r o z d z i a ł VIII - Kim Dongwoo i jego ukochana

482 77 5
                                    


   Kim zatrzymał się tuż za filarem jednego ze sklepów ciągnąc za sobą różowowłosego, który wbiegł za niego mocno zdyszany i spanikowany. Przez chwilę zdawało się, że wszystko tak nagle ucichło. Jednakże to była tylko cisza przed burzą, która momentalnie przerodziła się w coś gorszego. Serce bruneta stanęło w czystym przerażeniu, gdy obserwował mężczyznę zbliżającego się w ich stronę. W pewnym momencie zupełnie niechcący nawiązał z nim kontakt wzrokowy, aczkolwiek po sekundzie jego spojrzenie spoczęło na tym, co ten  postawny mężczyzna dzierżył w ręku.

   Brunet od razu wyeliminował dalszą ucieczkę, ponieważ byli na mniej więcej otwartym terenie, nie mieliby żadnych szans na ucieczkę przed uzbrojonym człowiekiem. Namjoon szybko odwrócił się i spojrzał na Parka, po czym chwycił go za kurtkę i mocno pociągnął za sobą wchodząc przez sklepowe drzwi, które już powoli odmawiały posłuszeństwa.

   W środku panował całkowity bałagan, rzeczy z półek były porozrzucane, a szkło z rozbitych butelek leżało na podłodze. Niektóre lampy ledwo świeciły, przez co w pomieszczeniu było dość ciemno. Kim czuł się niepewnie stąpając w głąb zaciemnionej alejki. Park nie nadążając za brunetem trzymał się kilka kroków z tyłu. Kiedy nagle w pomieszczeniu rozbrzmiał trzask towarzyszący otwierającym się drzwiom, oboje szybko schowali się za regały. Jednakże one ułożone były bokiem do kas, przez co gdzieniegdzie były luki, przez które można było ich dostrzec.

   W momencie, w którym wszystko znów ucichło, młodszy natychmiast zakrył swoje usta dłonią, musiał się jakoś uspokoić. Nabierał powoli powietrze kierując swój wzrok na Kima, który kucał za regałem z rzędu obok, zaledwie półtora metra przed nim. Niestety Park nie miał szansy ruszyć się ani o krok, ponieważ gdy jego spojrzenie spoczęło na ziemi, ten zauważył wszędzie leżące roztrzaskane szkło. To od razu zdradziło by jego pozycję.

   Kim Dongwoo pewnie i dumnie stawiał swoje ciężkie kroki, a z każdym czuł się jeszcze bardziej podniecony na myśl o tym, że wreszcie będzie miał szansę kogoś stuknąć. Oh, jak dawno nie czuł tej adrenaliny, nadszedł czas aby wreszcie powrócił do swojego żywiołu. Jednakże mężczyzna miał swoje priorytety. Wpierw udał się w stronę kasy, kolejno kładąc na taśmę zabłoconą, czarną torbę. Potem położył obok niej swoją piękną, gładkolufową strzelbę. Był z niej dumny, wreszcie maleńka zrobi z siebie użytek, wreszcie po pięciu latach jego ukochana się do czegoś przyda. Trzydziestosiedmio latek zaczął coś majstrować przy kasie, a w tym samym momencie brunet obmyślał pozostałe wyjścia z tej beznadziejnej sytuacji.

   Nagle ciszę przerwał trzask siłą zamykanej kasy, za którym ciągnął się dźwięk zamykającego się suwaka od torby na łupy Dongwoo. Mężczyzna zrobił kilka kroków oddalając się od lady, stając naprzeciw ciemnym alejką. Wtem w pomieszczeniu rozniósł się głęboki i szorstki głos, który sprawił, że Jimin zaczął myśleć o najgorszym.

- Wiem, że tu jesteś. Nie ma sensu się chować - zaczął podążając w stronę pierwszej z półek, kolejno wyciągnął swoją zaniedbaną dłoń i przejechał nią po etykiecie jakiegoś taniego wina. - Wyjdziesz albo po dobroci, albo będziemy musieli ze sobą szczerze porozmawiać - zaśmiał się sztucznie jednym ruchem ręki strącając na ziemię butelkę z tanim alkocholem, która momentalnie stłukła się po zetknięciu z twardą powierzchnią.

   Wtedy właśnie Jimin niechcący stracił równowagę, uderzając przy tym dłonią w metalowy regał, który moment później wydał z siebie głuchy dźwięk. Na to Dongwoo wyszczerzył się jeszcze bardziej, już wiedział gdzie znajduje się jego ofiara. Planował przytaszczyć go na przód, obić trochę, a później najzwyczajniej w świecie odstrzelić. Kiedy kroki zaczęły się gwałtownie zbliżać w stronę Parka, ten spanikowany spojrzał w miejsce, gdzie chował się Namjoon... Jednak już go tam nie było. Czy Kim właśnie zostawił go w najgorszym możliwym momencie?

°Tomorrow || Yoonseok + Minjoon Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz