Rozdział 20

498 18 2
                                    

Minęło pięć godzin odkąd jestem z Franky w galerii, jest naprawdę późno.

-Nie daje rady już. ..-Usiadłam na ławce patrząc na wszystkie zakupy.

-No nie gadaj ,został nam jeszcze jeden sklep.-Dla dobra wszystkiego pójdę jeszcze z nią.

Dziewczyna wybrała piękną sukienkę ,zastanawiałam się po co jej taka?

-Wszystko kupione.-Powiedziała a ja tylko marzyłam o tym aby położyć się w objęciach mojego ukochanego.

Wróciłyśmy z wieloma rzeczami do domu. Atmosfera tam także była sympatyczna. Tato gotował razem z Hanną w kuchni.

-O dziewczyny wróciły!-Uśmiechnęła się kobieta.

-Mamo nie uwierzysz co kupiłam ...-Bla bla bla.

Poszłam od razu do swojego pokoju a tam miałam niespodziankę.
Na moim łóżku było ułożone z płatków róż serce a w nim bardzo ładnia, zdobiona kartka.

      Zapraszam panią na kolację w moim domu o dwudziestej.

Jaki on romantyczny. Zaśmiałam się pod nosem i spojrzałam na zegarek.
O w morde. Mam pół godziny.

Do pokoju zapukała Franky i weszła.

-Dlaczego ...ooo...to sprawka Barrego?-Popatrzyła na łóżko.

-Tak, wybacz mi ale mam pół godziny do wyjścia i nie mam teraz zbytnio czasu.

-Chyba jestem ci potrzebna.

Franky pomogła mi z fryzurą, makijażem a także sukienką, w sumie zrobiła wszystko za mnie.

Stanęłam do lustra i niedowierzałam w to co widzę.

Byłam jakby bardziej dziewczęca ,wszystkie walory ciała się odznaczały a bielizna jaką założyłam na pewno przypadnie Barremu do gustu.

Spojrzałam na dziewczynę.

-Dziękuję Franky.

-Nie ma za co,jesteś dla mnie jak siostra,dobra idź już, taksówka stoi.

Nie pytałam skąd ona się tam wzięła ,poprostu wyszłam z domu.

INNA PERSPEKTYWA

Gdy Cheer opuściła swój pokój Franky chwyciła do rąk kartkę od Barrego.
Przeczytała zawartość i zgniotła ją z wielkim gniewem w oczch.

Do domu Barrego miałam nie daleko.
Gdy tylko stanęłam przy drzwiach zdziwiło mnie ,że żadne światło nie było zapalone.

Zapukałam, nikt jednak nie otwierał.
Nie wiedziałam czy zadzwonić do niego ,czy poprostu wejść.

Wybrałam tą drugą opcję.
Weszłam a drzwi były otworzone.
Powoli je zamknęłam a wtedy uświadomiłam sobie dlaczego było ciemno.

Świeczki były ułożone na stole ,dodatkowo leżała tam kartka.

          Idź śladami róż...

Potem zauważyłam drogę zrobioną tak jak moje serce z płatków róż ,prowadzącą na górę.

Powoli szłam ich tropem.
Na zewnątrz byłam opanowana i spokojna ale za to w środku czułam wielką ekscytację.

Gdy tylko weszłam do pokoju chłopaka zastałam pustkę.

Rozejrzałam się czy aby nie ma innej kartki ale..nie..nie było nic.

Usiadłam na łóżku i czekałam chwilę.  Miałam nadzieję ,że coś się stanie.

Ale po godzinie stwierdziłam ,że coś nie wyszło.
Wyjęłam z torebki telefon i wybrałam numer Barrego.

Co odziwo odebrał zanim usłyszałam jakikolwiek sygnał.

-Barry?Gdzie jesteś ?

Nagle po drugiej stronie usłyszałam kobiecy głos. Dobrze go znałam.
Dziewczyna wydawała z siebie dźwięki bardzo znaczące.

Po moich policzkach polały się łzy.
Rozłączyłam się i rzuciłam telefonem w ścianę.

Byłam mega wkurzona i nie wiedziałam co zrobić.

Bawisz się w kartki? Ja też się pobawię.
Zabrałam z biurka chłopaka jakiś zeszyt po czym wyrwałam jedną stronę.

Jesteś zwykłym dupkiem,nie chcę Cię znać i zapomnij o mnie.

Nie musiałam się podpisywać ,dobrze wie kto tu był.

Wybiegłam z domu i nie wiedziałam gdzie mam pójść.
Nie mam tak blisko żadnej rodziny.
Został mi tylko jeden sposób.

Nie jestem pewna czy dobrze zrobię ale teraz nie mogę wrócić do domu. W dodatku rozwaliłam telefon .

Poszłam w dobrze znane mi miejsce i zapukałam do drzwi.

-Cheer,co ty...-Dylan nie dokończył swojego zdania.

Zauważył ,że jestem w rozsypce i od razu wpuścił mnie do środka.
Nic w tym domu się nie zmieniło.
Dalej te same obrazy,kwiaty i zdjęcia.

-Usiądź a ja ci przyniosę coś na przebranie i do picia.-Zniknął.

Usiadłam w moim wcześniej ulubionym fotelu. Był on postawiony na przeciw kominka.

Wpatrzylam się w ogień i myślałam na sytuacją jaka się wydarzyła.

Barry,mój ukochany chłopak zdradził mnie z Franky.  A ona? Udawała miłą a ja jej zaufałam bo dałam się nabrać na tą szopkę ze zmarłym bratem.

-Jestem.-Chłopak miał w ręku zapewne swoje spodenki i bluzkę ,w której będę wyglądać jak w sukience a w dodatku herbatę.

-Idź do łazienki a ja tutaj na ciebie poczekam.

Tak też zrobiłam. Wyglądałam jak siedem nieszczęść. Do tego moje ręce bardzo się trzęsły, dobrze że powstrzymałam moje łzy.

Po jakimś czasie wróciłam na swoje wcześniejsze miejsce.

-Chcesz o tym porozmawiać ?-Zapytał Dylan patrząc na mnie z troską.

-Nie wiem...boje się.

-Czego Cheer?

-Zaufać Dylan.

Schowałam twarz w dłoniach. Nie chciałam aby widział ,że nie daje sobie rady. Zawsze pokazuje się z tej odważnej strony.

-Cheer, rozumiem,chodź pokaże ci gdzie będziesz spać ,jutro porozmawiamy jak będziesz miała ochotę.

Obdarował mnie lekkim uśmiechem i ruszyliśmy w stronę jego pokoju.
Miałam dziś nocować na jego łóżku a on w salonie.
Na początku nie podobało mi się to ani troche jednak Dylana nigdy nie przekonam a sama o tym wiem.

Chłopak powiedział miło dobranoc i ponownie wyszedł ale tym razem już na dłużej. Nie wiem czy dam radę zasnąć.

To wszystko stało się tak nagle .

Czy ja zrobiłam jakiś błąd?

Dlaczego mi to zrobił ?

Po co były te kartki i inne romantyk rzeczy?

Po co kurwa mówił ,że mnie kocha i nie zostawi ?

***********************************

HEJ KOCHANI ,WYBACZCIE ALE DZIŚ TYLKO 2 ROZDZIAŁY. SPOKOJNIE KOLEJNE NIEBAWEM.
ZAPRASZAM TAKŻE DO INNYCH SWOICH LEKTUR.

CHCE WAM OGÓLNIE ŻYCZYĆ DOBREJ NOCY I ŚNIJCIE JAK NAJPIĘKNIEJ.

KOCHAM WAS 💞 DOBRANOC

Flash-Nowa przygoda//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz