words: 2070
Wysoka blondynka z włosami do ramion chodziła właśnie po centrum handlowym wpatrzona w swojego smartfona i ze swoją rudowłosą przyjaciółką u boku.
- To co? Jedziemy gdzieś na wakacje? - Dopytywała Jazmin marząc o Majorce lub Hawajach ze swoją najlepszą przyjaciółką.
Ambar podniosła na nią swój wzrok. - Sama nie wiem. Chyba w tym roku zostanę w Buenos Aires, ostatnio między mną a Matteo nie jest zbyt dobrze więc chyba poświęcę ten czas na ponowne zbliżenie się do niego.
Jazmin wzruszyła ramionami. - W porządku, więc pojadę z mamą, oh, patrz jaka śliczna! - Krzyknęła rudowłosa wskazując na sukienkę ślubną która była na wystawie w jednym ze sklepów.
Miała racje. Sukienka była idealna i gdy Ambar patrzyła na nią dłużej, to zaczęła myśleć. Myśleć nad tym, czy ona będzie miała kiedyś okazję ją założyć, będzie miała okazję doświadczyć tak silnej miłości że oboje ze swoim partnerem postanowią się pobrać? Nie mogła wyobrazić sobie siebie na swoim własnym ślubie, z mężem, może potem z dziećmi, to wszystko ją przerażało. Jej przemyślenia przerwał dzwoniący telefon który natychmiast odebrała.
- Halo? - Spytała, przykłądając telefon do ucha, jednak gdy zorientowała się z kim rozmawia, przewróciła oczami.
Był to Rey - asystent jej mamy, doradca i prawdopodobnie jedyna osoba której jej matka ufała. Nie lubiła go, ponieważ zawsze musiał wtrącać nos w nie swoje sprawy i prawić morały na temat rzeczy, o których nie miał najbladszego pojęcia. Wydawało mu się, że kim on niby jest?
- Panienko Smith, pańska matka chciałaby, żeby panienka już wróciła do domu, musi panience przekazać coś ważnego. - Powiedział a blondynka zmarszczyła brwi.
- I to aż takie ważne, że nie mogę skończyć zakupów? - Spytała z kpiną.
- Zapewniam panienkę, że to bardzo ważne, niech panienka będzie przy sklepie z sukienkami ślubnymi, zaraz tam podjadę. - Powiedział po czym się rozłączył a wkurzona dziewczyna schowała telefon do torebki i spojrzała na swoją przyjaciółkę.
- Muszę jechać, moja mama chce mi coś powiedzieć. Pa, Jaz. - przytuliła ją na pożegnanie gdy akurat podjechał Rey, więc wsiadła do środka zajmując lewą stronę na tylnych siedzeniach a swoje torby z zakupami położyła po prawej.
- Zakupy udane? - Spytał odjeżdżając.
- Mhm, tak jak nigdy. - Przytakneła odrazu wyciągając komórkę z torebki gdyż nie za bardzo miała ochotę na rozmowę z nim.
Gdy samochód zaparkował na posiadłości, dziewczyna wysiadła mówiąc mężczyźnie żeby zaniósł torby do jej pokoju a sama poszła do salonu, gdzie miała czekać na nią matka.
- Słyszałam, że chciałaś mnie o czymś poinformować. - Powiedziała stając na przeciwko niej ze skrzyżowanymi rękami na klatce piersiowej.
- Tak. - czterdziestoletnia blondynka odłożyła swoją herbatę na stolik i stanęła przed swoją córką. - Jak wiesz, w tym roku lecę na wakacje do Włoch. Nie jestem pewna czy Amanda będzie w stanie sama poradzić sobie z domem więc zatrudniłam dziewczynę z Cancun która przyleci już jutro i pracując tu, będzie chciała sobie dorobić w czasie wakacji.
- To wspaniale. - Nastolatka wymusiła sztuczny uśmiech. - Jednak nadal nie rozumiem, czemu to aż takie ważne.
- Ponieważ będzie z tobą przez jakiś czas mieszkać, Ambar. Ale to nie wszystko, jest rok młodsza od Ciebie więc proszę cię o wykazanie dojrzałości i nie wchodzenie z nią w żadne kłótnie. - Westchnęła. - Ufam ci.
CZYTASZ
*ೃ∗ i prefer girls · luna & ambar ∗*ೃ
FanfictionLuna Valente to siedemnastolatka, mieszkająca w Cancun. Rodzice dziewczyny nie należą do najbogatszych, więc Luna znajduję ogłoszenie w internecie, na którym jest napisane, że rezydencja Smith szuka młodej dziewczyny, która mogłaby pracować w ich do...