Na przerwie wróciłam do klubu koszykówki. Zastałam tam chłopaka spoza liceum, chyba starszego. Ubrany był w strój do koszykówki, z numerem 7. Spojrzał na mnie.
- Cześć, jestem Dajan. Należysz do klubu koszykówki?- spytał.
- Może, skąd wiesz?- odburknęłam. Nie wydaje mi się sympatyczny.
- Ech, nie wiesz? Koszykówka jest super! Przy okazji, mogę cię prosić o przysługę?- spytał z drwiącym uśmiechem.
- To zależy- zdecydowałam się zagrać w jego grę, także drwiąco się uśmiechnęłam.
- Mhm- odparł niezadowolony.- Uznaję to za tak. Widzisz, zaczynam trening, ale zapomniałem wody. Skoczysz do sklepu i mi ją kupisz?
- Ech, no dobra..
Pobiegłam na bazar żeby zdążyć przed końcem przerwy. Kupiłam wodę i zapłaciłam 10$.
- Trzymaj..- rzuciłam wodę w jego kierunku.
- Ee, dzięki..
- Laura.
- Tak, dzięki, Laura. Ile jestem ci winien?- spytał.
- 10$, ale nie musisz mi oddawać..
- Trzymaj!- dał mi 10$ i się odwrócił. Już chciałam wyjść, kiedy znowu usłyszałam jego głos.
- W sumie, to mam problem.
- Znowu?- westchnęłam. Wkurza mnie ten typ.
- Ech, zgubiłem swój naszyjnik. Ma ogromną wartość sentymentalną, i..
- Mogę go poszukać, ale nie za darmo- zaśmiałam się.
- Co za.. dobra, jak go znajdziesz, to uzgodnimy..- chyba go wkurzyłam. Haha!
Poszłam szukać tego naszyjnika. Przeszłam całą szkołę i dziedziniec, i go nie znalazłam! Jak to możliwe? Akurat miałam okienko, dlatego nie martwiłam się o lekcje. Weszłam do sali A i spotkałam trzy żmije. Nie zauważyły mnie, dalej rozmawiały. Gdy już wychodziłam, zainteresował nnie kawałek ich rozmowy.
- No, taki ciemnej karnacji, nazywa się D.. Dawid, czy coś. Całkiem orzystojny. Ale gdy zaczęłam z nim flirtować a on nie ogarniał wkurzyłam się. Zabrałam mu naszyjnik, gdy nie patrzył. Jest bezpieczny w mojej szafce, haha!- Amber zakończyła swój monolog i się zaśmiała. Wyszłam szybko z sali. Gdzie ma szafkę Amber? Już wiem! Poszłam na drugi korytarz i znalazłam ją bez trudu. Ta głupia krowa zapomniała jej zamknąć! Haha! Wyjęłam naszyjnik Dajana i poszłam do sali gimnastycznej.
- Dobra, to teraz wynagrodzenie, haha. Tak, jak się umawialiśmy- powiedziałam. Hmm, to nie taki zły pomysł.
- Taak, umawialiśmy..- powiedział zły. Wyjął z torby 20$ i dał mi. Haha, frajer. Wyszłam z sali na dziedziniec i usiadłam na ławce. Zostało mi dwadzieścia minut. Wyciągnęłam notes, ołówek i telefon. W google odpaliłam zdjęcie randomowej wiewiórki i zaczęłam kończyć wcześniej zaczęty rysunek. Po chwili schowałam telefon, bo zobaczyłam, że tak naprawdę nie potrzebuje zdjęcia. Z rysunkowego transu wyrwało mnie uczucie, że ktoś siada obok mnie. Obróciłam się i ujrzałam Lysandra. Zaskoczona spojrzałam na niego, ale on już patrzył w notatnik. Rysował coś nerwowo.
- Lysander?- spojrzał na mnie chyba trochę zirytowany, ale jednak spokojny. - Wszystko gra?
- Co? Ech.. tak- powiedział trochę roztargniony. Ciekawe, coś przecież musi być na rzeczy. Nie daję za wygraną..
- M-mogę zobaczyć, co rysujesz?- spytałam cicho.
- Chyba tak..- lekko zawstydzony pokazał mi notesik. To była ewolucja ludzika z kresek. Hm..
- O czym myślałeś rysując to?- wypaliłam. Nie przemyślałam tego. Upss..- J-jeśli nie chcesz mi powiedzieć, nie mów. Rozumiem, to osobiste..
- J-ja.. nie drążmy tematu- powiedział mądrze a ja przytaknęłam. Kurczę, coraz gorzej mi się rozmawia z Lysandrem.. Na początku myślałam, że mamy podobne charaktery, lecz.. mam wrażenie, że nie lubi ze mną rozmawiać. No, trudno.. Wstałam i weszłam do szkoły. Wpadłam na Rozalię.
- Cześć.- uśmiechnęła się do mnie.
- Hej, Rozalio.
- Co u ciebie?
- Chyba Lysander jest na mnie zły..- powiedziałam szczerze i spuściłam głowwę.
- Dlaczego?
- W sumie źle to ujęłam.. może nie jest zły ale chyba go zirytowałam. W każdym razie nie chce ze mną rozmawiać.
- Hm..- zamyśliła się marszcząc brwi.- To nie w jego stylu! Lysander byłby miły nawet dla swojego wroga. Coś musi być na rzeczy!
- Dokładnie to samo pomyślałam!- uśmiechnęłam się, ale mojej rozmówczyni już nie było.
Coś jest w tym dziwnego.. No, nieważne. Zostało mi kilka minut do kolejnej lekcji, więc wzięłam swoją torbę i ruszyłam do sali B. Kastiel już tam był.
- Nasza pani WcaleNieSpóźnialska postanowiła dziś być przed czasem?- nie byłby sobą, gdyby przegapił okazję do zażartowania sobie ze mnie.
Westchnęłam. Popatrzyłam na tę śmiejącą się, wkurzającą gębę. Nie mogłam wymyślić żadnej riposty, więc patrzyłam chwilę na niego, dopóki nie zadzwonił dzwonek.
Po lekcjach chciałam wrócić do domu, ale ktoś złapał mnie za ramię. Odwróciłam się.
- Ach?- powiedziałam patrząc na Rozalię.
- Musimy przegadać kilka spraw!- oznajmiła mi.- Nie daj się prosić, tylko chodź ze mną na kawę lub lemoniadę!
Zgodziłam się i poszłyśmy do kafejki. Zamówiłam koktajl owocowy, a Roza sok.
- Hm.. a więc, o czym chcesz rozmawiać?- spytałam.
- A, o tym, i o tamtym..- uśmiechnęła się znacząco.
- Hm.. A więc..
- Tak naprawdę chcę ci wyjaśnić powód.. tej 'obojętności' Lysandra.. Znaczy.. prostując, nie powiem ci powodu..- zaczęła się jąkać, a ja nie zrozumiałam ani słowa.
- Rozalio, uspokój się i zacznij jeszcze raz.
- Hm.. po prostu Lysander jest.. będzie.. przez kilka najbliższych dni.. jakby.. nieobecny. Duchowo, znaczy. Bo widzisz..
- Naprawdę, bredzisz jeszcze bardziej niż zwykle.- powiedziałam w żartach, ale z poważną miną. Roza zmarszczyła twarz w grymasie i przygryzła wargę.
- W rodzinie Lysandra coś się wydarzyło! Dlatego jest.. taki!- krzyknęła mi prosto w twarz, po czym zgarbiła się lekko, i spuściła głowę.
- Ej, nie złość się na mnie..- zaczęłam, ale koleżanka szybko mi przerwała.
- Wybacz..- dopiła swój sok.- Po prostu..
- Skończmy ten temat.. proszę- poprawiłam się.
- Rozumiem. Chciałam tylko, byś nie miała tego za złe Lysandrowi, bo.. to ma swój powód.
- Nie miałam mu tego za złe.. nie gniewam się o takie błahostki, nie martw się. I..- szukałam odpowiednich słów przez chwilę- Dziękuję, że mi to powiedziałaś.
- Nie ma sprawy.. od czego są przyjaciółki?- uśmiechnęła się.
- Przy.. jaciółki?- spytałam zdumiona.- Nie sądziłam, że uważasz mnie za przyjaciółkę!
- A dlaczego nie? Jesteś bardzo miła, dobrze mi się z tobą rozmawia, możemy gadać o wszystkim. Nie chcesz się ze mną przyjaźnić?
- Jasne, że chcę! Po prostu.. nie wiedziałam, że uznasz mnie za przyjaciółkę po dwóch dniach znajomości!
- Nie mam problemu z nawiązywaniem znajomości, haha!
- Zauważyłam!- uśmiechnęłam się do nowej przyjaciółki.- Rozalio, wybacz mi, powinnam już dawno być w domu..
- Nie ma problemu. Do jutra!
- Zaraz, poczekaj jeszcze chwilę!- przypomniałam sobie!- Widziałaś dziś w szkole Peggy?
- Peggy? Hm.. nie.
- Szkoda.. to jedyna osoba, której jeszcze nie poznałam! Dobrze, do jutra Rozo!
- Paa!
Zapłaciłam za swój napój i wróciłam do domu. Zamykając za sobą drzwi usłyszałam szepty rodziców. Weszłam do kuchni i zobaczyłam, że patrzą na mnie z niepokojem wymalowanym na twarzach.
- Ee.. cześć- powiedziałam, starając się rozluźnić atmosferę.
- Kochanie, musimy ci coś powiedzieć..- oznajmiła mama z grobową miną.
CZYTASZ
Niech czas się zatrzyma- Słodki Flirt✔️
Fanfiction*** Bardzo przepraszam, że wątek miłosny jest tak późno, ale naprawdę warto na niego czekać. *** Wzięłam głęboki oddech i odwróciłam się do niego. - N-nie mogę tego dłużej ukrywać, wiesz..?- zaczęłam cicho.- Podobasz mi się od długiego czasu, i.. N...