30.

316 38 0
                                    

Zrezygnowana, wróciłam do szkoły na lekcje.
- Gdzie się podziewałaś?- spytała z wyrzutem Rozalia.- Chciałam z tobą pogadać, a za trzy minuty jest dzwonek!
- Wybacz, ja.. spotkałam Kentina.- wyjaśniłam jej całe zajście.
-Czemu on pocałował Amber?- skrzywiła się.- Fuj!
- Prawda, zapomniałam o to zapytać..
- Hmm, w każdym razie, chodźmy już pod salę.- zaproponowała. Ruszyliśmy do sali A, gdzie czekali już wszyscy.
- Cześć!- przywitałam się.
- Hej.- odpowiedział Armin, uśmiechając się do mnie. Miałam ochotę rzucić mu się w ramiona, ale... no, za dużo osób było wokół.
- Muszę wam pokazać listę, którą zrobiłam.- powiedziałam uradowana.- Ale to na następnej przerwie. Mówię wam, odbmyśliłam prawie wszystko!
- Tylko nie to, jak pogadać z dyrektorką- wyszczerzył się Alexy.
- Pff, o czym wy gadacie?- zdziwiła się Roza.
- Wyjaśnię ci na lekcji.
Farazowski trochę się spóźnił, ale przyszedł. Wszyscy powitali Kentina uśmiechami i jakimiś uwagami na temat wyglądu. Wszyscy byli niezle zszokowani jego zmianą w tak krótkim czasie.
Kentin usiadł ławkę za mną i Rozalią. Odwróciłam się do niego natychmiast.
- A właściwie.. to czemu pocałowałeś Amber? Czy to nie ona i jej głupie koleżanki cię gnębiły?
- To była zemsta.- stwierdził lekko, i wrócił do robienia notatek.
- Zemsta? Mówisz poważnie?- skrzywiłam się.- To nie zemsta, tylko obrzydzenie.
Wzruszył ramionami.
- Przez jakiś czas Amber nie będzie mogła spojrzeć mi w twarz!
- Serio? Kentin, co się z tobą stało?- zaśmiałam się.- Kiedy nauczyłeś się mścić? I to w ten sposób?
- Ehh, hej!! Nie miałem dużo czasu na wymyślenie zemsty, a Amber sama się nawinęła, i... samo tak wyszło!- nakrzyczał na mnie, i się odwróciłam.
- Właśnie, Rozalio...- wyjęłam listę z torebki i podałam jej.- Lysander musi wymyślić sposób na pieniądze dla szkoły, hmm? Spójrz, oto, co wymyśliłam. Koncert! Bum! Lysander i Kastiel mogą zagrać, a jeśli bilety nie będą żeby drogie, to jestem pewna, że przyciągniemy tłumy!
Rozalia wzięła listę i przeczytała.
- Hej, hej, nie ekscytuj się tak..- uniosła rękę, i zaznaczyła palcem jedno miejsce na kartce.- Kastiel i Lysander nie mogą grać sami. Przecież Lysander jest wokalistą, a Kastiel gra na gitarze. Potrzebują jeszcze kogoś. Ja wiem, jakiegoś perkusisty, drugiego gitarzysty...
- Taak, wiem. To może być największy problem..- przyznałam. Podniosłam głowę i spojrzałam na nią.- Ale chcę już dziś przedstawić swój pomysł dyrektorce i klasie. Chcę się upewnić, że każdemu się podoba i się zgadza.
- Naprawdę wpadłaś na super pomysł.- uznała, czym poprawiła mi humor.
- Dziękuję.
Gdy zadzwonił dzwonek, udałam się do pokoju nauczycielskiego. Podeszłam do dyrektorki, która wyjątkowo sprawiała wrażenie spokojnej.
- Dzień dobry!- uśmiechnęłam się życzliwie.
- Witam.
- Chciałabym przedstawić pani pewien projekt.. Bardzo chciałam pomóc Lysandrowi w znalezieniu sposobu na zbieranie funduszy dla szkoły, i wymyśliłam. Zorganizuję w szkole koncert.
- Koncert? A kto zapłaci za kapelę? Jesteś poważna?- przetarła swoje okulary, i schowała chusteczkę do kieszeni.- Uprzedzam cię, że nie mam zamiaru wydać ani grosza na to, co chcecie przygotować.
- Ależ proszę pani, koncert zagrają uczniowie z naszej szkoły. Jeśli bilety będą niezbyt drogie to naprawdę przyjdzie mnóstwo osób. Potrzebujemy jedynie pani zgody, nic więcej.- odparłam spokojnie.
- Nie wyrażę na to zgody. Przecież to szaleństwo! Koncert w szkole. Jestem pewna, że pójdzie na to więcej pieniędzy niż da się zebrać. Kto opłaci dekoracje? Albo kostiumy? Albo...
- A co, jeśli sama bym wszystko zorganizowała?- spytałam, unosząc brew. Byłam trochę zagotowana, ale nie chciałam tego pokazywać. Byłam zdeterminowana i w stanie zrobić wszystko, żeby otrzymać tę zgodę.
Dyrektorka chwilę milczała. Zacisnęła powieki, a kiedy je otworzyła, jej mina mówiła mi: I tak nie dasz rady.
- Niech ci będzie.- wycedziła.- Ale ostrzegłam cię. Nie jestem instytucją charytatywną. Nie mam zamiaru pokrywać kosztów czegokolwiek, co spaprzesz. Zrozumiano?
- Oczywiście, proszę pani.
Wyszłam z pokoju nauczycielskiego dumna z siebie. Odczuwałam ogromną ulgę.
Właśnie coś sobie uświadomiłam.
Dzisiaj przylatują rodzice! Tak za nimi tęskniłam.
Ale z drugiej strony... kończy się moja sielanka.
Pogrążona w myślach, wpadłam na kogoś. Szybko oceniłam, że to Lysander.
- Jesteś! Myślałam o tobie.
- Ach, tak? Czego potrzebujesz?- spytał, jak zwykle spokojny, jednak trochę bardziej przygnębiony.
- Mam pomysł.
Opowiedziałam mu dokładnie o moim planie na koncert. Nie przerywał mi, raz na jakiś czas kiwał tylko głową.
- Więc.. co myślisz?- spytałam go w końcu.
- Myślę, że ja mógłbym zaśpiewać. Nie wiem, jak Kastiel, go będzie ciężko przekonać.- westchnął, a jego wzrok powędrował na ścianę.
- Naprawdę? Weźmiesz w tym udział?- zdziwiłam się.
- Dlaczego nie? Jeśli szkoła potrzebuje funduszy, a ja będę się przy tym świetnie bawił, to dlaczego by nie skorzystać?- wzruszył ramionami i w końcu zobaczyłam na jego twarzy szczery uśmiech.
- Pójdę z nim porozmawiać!- stwierdziłam, i ruszyłam na korytarz główny.
***
Cześć! Było trochę przerwy, prawda?
Tym razem powracam, mam nadzieję, że na stałe. Mam już kilka rozdziałów przygotowanych, więc teraz tylko czekam, aż limit zostanie przekroczony. A limit to *bambambam* 8 gwiazdeczek✨
Napiszcie, jak tam rozdział.

Niech czas się zatrzyma- Słodki Flirt✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz