- Gdzie ... gdzie moja córka? - do gabinetu Starka wybiegł równie roztrzęsiony co zły mężczyzna.
- A Pan to...? - stanął przed biurku i przypatrywał się nie zapowiedzianemu gościu.
-Jestem Ojcem Tiril Sawayer ! GDZIE MOJA CÓRKA?- negatywne emocje ogarnęły obcego mężczyznę .
- Przejdźmy do salonu, tam wszytko sobie wyjaśnimy - zaczął ze swoim zdezorientownaym wyrazem twarzy Stark. -Zapraszam za mną - zawołał otwierając ciężkie stalowe drzwi.Zdruzgotany mężczyzna powoli usiadł na szarej kanapie w salonie.
Jego emocje były zmieszane.
Jego córka żyje , bynajmniej jeszcze .
-Chce Pan się z nią zobaczyć? - zapytał "nieskażony złem" Steven Rogers.
- Jeśli. .. jeśli jest taka możliwość - nadzieja w jego głosie była zaskakująco szczera.
Nikt nie spodziewał się takiego obrotu sprawy.Na osobności:
-Czyli. .. nie musimy wzywać sprintera? - zapytał Stark
-Chyba nie ... - powiedziała Nat oddalając się od grupy.--- 2 godziny później ---
Starzec siedział na krzesełku prawie łkając.
Trzymał wychudzoną rękę dziewczyny, która zdawała się być martwa. Zimna, biała skóra niezniechęciła mężczyzny do jakiegokolwiek z nią kontaktu.
Dla wielu była już martwa .
Dla niektórych - jeszcze jak była przytomna - była promykiem niecodzienności.
Dla siebie była nic nie warta.
Dla wszystkich z otoczenia była niezwykła, silna i kochająca.
Każdy chciał jej uśmiechu.
Każdy chciał jej pomóc.
Ona chciała tylko i wyłącznie by był przy niej On .Bardzo króciutki ale DOPIERO teraz mam telefon.

CZYTASZ
Tiril, chora jednostka
Fiksi Penggemar" A teraz stoimy tu. Przy nagrobku ukochanego, chociaż minęło tyle czasu , nadal nie mogę się z tym pogodzić. Z taką stratą. Nie życzę tego nikomu. Czuje pustkę, której nic nie jest w stanie zapełnić. "