words: 1999
Luna pożegnała Matteo, gdy ten tylko odprowadził ją pod drzwi, tłumacząc, że jeśli Ambar jest w środku, to pewnie jakimś magicznym cudem ich razem zobaczy i zrobi jej awanturę.
- Wróciłam, Amanda! - Krzyknęła, jednak nikt się nie odezwał. Cóż, oznaczało to najwyżej tyle, że kobieta śpi.
Valente postanowiła dzisiaj nie dzwonić do Simona ponieważ była zbyt zmęczona tym dniem, więc położyła się spać.
Ambar wróciła do domu około dwudziestej trzeciej. Ponad dwie godziny spędziła na ławce z Jazmin, opowiadając jej wszystko, każdą sytuację, każdą emocję.
Rudowłosa uśmiechnęła się do niej ciepło, mówiąc, że lubienie dziewczyn nie jest niczym złym a Luna jest bardzo dobrą i ładną dziewczyną. Ambar mimo wszystko, nie chciała, aby ta jej się podobała.
***
Gdy Luna się obudziła, pierwszym co miała zamiar zrobić, było porozmawianie z Ambar.
Więc od razu, gdy się ubrała, postanowiła zejść na dół, do jadalni, gdzie niestety nie zastała blondynki. Poszła do kuchni, gdzie czekało na nią śniadanie przygotowane przez Amandę, więc usiadła przy stole i zaczęła jeść.
Po chwili do kuchni weszła Smith, która jakimś cudem nie wyglądała tak, jak zawsze. Nie miała idealnie uczesanych włosów, makijażu i stylowego ubrania. Jej makijaż był rozmazany, a włosy rozczochrane. Zupełnie tak, jak na szkicu Luny. No poza tym, że Ambar miała na sobie jeszcze różowy szlafrok.
- Ambar? Cześć. - Odezwała się niepewnie Luna a blondynka po chwili na nią spojrzala i się uśmiechnęła.
- Hej, Luna. - Powiedziała, co bardzo zdziwiło szatynkę. Czy Ambar właśnie przywitała się z nią bez żadnych wyzwisk ani czepiania sie?
- Słuchaj, ja... chciałam pogadać... Uhm, z Tobą pogadać, możemy? - Spytała zaczynając bawić się złotą bransoletką na swoim nadgarstku.
- O co chodzi? - Spytała, siadając na przeciwko dziewczyny z szklanką wody w dłoni.
- Bo... Wczoraj, jak wychodziłam z Jam and Roller... Ktoś, no...
- Ktoś co?
- Tak jakby wysypał kulki na chodnik, prawie się potknęłam, ale-
- Zostałaś uratowana? - Spytała, unosząc brew.
- Nie, nie, nic z tych rzeczy. - Zaśmiała się nerwowo Luna, ciągle bawiąc się literką "S" na swojej bransoletce. Nie umiała kłamać, ale nie chciała problemów. - W porę się zatrzymałam. Chodzi o to, że myślę, że ktoś mógł zrobić to specjalnie i wiesz może... No... Uhm, kto?
- Masz jakiś wrogów? - Spytała, popijając trochę wody. Co prawda, nie podobało jej się, że Luna ją okłamuje, ale teraz liczyło się tylko udawanie.
- Sama nie wiem, nie zwróciłam uwagi. - Odpowiedziała speszona. Znowu skłamała ale przecież nie powie jej wprost, że to właśnie ją podejrzewa.
- Chciałabym z Tobą porozmawiać, ale umówiłam się z Matteo, wybacz. - Po tych słowach wstała od stołu i poszła na górę sie ogarnąć.
Luna pokręciła głową z niedowierzeniem. Było jej szkoda Ambar, było widać, że zależy jej na szatynie a ten nic do niej nie czuł.
Postanowiła wziąć się za zakupy, ponieważ Amanda mówiła jej, że produkty powoli się kończą, więc wzięła pieniądze, które dostała od kobiety i udała się do Supermarketu.
CZYTASZ
*ೃ∗ i prefer girls · luna & ambar ∗*ೃ
FanfictionLuna Valente to siedemnastolatka, mieszkająca w Cancun. Rodzice dziewczyny nie należą do najbogatszych, więc Luna znajduję ogłoszenie w internecie, na którym jest napisane, że rezydencja Smith szuka młodej dziewczyny, która mogłaby pracować w ich do...