*ೃ∗ chapter eleven ∗*ೃ

820 59 15
                                    

words: 1742

- Okej, Luna, to tylko basen, tylko basen, basen, najzwyklejszy. - Powtarzała sobie Valente, patrząc na basen w rezydencji Smith. - Ugh... - Skrzywiła się. - Ale jest taki brudny.

- Jakiś problem, Luna? - Spytał Tino, podchodząc do dziewczyny.

- Nie, absolutnie. - Zaśmiała się.

- Boisz się wody? - Zmarszczył brwi, rozbawiony.

- Nie, Tino, po prostu... Jest trochę brudna.

- Musisz tam wchodzić?

- No wiesz, muszę wyczyścić ten basen. - Zaśmiała się.

- Oh, rozumiem. Pomógłbym Ci, ale kompletnie nie umiem pływać.

- Serio?

- Na serio. - Ponownie się zaśmiał. - Nie uważam, że jest to jakoś potrzebne w życiu. - Wzruszył ramionami. - Okej. Ja będę w kuchni podjadał babeczki, a ty wołaj, jakby co.

- No pewnie. - Uśmiechnęła się, po czym mężczyzna odszedł. 

Ona za to poszła na górę, aby się przebrać, a już za kilka minut stanęła przed basenem w niebieskim bikini i czarnych, dżinsowych spodenkach.

Ściągnęła spodenki i po drabince weszła do środka, wzdychając, zapowiadało się świetnie.

- Chyba nie chcę wiedzieć, kiedy ostatnio ktoś tutaj czyścił. - Powiedziała, patrząc na płytki basenu, które czystością nie świeciły.

***

Tak więc po godzinnym czyszczeniu, wyszła i pozwoliła wodzie się przefiltrować.

Ubrała spodenki a następnie przetarła twarz dłońmi. Po chwili ktoś położył rękę na jej ramieniu, więc gwałtownie się odwróciła.

- Ambar? 

- Pływałaś? - Zaśmiała się dziewczyna.

- Mhm, można tak powiedzieć. - Westchnęła, siadając na jednym z krzaków, Smith zaraz usiadła obok.

- Od rana czyścisz basen?

- Kilka godzin. - Wzruszyła ramionami. - Czemu już nie jesteś u Jazmin?

- Idzie na zakupy. - Zaśmiała się Ambar. - A mi nie chciało się iść z nią, poza tym, już mam sukienkę.

- Na co sukienkę?

- Uhm, urodziny kolegi z klasy. - Uśmiechnęła się lekko, a Luna widocznie posmutniała. Gdzieś w głębi miała nadzieję, że spędzi ten dzień z Ambar, a po drugie, nie zbyt podobała jej się wizja blondynki na imprezie pełnej napalonych chłopaków. W głowie miała najgorsze.  

- Oh, uhm, to miłej zabawy. - Uśmiechnęła się delikatnie, po czym wstała, jednak dziewczyna chwyciła ją za rękę, przez co znowu usiadła na leżak.

- Luna, tylko ty sprawiasz, że jestem szczęśliwa, okej? - Wyszeptała Smith, patrząc jej w oczy, po czym trochę zbliżyła się do dziewczyny i ja pocałowała. Pocałunek trwał około siedmiu sekund. Valente po nim pokiwała głową z uśmiechem.

***

- To może Titanic? - Spytała Ambar, gdy razem z Luną leżały na łóżku w pokoju blondynki i wybierały film, który chciały obejrzeć.

- Ugh, nie, to nudne jak świat. - Skrytykowała szatynka. - Obejrzyjmy Greya!

- Nie, nie, nie. Ten film jest chory. 

*ೃ∗ i prefer girls · luna & ambar ∗*ೃOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz