15. Miejsce w śniegu

137 16 31
                                    

Z dumą informuję, że:

1. rozdział wygląda zupełnie, zupełnie inaczej niż planowałam;

2. mam go naprawdę dosyć;

3. nic mi nie odwaliło i jest on ostatnim rozdziałem;

4. epilog został już napisany i dziesięć razy sprawdzony, ale to za tydzień.

Zapraszam :)

______________________


W sumie nie powinien się dziwić, że w takim miejscu, jako obcy, wzbudzał sensację. Yuuri prowadził Victora korytarzami Lodowego Pałacu, przyciszonym głosem opowiadając o tym miejscu, Istotach, które tu mieszkają i o tym, czego się nauczył przez lata nieobecności blondyna. Przez cały ten czas Wędrowiec czuł na sobie spojrzenia wszystkich mijanych Istot, a nawet więcej,jakby ktoś przyglądał mu się przez ściany. Ciekawe czy Istoty mogły to zrobić? W pierwszej chwili, kiedy Victor usłyszał o lodowych pałacach, dziwił się, czy w takim miejscu ma się jakąkolwiek prywatność, ale teraz, na miejscu, okazało się, że lód, z którego wzniesiono ten budynek jest zupełnie nieprzezroczysty.

Korytarze, którymi prowadził go Katsuki, były dość przestronne, z wysokim, łukowatym sklepieniem. Duże okna wpuszczały światło zimowego słońca, które skrzyło się na posadzce i załamaniach zdobień. Jednak z jakiegoś powodu nie raziło w oczy. Może dlatego, że nie wszystko dookoła było białe lub błękitne? Victor zamierzał przy najbliższej okazji zapytać Yuuriego o sposób barwienia lodu. Miał to nawet zrobić już teraz, ale nim zdążył otworzyć usta, zatrzymali się przed wielkim, otwartym na oścież przejściem.

- To tu spędzałem większość czasu, jeśli nie straszyłem zgubionych w lesie dzieciaków – zapowiedział Yuuri, łapiąc Victora za rękaw i ciągnąc za sobą.

Pomieszczenie, w którym się znaleźli znacznie różniło się od tego, co mężczyzna widział już w pałacu. Ściany i podłoga oczywiście wciąż zbudowane były z lodu, ale meble już nie. Prawie całą przestrzeń wielkiej sali wypełniały drewniane regały i skrzynie, po brzegi wypełnione księgami i zwojami, których zapach roznosił się w lekko zakurzonym powietrzu.

- Wow – Victor obrócił się kilka razy, podziwiając zbiory, regały, które dzięki misternemu wykonaniu same w sobie mogłyby być ozdobą wnętrz, a nawet wielkość sali. Zbudowanie tak wielkiego, zamkniętego pomieszczenia, w dodatku z tak kruchego materiału jakim jest zamarznięta woda, musiało być nie lada wyczynem. Nawet, jeśli użyto do tego magii.

Jasnowłosy wybrał wreszcie jedną półkę i podszedł do niej, wyciągając rękę po pierwszy lepszy tom. Był to zbiór baśni, historii, które podobno dawno, dawno temu działy się w tej puszczy. Jedne straszne, inne z pewnością piękne. Te, które spokojnie można czytać dzieciom do poduszki, ale też takie, które powodowały u owych dzieci koszmary senne. Mężczyźnie zdawało się, choć nie miał czasu by przeczytać więcej niż kilka zdań, że zna wiele z tych opowieści.

- Wiesz, kiedy pierwszy raz się spotkaliśmy, bałeś się mnie – odezwał się Yuuri, przyglądając się książce. – No dobrze, może nie tyle „bałeś", co byłeś bardzo, bardzo ostrożny. Potem długo nie chciałeś powiedzieć dlaczego.

- Och, to pewnie przez te bajki. Jestem pewien, że conajmniej kilka z nich opowiada z złych ludziach, porywających małe Istoty – odparł, zupełnie nie zastanawiając się, skąd posiada taką wiedzę. Szybko otworzył tom na odpowiedniej stronie i przysunął się do Katsukiego, tak, żeby stykali się ramionami. – O, tu na przykład, widzisz? – zapytał pokazując mu książkę. – To była jedna z ulubionych bajek moich rodziców, wracali do niej zawsze, gdy nie chciałem ich słuchać. Potem wyobrażałem sobie ludzi jako takie brzydkie trolle, z dwiema parami wielkich łap, służących do porywania dzieci – zaśmiał się.

BramyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz