Odwróciłam się gwałtownie. Zmarszczyłam brwi patrząc na zgiętego w pół ze śmiechu Kastiela.
- Och, jak zwykle taktowny i uprzejmy Kastiel postanowił dodać coś od siebie.- skrzyżowałam ręce na piersi.- A więc, mam dobry humor by wysłuchać twej jakże interesującej i ważnej opinii.
Uśmiech momentalnie zgasł z jego twarzy, na jego miejsce weszło lekkie zdumienie, które zaraz zamieniło się w niewinną minę.
- Ech, nowa..- westchnął. Zamknął oczy z teatralnym wręcz zirytowaniem. Położył mi dłoń na ramieniu.- Na twoim miejscu obawiałbym się jej trochę bardziej. Bądź co bądź, ma bardzo wpływowego brata, a ona sama też jest niezłą manipulatorką..
- A od kiedy ty dajesz dobre rady, bo chyba mnie coś ominęło?- zrzuciłam jego dłoń z mojego ramienia i uśmiechnęłam się przepraszająco. Ale, prawdę mówiąc, było mi tak samo przykro, jak gdybym zabijała komara.
- Przykro mi, ale nigdy nie posłucham rady od ciebie. Już bliższa jest mi Amber, serio.- powiedziałam ze spokojem. Prawdę mówiąc, miałam mu za złe to wszystko. Wszystko, co zrobił, odkąd się tu pojawiłam.
- A można wiedzieć chociaż, o co ci do cholery chodzi?- spytał i wykrzywił się w złości.
- Ty się pytasz?- żachnęłam się.
- Tak, pytam się- znowu uśmiechnął się złośliwie.
Tego było już za wiele. Albo mu przywalę, albo mu wszystko wygarnę.
- Wiesz, mam dość tego wszystkiego. Tam, gdzie popełnię błąd, tam stoisz ty śmiejąc się! Zawsze znajdziesz czas na ponabijanie się ze mnie, na wyśmianie mnie, na wkurzenie mnie.. to męczące! Jak masz coś do mnie, to powiedz mi to w twarz! I jeszcze jedno... nie odzywaj się do mnie więcej.
Jego twarz poczerwieniała ze śmiechu. Złapał się za brzuch i zgiął się, omal się nie przewracając.
- Haha.. nie mów.. nie mów mi, że to na serio?- wykrztusił. Ze śmiechu ledwo łapał oddech.
Po chwili już się nie śmiał, tylko syczał z bólu trzymając się za policzek.
- Czy to było KONIECZNE?- ryknął na mnie.
Ruszyłam korytarzem przed siebie.
- Nie mów mi, że wkurzyłaś się tak przez tą wiewiórkę!- zakrzyknął jeszcze, ale mnie już nie było. Trzesąc się ze złości wyszłam na dziedziniec ochłonąć. Za kilka minut zaczyna się lekcja. No, świetnie. Ciekawe, czy Amber napisała mi to zadanie.
Usiadłam na ławce i wzięłam głęboki oddech. Cała się trzęsłam, mimo, że emocje opadły kilka chwil temu.
- Wszystko w porządku?- posniosłam głowę i zobaczyłam Violettę. - Mogę się dosiąść?
Skinęłam głową. Nie mam siły, by powiedzieć cokolwiek..
- Rozumiem, że nie chcesz o tym rozmawiać. Też nie lubię, gdy się na mnie naciska.- powiedziała.
- To nie tak, Violetto. Bardzo lubię z tobą rozmawiać. Ale.. po prostu.. jestem trochę spięta. Muszę się przewietrzyć.- powiedziałam.
Zadzwonił dzwonek i poszłam w kierunku klasy. Zastałam tam Amber, która, z grymasem na twarzy, oddała mi pracę. Widziałam też, że Nataniel patrzy na mnie z lekką.. hm.. złością? Niemniej jednak, nie za bardzo mnie to interesowało. Przeczytałam pracę spisaną najprawdopodobniej przez Charlotte, i ze zdziwieniem stwierdziłam, że jest równie dobra, jak ta moja. Weszłam do klasy, złożyłam pracę na biurku nauczyciela i zajęłam miejsce. Teraz, jak sobie tak myślę.. chyba przesadziłam. Wróć. Na pewno przesadziłam. Nie powinnam była go uderzyć, choćby nie wiem jak bardzo mnie wkurzał. Ale.. jednak gdy pomyślę, za ile rzeczy jestem na niego zła..Wkurzanie mnie
Wyprowadzanie z równowagi
Dokuczanie
Popychanie
Czasem wyzywanie
Straszenie
Sabotowanie mnie
Przerywanie mi
Śmianie się ze mnie
Zabieranie mi rzeczy
Nabijanie się z rzeczy dla mnie ważnych
Chamskie żarcikiTo wszystko buzowało mi w głowie. Muszę pójść go przeprosić. Tak, zrobię to na następnej przerwie. Ale póki co, jest historia, co znaczy, że siedzę z Rozalią.
- Co ci jest?- pyta Roza.
- C-co?- wyrwała mnie z trasu i nadmiaru myśli. Mrugam kilkakrotnie, usiłując przypomnieć sobie, co robię i gdzie jestem.
- No, jesteś jakaś taka zamyślona, nerwowa i.. sama nie wiem, ale to do ciebie nie podobne.
- Nie przejmuj się, słabo się czuję, to wszystko.
Rozalia ściąga brwi i patrzy się na mnie jak na idiotkę.
- Hej, nie bierz mnie za głupią, już cię przejrzałam!- mówi chyba trochę za głośno.
Pan Farazowski patrzy się na nas, poirytowany marszczy brwi, ale nic nie mówi.
- Rozalio.. nie naciskaj!- zaciskam mocniej palce na okładce zeszytu.
- Hmm...- Rozalia patrzy na mnie zamyślona.- No dobrze, nie nalegam. Ale gdyby coś poważnego..
- Tak, tak.. - wzdycham. Dzwoni dzwonek, więc w trybie błyskawicznym pakuję się i wychodzę z sali. W sumie to wybiegam. Tak, to dobre określenie na prawie zabicie się na pierwszym zakręcie.
Nagle przypomina mi się, że nie wzięłam bluzy z sali. Ech! Idiotka! Wracam szybko i biorę bluzę. Gdy wychodzę z sali na korytarz, mój wzrok wyszukuje tej rudej małpy, Kastiela. Choć wkurza mnie niemiłosiernie i szczerze go nie cierpię, nie powinnam go uderzyć.
Odnajduję go na dziedzińcu. Siedzi na ławce, w uszach ma słuchawki. Siedzący obok niego Lysander coś do niego mówi, ale najwyraźniej Kastiel ma to głęboko. Typowe. Gdy pomyślałam o tym, co zamierzam zrobić przeszedł mnie dreszcz. JAK mam się do niego zbliżyć, wcześniej nie umierając?
Podeszłam do ławki na której siedział.
- Ee, Kastiel?- powiedziałam. Nie zareagował, więc Lysander szturchnął go lekko ramieniem.
Kastiel zdjął słuchawki.
- O, pani NieOdzywajSięDoMnie wróciła?- uśmiechnął się złośliwie.
- Właściwie, to chciałam z tobą pogadać.
- Streszczaj się- nakazał, wyraźnie wkurzony.
Wzięłam głęboki oddech i usiadłam między nim a Lysandrem.
- Wybaczcie mi, muszę iść się spotkać z Iris. Kastiel, do zobaczenia później.- powiedział Lysander i poszedł. Kastiel skinął na niego głową i jego oczy znów stanęły na mnie.
- Chciałam cię przeprosić. N-nie miałam zamiaru cię uderzyć, ja tylko..- zająknęłam się i zatrzymałam. Właściwie, to nie wiem co mu powiedzieć. Spuściłam głowę i patrzyłam się w swoje paznokcie.
- Nie wiem, co cię opętało, ale nie rób tego więcej- warknął w odpowiedzi. Właściwie to rozumiem, dlaczego jest zły. - Ale swoją drogą.. masz niezłe przyłożenie.
- To komplement?
- Traktuj to jak chcesz- powiedział. Uznałam, że rozmowa skończona, i nie będziemy do tego wracać.
Zadzwonił dzwonek i ruszyłam do sali na kolejną lekcję. Szczerze mówiąc, nie skupiałam się za bardzo. Myślami byłam gdzieś indziej, znacznie dalej.

CZYTASZ
Niech czas się zatrzyma- Słodki Flirt✔️
Fanfiction*** Bardzo przepraszam, że wątek miłosny jest tak późno, ale naprawdę warto na niego czekać. *** Wzięłam głęboki oddech i odwróciłam się do niego. - N-nie mogę tego dłużej ukrywać, wiesz..?- zaczęłam cicho.- Podobasz mi się od długiego czasu, i.. N...