*ೃ∗ chapter five ∗*ೃ

836 63 31
                                    

words: 1962

ROZDZIAŁ MOŻE ZAWIERAĆ TREŚCI +18
CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ.

Ambar napiła się łyka wody, po czym odłożyła szklankę na blat i poszła na górę. Chciała iść do swojego pokoju i po prostu zasnąć. Nie wiedziała dlaczego, ale nie mogła pogodzić się z tym, że o nic nie oskarżyła jeszcze dzisiaj Luny, więc postanowiła, że pójdzie do łazienki i wydrze się na nią za wywiad z Jazmin. No bo, czemu nie?

Gdy przekroczyła próg łazienki, do której drzwi były uchylone znowu ją zatkało. Usta lekko się rozchyliły a przez jej ciało przepłynęła fala gorąca.

Bo gdy Luna czyściła tę głupią kabinę, co chwilę sie schylała i przechylała, to  naprawdę nie była wina Ambar, że wyobraziła sobie ją we wczorajszej sytuacji. Tak po prostu wyszło.

Gdy zielonooka dostrzegła blondynkę w progu drzwi, zmarszczyła brwi.

- Potrzebujesz czegoś? - Spytała.

- Ja... n-nie. - Wyjąkała po czym szybko wyszła z łazienki kierując się prosto do swojego pokoju, zamknęła się w nim i opadła na łóżko.

Zdezorientowana Luna wróciła do swojej poprzedniej czynności nie wiedząc, co o tym myśleć. Sprzątanie przerwał jej Simon dzwoniący przez kamerkę, więc szybko zamknęła drzwi i odebrała.

- Heej, Simon. - Powiedziała uśmiechnięta.

- Cześć Luna, widzę, że jesteś szczęśliwa. - Zaśmiał się.

- Tak. Chodzi o to, że Ambar nie zrobiła mi dzisiaj o nic awantury, jak narazie. - Zaśmiała się. - Może da sobie niedługo spokój, jak widzisz, mam piękne tło. - Rozejrzała się po pomieszczeniu z uśmiechem.

- Z tego można zrobić sensację. "Luna Valente sprząta w kiblu bogaczy". - Powiedział po czym oboje wybuchnęli śmiechem.

- Oczywiście, to byłby hit. Ale ciągle mówię o sobie. Mów, co u Ciebie.

- Przysięgam, że nie wyrabiam z dyrygentką, Luna, ona jest okropna! - Krzyknął.

- Tak, tego akurat się spodziewałam. Ale powiedz mi co z życiem towarzyskim. 

- Cóż, do Foodger Wheels doszła nowa pracownica, Daniela, mega się polubiliśmy. - Uśmiechnął się co zaraz również zrobiła jego przyjaciółka.

- Cieszę się, że kogoś poznałeś. Ładna?

- Ej, ej, ej, co to za pytania? - Spytał roześmiany.

- No wiesz, może coś z tego będzie. - Wyjaśniła Luna.

- Jesteś po prostu głupia, Valente. Dobra, kończę, bo tak bardzo chcę mi się spać, że nie wyrabiam. Dobranoc.

- Dobranoc, kocham Cię bardzo, bardzo, bardzo.

I wtedy się rozłączyli a Luna wróciła do sprzątania. Zajęło jej to tak mniej-więcej godzinę, więc skończyła o dwudziestej pierwszej i położyła się spać.

***

Była coraz bliżej. Ubrana w zdecydowanie za krótką czerwoną sukienkę, z czerwonymi ustami, po prostu tańczyła, tańczyła przed Ambar, tak seksownie i uwodzicielsko, że blondynka zaczynała mieć wobec niej naprawdę duże plany. Wiedziała, że nigdy wcześniej nie czuła czegoś takiego do dziewczyny ale chęci dotknięcia każdej części jej ciała były silniejsze.

No i wtedy obudziła się ciężko dyszącc a następnie chwyciła się za głowę.

- Boże... - Westchnęła. - Nie, czy Tobie śniła się Luna? Ambar, idź spać. - Ponownie westchnęła, po czym nakryła na siebie kołdrę i zamknęła oczy.

*ೃ∗ i prefer girls · luna & ambar ∗*ೃOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz