r o z d z i a ł XI - Dzikie bestie wypełzły na wolność

455 74 10
                                    

   Jego twarz zdawała się całkowicie wyzbyć jakiegokolwiek koloru, przez chwilę chciał coś powiedzieć, jednak cały drżał nie mogąc wydusić z siebie ani słowa. Widok jaki miał przed sobą... Naprawdę nie spodziewał się, że kiedykolwiek zobaczy coś takiego. Wyglądało to, jak gdyby ktoś wyjął tę scenę wprost z najgorszego i najokrutniejszego horroru, a potem wepchał do jego rzeczywistości.

   Zatłoczony wjazd do miasta i trupy w metalowych puszkach były już normą, jednak to było czymś więcej. Na drodze przed nim malowały się lekko już przysypane czerwone plamy, obok których leżały brutalnie zmasakrowane ciała. Nie wiadomo ile ich było, Yoongi naprawdę nie był w stanie ich zliczyć, ponieważ od kiedy przywitał ich taki widok, nie mógł ruszyć się ani o krok.

   Rudzielec zerknął na Yoongiego, a po chwili odwrócił się i pobiegł w stronę bruneta, który wlókł się kilka metrów za nimi. Jung naprawdę nie chciał, aby Jungkook zobaczył tę rzeź. Chłopak szedł wolniej, ze względu na Jihae, która ciążyła mu na plecach.

- Jung... Jungkook - zaczął rudzielec, a jego górna warga zaczęła nieprzyjemnie drżeć.

- Tak, tak idę. Szybciej się nie da - odparł spoczywając wzrok na starszym. Jeon naprawdę zmęczony był drugim dniem ciągłego marszu, ponieważ nie był przyzwyczajony do takiego wysiłku. Miał już naprawdę dość, ale poczuł się lepiej z myślą o tym, że są już w Daegu. Tutaj będą mięli ciut dłuższy przystanek.

- Nie o to mi chodzi. My... my jednak musimy przejść inną drogą, najlepiej bocznymi uliczkami, wiesz? - odparł nerwowo łapiąc go za rękaw kurtki. - Poczekaj tu.

- Ale co się dzieje?

- Proszę cię Jungkook, nie podchodź tam, poczekaj - rzucił szybko Jung, momentalnie obracając się w stronę, z której przyszedł wcześniej.

   Hoseok wbił wzrok w plecy Mina, który wciąż zdawał się wpatrywać w tą makabryczną scenę. Dziesięciu sztywnych leżało na ziemi, ich ubrania były całkiem potargane i ubrudzone błotem. Wszędzie walały się części rozczłonkowanych ciał, a z boku tuż obok białej ciężarówki było coś, co zupełnie umknęło ich uwadze.

   Jung oderwał wzrok od sceny przed sobą, by zastąpić ją inną, o wiele gorszą od poprzedniej. Zmasakrowane ciała dwóch rozebranych kobiet zwisały z ciężarówki. Jedna została przywiązana za szyję, a druga za nogę. Pod nimi było jeszcze coś, coś czego Hoseok nie mógł przez chwilę zidentyfikować, ponieważ robiło się już ciemno. Po przejściu kilku kroków niestety zorientował się, czym to tak właściwie było. Wielki stos wnętrzności, które pokryte były błotem i krwią, rozlewał się tuż pod ciałami wiszących kobiet.

   Rudzielec momentalnie odwrócił wzrok i przeniósł go na czubki swoich butów. Serce biło mu jak szalone, a do oczu cisnęły się łzy. Hoseok przyłożył do ust zmarznięte dłonie, ledwo odpierając od siebie nadchodzące wymioty. Nie mógł tracić kontroli, musiał być spokojny, musiał myśleć racjonalnie. Przecież obiecał coś Jiwoo, obiecał, że jej młodszy brat będzie silny. Nie miał zamiaru łamać tej obietnicy.

   Po krótkiej chwili podszedł do Mina, który nieprzerwanie wpatrywał się w jeden i ten sam punkt, nie mogąc oderwać od niego wzroku. Bo już powoli zaczynał wątpić w to, że to wszystko dzieje się naprawdę. Może tak naprawdę był to jakiś chory wymysł jego wyobraźni?

- Yoongi, Yoongi słuchaj mnie - rudzielec już któryś raz powtarzał imię drugiego, ale bez skutku. Dopiero gdy zacisnął dłoń na jego ramieniu, ten podniósł głowę by spojrzeć na Junga. - Yoongi...

- Ja, ja wiem. Wszystko jest okej - odpowiedział szeptem, zupełnie pustym wzrokiem rejestrując przerażenie na twarzy młodszego.

- Chodź, musimy wrócić do Jungkooka, obejdziemy to inną stroną.

°Tomorrow || Yoonseok + Minjoon Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz