25.

372 42 0
                                    

O pełnej godzinie wszyscy byli gotowi i stali przed autokarem. Pan Farazowski sprawdził obecność raz jeszcze i zaczął wpuszczać nas do autokaru. Od tyłu zaszła mnie Amber.
- Stłukłaś moje najdroższe perfumy.- usłyszałam jej irytujący głos nad uchem.- Nataniel się o wszystkim dowie.
- O czym się dowiem?
Obie spojrzałyśmy za siebie. Za nami stał Nat i patrzył na Amber surowym wzrokiem.
- O tym, że Laura stłukła moje perfumy!- wskazała na mnie palcem. Zrobiła swoje oczy szczeniaka.- Nat, proszę, zrób coś!
- Ach, tak?- zmierzył ją chłodnym spojrzeniem.- Czy przypadkiem nie twierdziłaś, że Laura ukradła klucz od pokoju nauczycielskiego? Nie zamierzam wierzyć twoim słowom.
Amber rozdziawiła buzię.
- S-słucham? C-chyba nie sądzisz, że..
- Kłamiesz? Tak, tak właśnie sądzę.- przerwał jej.- A teraz zrób mi przysługę i zajmij się swoim życiem.
Nataniel wyprzedził nas i wszedł do autokaru.
- To nie koniec.- wysyczała blondynka.- Zapłacisz mi za to.
Wzdrygnęłam się.
- Jesteś chora.- stwierdziłam krótko.
Zignorowała mnie.
- Chodźcie, dziewczyny!- powiedziała, i przepchały mnie tak, że upadłam.
- Głupie żmije..- mruknęłam.
- Pomóc ci?- spytał Lysander, podając ci rękę.- Potknęłaś się?
- Właściwie, to Amber z koleżaneczkami mnie przewróciły.
- Oh, wszystko w porządku?- pokiwałam głową.- Siadasz ze mną?
- Jasne.- przytaknęłam.
Usiedliśmy z tyłu. Przez podróż obserwowałam, kto jest z kim w parze. W ogóle mnie nie zdziwiło, że Amber jest z dwoma koleżankami w „parze". To nie fair, ale nie mam siły się spierać. Wszystkie trzy są tak samo głupie i puste, że nie poradzą sobie nawet z obraniem ziemniaka.
Nataniel był w parze z Kastielem. Przez myśl mi przemknęło, że oni się pozabijają, ale odegnałam ją od siebie. Może nie. Miejmy nadzieję.
- Jesteś gotowa?- spytał Lysander, wpatrując się we mnie. Pomyślałam, że pewnie czyta ze mnie jak z książki. Zarumieniłam się i odsunęłam od siebie tę myśl.
- Chyba tak. Jak myślisz, co wymyślili?
- Nie wiem, mam nadzieję, że będziemy się dobrze bawić.- odparł.
- Ja też!
Dojechaliśmy na miejsce i wyszliśmy z autokaru. Znajdowaliśmy się pośrodku wielkiego lasu. Naprawdę wielkiego.
Rozejrzałam się po pięknym miejscu. Było tak cicho i spokojnie.
- Mógłbym tu spędzić cały dzień..- powiedział Lysander, jakby czytał mi w myślach. Argh!
- Taak, ja również.- rozpromieniłam się.
- Chodźcie, uczniowie liceum Słodki Amoris! Ustawcie się tu.- zawołał pan Farazowski.
Rozejrzałam się raz jeszcze. Dostrzegłam drugi autokar parkujący obok naszego.
- Nie startujemy w biegu na orientacje jako jedyni?- uprzedziła moje pytanie Kim.
- Nie, inne szkoły również uczestniczą w tym wydarzeniu.- odparł nauczyciel.
Z autokaru zaczęli wychodzić uczniowie, i zaraz zrobiło się.. głośniej. Pan Farazowski i ten dziwny gość, co rozdawał sportowe ubrania, starali się wszystkich przekrzyczeć.
- Zaraz każda para dostanie mapkę. Bieg składa się z trzech części. Najpierw trzeba dotrzeć do punktu kontrolnego. Będę na nim czekał, wręczając każdej parze listę przedmiotów do etapu drugiego. W etapie drugim trzeba znaleźć kilka rzeczy ukrytych przez nas w lesie. Na samym końcu będzie zadanie, które będziecie musieli wykonać. Większość informacji dostaniecie podczas biegu. Wszystko jasne?
Każdy pokiwał głową.
Pan Borys rozdał mapy.
- Pozwolisz, że ją wezmę?- spytał mój partner.
- Jasne. Nie przepadam za mapami.
Lysander rozłożył mapkę. Spojrzałam na nią. Była bardzo mało szczegółowa i ogólna, ale lepsze to niż nic.
- Bieg rozpocznie się za dziesięć minut.- dodała dyrektorka.- Proszę się stawić na starcie punktualnie.
Wszyscy się rozeszli, a ja postanowiłam pospacerować i zobaczyć tor biegu. Coraz bardziej zagłębiałam się w las, gdy nagle usłyszałam wołanie.
- Laura? To ty?
Przeszył mnie nieprzyjemny dreszcz. Odwróciłam się powili, wiedząc, kogo ujrzę.
- Dake. Znów się widzimy.- powiedziałam sucho.
Przede mną stał zielonooki blondyn, z pewnym siebie uśmieszkiem.
- Masz rację. Nie przypuszczałem, że cię tu spotkam. Znaczy, wiedziałem że Borys tu przyjedzie, ale ty..?
- Zaraz. Skąd znasz Borysa?- zdziwiłam się.
- To mój daleki wujek. To do niego przyjechałem w odwiedziny z Australii.- oznajmił.
Oboje są dziwny, pomyślałam.
- Tak w ogóle, to nie mam pary na ten bieg. Chodź, dopiszemy się!- bardziej stwierdził niż zaproponował. Złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą.
- Dake? Ja mam już partnera.- powiedziałam stanowczo, wyrywając mu się.
- Nic nie szkodzi! Zrezygnujesz z niego dla mnie.- mrugnął do mnie.- No, chodź.
- Nie. Jestem zadowolona ze swojego wyboru. Nie zamierzam go zmieniać.- stanęłam w miejscu.- Nigdzie nie idę. I zostaw mnie.
- Laura, przeeestań. Chodź, wystartujemy razem, i na pewno wygramy! Poza tym, spędzimy miło czas..
- Zostaw ją. Czegoś nie zrozumiałeś?
- Lysander?- zdziwiłam się.
- W-Woah! Uspokój się. Tylko się jej pytałem, czy..
- Odmówiła ci dwa razy. Powinieneś zrozumieć.- prawie warknął Lysander. Był zdenerwowany.
- Wykuzuj, przyjacielu.- Uśmiechnął się wesoło. Zwrócił się do mnie- Powinnaś mi powiedzieć, że masz chłopaka. Masz słaby gust, ale jeszcze z niego zrezygnujesz.
Zarumieniłam się.
- To nie jest..
- Ugh, nie warto.- westchnął Lysander.- Lepiej stąd chodźmy. Zaraz się zaczyna.
- W porządku.
Poszłam z Lysandrem na miejsce startu. Byli już tam wszyscy.
- Zbierzcie się tutaj! Czy kogo brakuje?- spytał pan Farazowski. Przeliczył wszystkich.- Są wszyscy. W takim razie, zaraz rozpocznie się bieg.
Borys spojrzał na zegarek i zaczął odliczać.
- Dziesięć. Dziewięć. Osiem. Siedem. Sześć. Pięć. Cztery. Trzy. Dwa. Jeden.. Start!- zawołał, i każda para rozbiegła się w inną stronę.
***
To ostatni rozdział, właśnie zarządzam przerwę na pisanie rozdziałów! XD
Teoretycznie rozdział skończę jeszcze dzis, ale chcę napisać kilka na zapas.
Wbijcie tu proszę 9 gwiazdek✨ wracam najpewniej w poniedziałek XD

Niech czas się zatrzyma- Słodki Flirt✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz