Pod rozdziałem informacja, która pewnie wielu z was nie zadowoli... Mimo wszystko proszę was, żebyście przeczytali.!!!
<Natalia>
Robert powiedział ze mną kilkanaście minut. Potem zawołał na moją prośbę pielęgniarkę.
- Słucham pani Natalio.
- Mogłabym pójść z mężem do synków? Proszę.
- Powinna pani odpoczywać.
- Do pilnuje żonę. - powiedział pielęgniarce Robert.
- Dobrze. Niech państwu będzie. Może pani iść na chwilę do dzieci, ale pod warunkiem że za pół godziny jak przyjdę to będzie pani już z powrotem na sali.
- Dobrze. Dziękuje.
- Proszę bardzo.
Po chwili wyszliśmy z sali i udaliśmy się na oddział noworodków. Nie potrafiłam patrzeć na moje dzieci podpięte do tych wszystkich aparatur. Robert wiedział że nie dam rady sama dlatego wszedł tam ze mną obejmując mnie. Oboje podeszliśmy do inkubatorów w których leżały nasze malutkie dzieci... Chłopcy byli śliczni... Po chwili na oddział wszedł lekarz i zapytał:
-Wybrali już państwo imiona dla synów? Przepraszam że poganiam ale muszę już wpisać w papierach imiona...
- Tak. Niech Pan wpisze Jan i Paweł Barcz. - powiedział do lekarza Robert.
- Rozumiem że Pani nie ma nic przeciwko?
- Nie. Z mężem się dogadaliśmy.
- Dobrze. W takim razie gratuluje i życzę wszystkiego dobrego ☺.
-Dziękujemy.
Po jakimś czasie musiałam wrócić na swoją salę.
- Natalia?
- Tak?
- Wiesz... Jest coś o czym musisz wiedzieć... Wczoraj szef wezwał mnie do siebie i... Powiedział, że muszę wyjechać na wymianę między komendami...
- Kiedy? Gdzie? Jak długo?
- Za miesiąc. Do Los Angeles. Prawdopodobnie na pół roku.
- Jak to? Chyba nie zostawisz nas teraz na tak długo.
- Nati Kocham was. Naprawdę. Ale nie mam wyjścia. Muszę... Po 3 dniach będziesz mogła z chłopcami przyjechać do mnie i zostaniecie wtedy już ze mną dopóki będe tam musiał być... Tylko tyle Zarębski mógł zrobić...
- Dlaczego ty? Nie może to być ktoś inny? Na przykład Paweł, czy Krystian?
- Niestety nie. Ale proszę nie denerwuj się. Dopiero co urodziłaś..
- Barcz! Nie zmieniaj tematu!
- Kochanie...
- Kiedy miałeś zamiar mi o tym powiedzieć?!
- Wczoraj, ale jak wróciłem do domu to spałaś więc nie chciałem cię budzić. Rano jak wychodziłem to...
- Daj mi spokój. Nie chce tego słuchać!
- Natalia proszę cię...
- Wybieraj, albo ja i dzieci, albo ten cały wyjazd na pół roku. Po powrocie uprzedzam że mnie i chłopców nie będzie w domu. Wyprowadze się z nimi.
- Nie możesz mi tego robić. Wiesz że jesteście dla mnie najważniejsi, ale nie mogę nie jechać tam bo tak. Kocham was, ale muszę wyjechać...
- Wyjdź. Chce być sama.
- Nie zostawie was tu. Szczególnie Ciebie...
Kiedy to powiedział podszedł do mnie bliżej niż był i mnie przytulił. Nie miałam ochoty protestować. Po prostu wtuliłam się w tors mojego męża...
_______________________________Hej! Chciałabym przeprosić że dawno tu nic nie było. Od poniedziałku zaczęłam szkołę i oprócz tego że jestem chora i źle się czuję muszę ciągle coś robić... Na szczęście nie byłam jeszcze w szpitalu, ale znając moje życie to tylko kwestia czasu Kiedy się tam znajdę... Przy okazji Pozdrawiam wszystkich, którzy to wogóle czytają.......
Nie wiem jednak, czy nie zakończę pisania... Mimo, że stało to się moją pasją nie daje już rady... Okropnie się czuje... Rozdział pisałam z gorączką (prawie 39 stopni)...
Być może nie do zobaczenia.
Mam nadzieję że nikt nie obrazi się na mnie za wszystko...
Życzę wszystkiego dobrego
Pozdrawiam
( chyba ostatni raz )Danka
CZYTASZ
Natalia i Robert ~ Kocham cię mimo wszystko ~~ Gliniarze
FanfictionOpowieść o dwójce policjantów, którzy będąc rok po ślubie zaczynają myśleć nad przyszłością i powiększeniu rodziny... Czy przetrwają? Kto chce zniszczyć ich szczęście? Czy mu się to uda? Jak zareaguje Robert na wieść o tym że będzie ojcem? Na te i i...