r o z d z i a ł II - Taneczna plaga

796 102 7
                                    

   Głośny huk rozbrzmiał w pomieszczeniu, niczym pierwszy grzmot zapowiadający burzę. Wtedy właśnie z ust chłopaka wyleciało kilka przekleństw, którym towarzyszył dość nierówny oddech. To już był jego limit i Hoseok bardzo dobrze o tym wiedział, jednak był jeszcze daleko od perfekcji. Zbyt daleko.

   Zdawało się, że rudzielec w końcu opanował nowy układ, jednak za każdym razem gdy docierał do końcówki, robił w kółko ten sam błąd. Był wściekły na siebie, że nie mógł powtórzyć tak prostych rzeczy, a jego występ zdawał się zbliżać wielkimi krokami. Miał reprezentować swoją grupę na poziomie krajowym, musiał wypaść jak najlepiej, jednak powoli tracił nadzieję. Został mu tylko tydzień.

   Od trzech dni nie opuszczał studia, tkwiąc bez przerwy w sali do ćwiczeń, nie dając sobie ani chwili wytchnienia. Wiedział, że to nie zdrowe. Jednak Hoseok taki już był. Kiedy wyznaczał sobie jakiś cel, zawsze desperacko do niego dążył, dając z siebie wszystko, może nawet więcej. Zamartwianie się konsekwencjami zawsze odkładał na później. Poza tym, jest wiele osób, które na niego liczą, a Jung naprawdę nie chciał ich zawieść. Ponieważ gorzki smak porażki nie wchodził w grę.

  Chłopak wciąż leżał wycieńczony na podłodze, tuż obok ściany z wielkim lustrem, które zdążyło już lekko zaparować. Rudzielec podniósł się do siadu, sięgając po ręcznik, w którym ukrył swoją zaczerwienioną twarz. Po chwili wstał, kierując się prosto w stronę biurka, które ustawione było w kącie pomieszczenia. Jednak niespodziewanie w połowie drogi, jego nogi najzwyczajniej w świece odmówiły mu posłuszeństwa, a sam rudzielec runął na kolana. Może naprawdę przesadził z tym treningiem? Hoseok postanowił jeszcze chwilę odpocząć.

   Kilka minut później wreszcie udało mu się wyłączyć muzykę, która bez przerwy od trzech dni chodziła mu po głowie. Wtedy w sali zapanował całkowity bezgłos i mógł przysiąc, że w tej chwili słyszał szalone bicie własnego serca. Kilka głębokich wdechów i chłopak był już jak nowy. No może jeszcze weźmie prysznic i będzie jak nowy.

   Jung przeciągnął się, jednak czując ostry ból w lewym boku podparł się o framugę, niechętnie ściągając czyste rzeczy z półki obok. Kolejno wyszedł na korytarz, a nie widząc na nim żadnej żywej duszy, zrobił się trochę spokojniejszy. Naprawdę nie chciałby teraz wysłuchiwać o tym, jaki jest pojebany, żeby bez przerwy tańczyć i tańczyć. Pewnego razu kiedy prowadził trening grupy, tańczyli non stop przez kilkanaście godzin, bo Hoseok stwierdził, że ruszają się jak stare babcie po wylewie. Od tamtej pory ich trener zawsze prowadził zajęcia. Gdyż stwierdził, że jeszcze trochę, a Jung wywoła kolejną taneczną plagę, ale tym razem w Korei.

   Kiedy chłopak skończył brać prysznic, poczuł się jak nowo narodzony. Teraz naprawdę miał ochotę na jakieś żarcie pierwszej klasy, bo przez ostatnie dni żywił się tylko i wyłącznie zimną pizzą i jakimiś tanimi zupkami z pobliskiego sklepu. W końcu wrócił do sali treningowej, w której niekoniecznie ładnie pachniało. Musiał tu przewietrzyć. Mimo tego, że prawdopodobnie zrobi się zimno jak cholera, ale wolał już to od zapachu potu. Otworzył okno i jak zwykle oparł się o parapet by poobserwować co się dzieje na ulicach tego jakże pięknego miasta, jednak ku jego zdziwieniu ulice przedmieścia Busan świeciły pustkami. Aczkolwiek Jung jakoś bardzo się tym nie przejął.

   Wrócił i zasiadł przy biurku, wreszcie sięgając po swój telefon. Jednak jak zwykle był rozładowany. Tak więc szybkim ruchem sięgnął do szuflady, by wydobyć z niej zaplataną o milion innych rzeczy ładowarkę. Odczekał moment by jego telefon troszkę się naładował i wreszcie go włączył. Jednak z chwilą w której wstukał pin, zalała go masa wiadomości, powiadomień, a najbardziej przeraziły go sto trzydzieści nieodebrane połączenia. Jego uwagę jednak przykuło kilka wiadomości od specjalnego numeru alarmowego.

°Tomorrow || Yoonseok + Minjoon Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz