie zwlókł się z fotela, gasząc przy tym lampkę, która z ledwością oświetlała kąt jego pokoju. Brunet był strasznie zmęczony, jednak ta cała sprawa spędzała mu sen z powiek, ponieważ wciąż zdawał się słyszeć te wszystkie krzyki i narzekania pochodzące zza drzwi szpitalnych sal. Otwierając drzwi starał się jak najciszej wyjść z pomieszczenia, nie chciał przecież obudzić Parka.
Ku jego zdziwieniu, gdy wyszedł na korytarz, jego wzrok momentalnie padł na wyżej wspomnianego. Jimin siedział po turecku na kanapie, prawa dłoń wciąż spoczywała na jego obolałym miejscu. Przez ten okropny ból nie mógł spać, oczywiście próbował, jednak koniec końców nic z tego nie wyszło. Poza tym, nie miał przy sobie swoich słuchawek, bez których nie mógł nawet zmrużyć oka. Niestety wciąż pusto wpatrywał się w telefon, który nadal pokazywał brak zasięgu. Siedział przymykając oczy, dopóki nie usłyszał dziwnych szmerów dochodzących z boku.
Momentalnie odwrócił się i spojrzał na bruneta wychodzącego z zaciemnionego korytarza. W pierwszej chwili tylko ogarnął go wzrokiem, a następnie wrócił do poprzedniej pozycji, wyciągając kabelek od ładowarki z telefonu, który już zdawał się być w pełni naładowany.
- Dlaczego nie śpisz? - zapytał odruchowo Kim, niepewnie drapiąc się po szyi.
- A dlaczego ty nie śpisz, hmm?
- Nie odpowiada się pytaniem na pytanie - odparł prawie szeptem, już nie miał zamiaru się kłócić. - Chciałem się tylko napić - skłamał wymyślając pierwszą lepszą wymówkę.
Stał przez chwilę wyglądając przez okno, obserwując jak budynki na zewnątrz skąpają się w świetle księżyca. Naprawdę uwielbiał widok ze swojego apartamentu, a szczególnie nocą.
Chwilę później oderwał wzrok z połowicznie zasłoniętego okna i ponownie przerwał ciszę panującą w mieszkaniu.
- Nie chcesz spać sam? - zapytał Namjoon lekko prześmiewczo, sięgając po butelkę wody, która stała tuż obok nóżki kanapy. Po tym upił łyk i odstawił z powrotem na swoje miejsce. Jimin intensywnie wpatrywał się w jego dość pociągający profil. Jednak wciąż głęboko w podświadomości uważał go za debila. Przystojnego, ale debila.
- Zbok - wymamrotał pod nosem, jednak po chwili kontynuował. - Nie o to chodzi, ja... Ja po prostu nie potrafię spać w ciszy i zawsze - przerwał by podnieść swoja lewą dłoń i lekko poklepał się po uchu. - Zawsze sobie coś włączałem, ale nie mam słuchawek.
Kim przez chwilę wpatrywał się w rożowowłosego, śledząc to, jak nerwowo bawi się palcami. Następnie zrozumiał, że Park mówi na serio.
- Oh - odparł Namjoon moment później kierując się w stronę swojego pokoju, następnie odgrzebał swoje słuchawki z pod sterty papierów i odłączył je szybko od laptopa. Wrócił z powrotem do salonu i podał je Parkowi, a ten nieśmiało wziął je z rąk bruneta.
- Dziękuję - odparł obracając sprzęt w dłoniach, spoglądając kątem oka na zadowolonego Kima.
- A teraz idź spać. Dobranoc - odparł po czym zniknął za drzwiami swojego pokoju.
Kim przymknął drzwi i wreszcie padł na łóżko po ciężkim dniu. Wtedy wziął telefon i ustawił budzik na równo dziewiątą, przez to poczuł się dziwnie. Minęło już kilka dobrych miesięcy odkąd planował wstawać tak późno. Brunet niechlujnie wrzucił telefon pod poduszkę i ułożył się na boku. Miał nadzieję że w końcu pozbędzie się tych natrętnych głosów i porządnie się wyśpi.
![](https://img.wattpad.com/cover/136652864-288-k4774.jpg)
CZYTASZ
°Tomorrow || Yoonseok + Minjoon
Fanfiction> Postapo AU - Na tą chwilę mamy sześćdziesiąt śmiertelnych ofiar i kilkuset zarażonych na terenie całego kraju. Dalej nie wiemy czym jest to spowodowane, jednak nie zalecamy wychodzić z domów przez najbliższe dni. Jeśli zaobserwowują państwo u sie...