*ೃ∗ chapter eight ∗*ೃ

826 55 12
                                    

words: 2025

- Jak? - Luna zmarszczyła brwi. Jej serce biło jak oszalałe, ale starała się zachować równowagę.

- Widzę, że nie rozumiesz. - Zaśmiała się cicho. - Ja nie mogę lubić dziewczyn.

- To jakieś postanowienie? 

- Żadne postanowienie. Po prostu moja mama tego nie zrozumie, Rey tego nie zrozumie, moi znajomi tego nie zrozumieją. Jazmin jest jedyną osobą która o tym wie, i wiesz co? Żałuję, że jej powiedziałam, nie wiem co sobie o mnie myśli, wiem, że to moja przyjaciółka ale-

- Ambar! - Przerwała jejchyba pierwszy raz. - Co Cię to obchodzi, co inni o Tobie myślą? Ważne, co ty o sobie myślisz, co czujesz i czego chcesz.

- Nie wiem co o sobie myślę, nie wiem co czuję i nie wiem czego chcę, to ci się wydaje takie proste ale nie jest. - Odezwała się lekko wkurzona i wstała z kanapy. - Idę odpocząć. - Dodała i po tych właśnie słowach opuściła strych, zostawiając Lunę samą.

Obie nie wiedziały za bardzo, co się właśnie stało. Blondynka nie mogła uwierzyć, że w końcu otworzyła się przy kimś innym, niż Jazmin, a tą osobą była Luna. Luna, której Smith tak bardzo nienawidziła i do której czuła zarazem coś tak silnego i innego niż wszystko inne, że nie potrafiła tego opisać. Valente natomiast była zszokowana wyznaniami dziewczyny, co prawda było widać, że jej się podoba ale nie sądziła, że kiedyś będzie z nią o tym rozmawiać. Mimo wszystko, Luna również poczuła do niej coś wyjątkowego, jeszcze nie wiedziała, co to jest ale nie chciała tego stracić.

***

Było coś koło dziewiętnastej. Ambar leżała na łóżku, w swoim pokoju, czytając książkę. Mimo, że przeczytała już około trzydzieści stron, to nie wiedziała, co się w niej wydarzyło, będąc myślami zupełnie gdzie indziej. Nie mogła się skupić na niczym innym, ponieważ jedyną rzeczą, a raczej osobą którą miała w głowie była Luna.

Nagle, jakby na zawołanie, szatynka zapukała do drzwi.

- Wejdź. - Westchnęła Ambar, Valente weszła do środka już przebrana w piżamę i usiadła na łóżku, obok dziewczyny.

- Chciałam spytać... jesteś zła? - Odezwała się.

- O co mam być zła? - Blondynka uniosła brew.

- Sama nie wiem... nie wyglądałaś na zbyt zadowoloną tą rozmową.

- Nie codziennie wyznaje się komuś takie rzeczy. - Powiedziała. - Po prostu trochę sie zdenerwowałam, ale jest okej.

- Na pewno?

- Tak. 

- W porządku... Więc, pójdę już. - Uśmiechnęła się lekko, po czym wstała i zaczęła kierować się w stronę drzwi.

- Uhm, Luna. - Zatrzymała ją nagle Ambar, więc dziewczyna odwróciła się z pytającym wzrokiem. - Śpij ze mną.

Po usłyszeniu tych słów, szatynka prawie zachłysnęła się powietrzem.

- Co? W sensie, w jednym łóżku? - Spytała, marszcząc brwi. Ambar się zaśmiała.

- Skoro już wiesz, że mi się podobasz, to czemu nie? Nie zgwałcę Cię.

Luna również się zaśmiała. - Nie martwię sie o to. - Powiedziala po czym usiadła obok dziewczyny. - Mogę o coś zapytać?

- Jasne. - Uśmiechnęła się.

- Uh... co powiedziała Jazmin, gdy dowiedziała się o twoich uczuciach? - Spytała.

- Jazmin... powiedziała, że to, że prawdopodobnie jestem biseksualna nie jest niczym złym, a ty jesteś bardzo ładną i miłą dziewczyną. - Po tych słowach Luna uśmiechnęła się i przytuliła dziewczynę.

*ೃ∗ i prefer girls · luna & ambar ∗*ೃOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz