words: 2042
Amanda poprosiła obie nastolatki, żeby tuż po obudzeniu się, zeszły na dół, ponieważ ma im coś bardzo ważnego do powiedzenia. Więc, gdy dziewczyny skończyły swoją poranną rutynę, zeszły na dół, do kuchni, posyłając sobie z samego rana ciepłe uśmiechy.
Nagle do kuchni weszła Amanda, która chyba pierwszy raz, odkąd Luna ją zna, nie miała na sobie roboczego ubrania.
- Dzień dobry. - Uśmiechnęła się do nich. - Wczoraj rozmawiałam z Panią Sharon. Jutro moja kuzynka bierze ślub, mieszka w Brazylii, w tym przypadku muszę wyjechać na dwa dni. - Westchnęła. - Mogę wam zaufać? Poradzicie sobie?
Luna była lekko niezapokojona wiedząc, że zostanie tak długo sam na sam z Ambar. Miała jednak nadzieję, że blondynka już nie ma jej nic za złe, odkąd rozstała się z Matteo.
- Oczywiście, Amando. - Odpowiedziała pewnie Smith.
- To znaczy, że... - Zaczęła Luna, ze zmarszczonymi brwiami.
- Tak. - Westchnęła kobieta. - Bedziesz musiała zająć się całym domem, Luna. Ale Pani Smith powiedziała, że za to zarobisz więcej niż ogólnie. Prosiłabym Cię szczególnie o zajęcie się posprzątaniem strychu. Oprócz tego pranie, gotowanie, odkurzanie, mogę na Ciebie liczyć?
- Jasne. - Szatynka posłała jej ciepły uśmiech.
- W porządku, dziewczynki, do zobaczenia. - Kobieta ucałowała je obie, po czym opuściła rezydencje Smith.
Valente spojrzała na starszą dziewczynę. - Ambar... jeśli Ci to nie przeszkadza, to spotkam się na godzinkę z Niną. Ale potem wrócę i ugotuję obiad, obiecuję.
- Spokojnie. - Uśmiechnęła się. - Idź spotkać się z Nią.
- Dzięki.
***
- Co jest, Luna? Wystraszyłam się po tym SMSie. - Przyznała Nina, gdy Meksykanka usiadła obok niej, na kanapie w Rollerze.
- Muszę się komuś wygadać i po prostu czuję, że jesteś jedyną osobą, która mnie zrozumie. - Westchnęła.
- Dobra, mów. - Uśmiechnęła się Simonetti.
- Uh... chodzi o Ambar.
- O Ambar? - Dziewczyna zmarszczyła brwi.
- Niestety. Pamiętasz, gdy wczoraj weszłas do przebieralni? No wiesz, gdy nam przerwałas. - Spytała, na co szatynka niepewnie skinęła głową nie wiedząc, do czego jej nowa przyjaciółka zmierza.
Dziewczyna sama nie wiedziała, od czego zacząć. Nie znała Niny jakoś bardzo długo, ale wiedziała, że może jej zaufać i wygadać się a ta ją zrozumie i pewnie powie coś mądrego, co od razu podniesie ją na duchu.
- Ambar... Chciała mnie pocałować. - Powiedziała nagle a oczy szatynki rozszerzyły się, prawie upuściła koktajl z wrażenia, więc szybko odstawiła go na stolik.
- Słucham!?
- Ale nie krzycz. - Uciszyła ją Luna dostrzegając, że kilka osób się na nie spojrzało. - Ambar chciała mnie pocałować... A wczoraj... Przyszła do mnie, uhm, w staniku. - Wyszeptała Valente.
Nina nie wiedziała, co ma powiedzieć. Znała Ambar już około dwóch lat, co prawda nie przyjaźniła się z nią ale nigdy nie przyszło jej nawet na myśl, że Smith mogą podobać się dziewczyny.
- Dobra, chwila, myślisz, że... się jej podobasz? - Spytała.
- Nie wiem. Ostatnio jest dziwnie miła. Nie wiem, nie rozumiem jej. - Westchnęła załamana.
CZYTASZ
*ೃ∗ i prefer girls · luna & ambar ∗*ೃ
FanficLuna Valente to siedemnastolatka, mieszkająca w Cancun. Rodzice dziewczyny nie należą do najbogatszych, więc Luna znajduję ogłoszenie w internecie, na którym jest napisane, że rezydencja Smith szuka młodej dziewczyny, która mogłaby pracować w ich do...