13.

525 50 11
                                    

Podniosłam wzrok. Stałam przed chłopakiem, którego spotkałam wcześniej w galerii z Laeti. Nie Dakem, tylko tym niebieskowłosym, ze słuchawkami przewieszonymi przez szyję.
- Znowu na siebie wpadamy, co?- zaśmiał się uroczo.
- Hm? Och, tak, poznaję cię..- pomógł mi wstać. - Jesteś nowym uczniem?
Melania mówiła, że nowy ma się pojawić dopiero jutro. Dziwne.
- Tak. Od jutra mam normalne lekcje, ale teraz muszę znaleźć pokój dyrektorki. Wiesz, gdzie to jest?
- Tak, chodź, pokażę ci.
Poprowadziłam go pod pokój dyrektorki i pożegnałam go.
Kurczę, nie spytałam go o imię! No, trudno, spytam go później.
Wyszłam do ogrodu, gdzie czekał Leo. Umówiłam się z nim wcześniej, żeby przychodził tylko na przerwy.
- Zdobyłam wstążkę!- pochwaliłam się i związałam szybko bukiecik kwiatów. - Podoba się?
- Są.. piękne- przyznał Leo. Uśmiechnęłam się i poszłam dać kwiaty Rozie.
- Rozalio, spójrz, co dał mi Leo, bym ci przyniosła.
Rozalia otworzyła szerzej oczy i złapała bukiet. Powąchała kwiaty.
- Mm.. uwielbiam zapach róż..- zamknęła oczy i odwróciła się ode mnie.
- Rozo..
- Pójdę z nim porozmawiać. Doceniam jego gest, ale nie pójdę od razu.- uśmiechnęła się złośliwie. - Pójdę na następnej przerwie.
- Mhm.. okej- lekko zdziwiona uściskałam ją.- Tak się cieszę, że wreszcie mu wybaczysz!
Objęła mnie niezgrabnie.
- Tak naprawdę, to mam jeszcze jedną prośbę..- zaczęła niepewnie.
- Proś, o co chcesz!- zapewniłam.
- Bo widzisz.. zgubiłam pierścionek, który dostałam od Leo. Nie chcę iść się z nim spotkać bez pierścionka..
- A nie możesz kupić takiego samego?
- Wiesz.. to pierścionek z białego złota. Kosztuje kupę kasy, nie mam tyle przy sobie.
- Okej, rozumiem. Pomogę ci.- zdecydowałam.
- D-dziękuję.
Poszłam w stronę klas z głową pochyloną w dół, także nie widziałam ludzi przechodzących obok mnie. I oczywiście musiałam...
- Ał..- cholera, jaka jestem pechowa!
Spojrzałam, na kogo wpadłam tym razem. To był chłopak.. identyczny, jak ten, na którego wpadłam kilkanaście minut temu! Tylko że miał czarne włosy i niebieskie oczy.. Ale przysięgam, wyglądają tak samo!
- Ee, wybacz, nie patrzyłam gdzie idę..
- Nic się nie stało, ale bardziej uważaj. Jeszcze mogłabyś się wywrócić..- powiedział i roześmiał się.
I nagle mnie olśniło. Przecież to chłopak na którego kiedyś wpadłam w parku! A raczej, to on na mnie. On ma bliźniaka?
- Ten.. ten chłopak z niebieskimi włosami.. to twój brat?- spytałam.
Chłopak przytaknął.
- To mój głupi bliźniak, serio jesteśmy aż tak podobni?
- Jesteście identyczni!- krzyknęłam, a potem zorientowałam się, że trochę za głośno.- Wybacz..
- W każdym razie, nie sądzę, że jesteśmy tacy sami. Ja jestem o wiele ciekawszy- mrugnął.
- A.. więc jak się nazywasz?
- Armin.
Podał mi rękę.
- Laura. Miło mi.
Uśmiechnął się i podrapał po karku.
- Gdzie widziałaś Alexy'ego? Szukam go już paręnaście minut.
- Yhm.. kogo?- spytałam zdezorientowana.
- Alexy to mój brat.. no wiesz, ten z niebieskimi włosami..
- Ach, więc on ma na imię Alexy!- roześmiałam się z własnej głupoty. - Dosłownie kilka minut temu zaprowadziłam go pod pokój dyrektorki.. o, tam- wskazałam palcem pokój, z którego wychodził Alexy z dyrektorką.
- O, dzięki!- powiedział i odbiegł w stronę brata i dyrektorki.
- Armin, gdzie byłeś?!- zirytował się Alexy.
- Wyluzuj, zgubiłem się i Laura musiała mi pomóc..
- Laura?
- No, taka dziewczyna z liceum..- wyjaśnił Armin.
Chociaż stałam tyłem do całej tej sceny i szukałam pierścionka Rozy, słyszałam całą ich kłótnię.
- Armin! Przecież szedłeś za mną, jak mogłeś się zgubić..?- Alexy, sądząc po głosie, właśnie się załamał.
- No, wiesz.. grałem w na konsoli i właśnie wbiłem na lepszy poziom..
- Armin, cymbale!!
- Dość, chłopcy, proszę się uspokoić- powiedziała zdenerwowana dyrektorka.- Musicie znaleźć spinacz i spiąć swoje dokumenty. Nie przyjmuję takich latających papierów.
Po tych słowach wyszłam na zewnątrz dalej z głową przy ziemi, ale tym razem ostrożniej.
- Co tam, dziewczynko?- usłyszałam głos Kastiela.- Uważasz, żeby nie zabić się o własne nogi?
- Ha, ha, ha. Bardzo śmieszne, Kastiel.
- No co? Nie masz dzisiaj humoru?- spytał podśmiewując się. - Mogę cię pocieszyć, teraz dwie godziny matmy pod rząd.
- Mhm..- zignorowałam go i dalej szukałam pierścionka.
Nagle zobaczyłam coś świecącego pod jedną z ławek. Pobiegłam do niej w kilka sekund i wyciągnęłam spod niej piękny pierścionek Rozalii. Przy okazji zobaczyłam, że Leo idzie w moją stronę. Natychmiast schowałam małe cudeńko do kieszeni.
- Czego szukałaś pod ławką? - wybuchł śmiechem.
- Upadł mi telefon, haha.
Leo spoważniał.
- To.. co Roza powiedziała?
- Doceniła. Powiedziała, że przyjdzie porozmawiać z tobą, ale nie powiedziała kiedy.
- Dziękuję ci bardzo, Laura..- zaczął, ale mu przerwałam.
- Podziękujesz, jak się pogodzicie- powiedziałam i rozpromieniłam się. - Powodzenia, Leo.
Wracam do Rozalii oddać jej pierścionek. Znalazłam ją w sali A.
- Mam twój pierścionek!- zawołałam radośnie.
- Oo matko, jesteś kochana!- Rozalia rzuciła się na mnie i mnie wyściskała.
- Leć już- nakazałam. Przyjaciółka wybiegła z sali. Uśmiechnęłam się pod nosem.
„Miłość uskrzydla"
Przechadzałam się po pustej klasie. Nagle zobaczyłam nowy egzemplarz gazetki szkolnej.
„Nowy uczeń?"
Serio, Peggy? Myślałam, że żartujesz, gdy mówiłaś że o tym napiszesz. Pff, trochę słabo.
Wścibska pieguska napisała materiał o jednej wielkiej niewiadomej. Szczególnie, że uczniów jest dwóch, i na dodatek już dziś byli w szkole. Pewnie musi być nieźle wkurzona, heh.
Nagle dostrzegłam spinacz, znajdujący się na biurku nauczyciela. Hmm? Czy dyrektorka nie kazała bliźniakom znaleźć spinaczy?
Niewiele myśląc wzięłam spinacz i poszłam poszukać któregoś z braci. Zostało mi jeszcze kilka minut przerwy, także dam radę.
Na końcu korytarza stał czarnowłosy bliźniak i grał na konsoli. Nie jestem pewna jego imienia, muszę strzelać..
- Ech.. Alexy?- szturchnęłam go lekko w ramię.
Chłopak odwrócił się i schował konsolę.
- Nie trafiłaś, haha. Jestem Armin, ten przystojniejszy.
- Pff, masz tu spinacz. Znalazłam go przed chwilą.
- Dzięki, wymiatasz!- wziął spinacz i schował go do kieszeni. Wyjął spowrotem konsolę.
- W co grasz?- zagadałam.
- W Pokemony.
- Grałam w to, ale wolę Undertale'a..
- To chyba dogadamy- uśmiechnął się. Jest naprawdę słodki.
Rozległ się odgłos dzwonka ogłaszającego koniec przerwy.
- Pójdę poszukać Alexy'ego, oddamy papiery dyrektorce i będziemy się zwijać- oznajmił Armin.- Do jutra!
- Pa..
Weszłam do klasy i usiadłam z rozentuzjowaną Rozalią. Opowiedziała mi jak się pogodzili, gdzie idą razem w następny wtorek, i różne takie. Dziękowała mi chyba z dziesięć razy.
Z tej lekcji nie wyniosłam niczego.
Na przerwie siedziałam sobie na ławce jedząc spokojnie kanapkę, gdy podszedł do mnie Ken.
- L-Laura- powiedział, smarkając. Płakał?!
- Co się stało?- spytałam, wstając gwałtownie.
- Nic, tylko.. dziś wyjeżdżam.
- Gdzie? Na ile?
- Hm.. do szkoły wojskowej..- oznajmił.- Na kilka tygodni..
- Dlaczego?- niby jakoś go bardzo nie lubiłam, ale żal mi go było.
- Bo.. mój ojciec chce, bym zmężniał.- odwrócił wzrok.
Pożegnałam go przytuleniem.
- Muszę już iść.. ale będę pisać!- powiedział, i odszedł.

Niech czas się zatrzyma- Słodki Flirt✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz