Rozdział 13

11.1K 466 101
                                    

-Chcesz żebym tu została? Na stałe?- pytam chociaż dobrze znam odpowiedź.

-Nie znamy się długo, ale... nie wyobrażam sobie tego, że mogłabyś tak po prostu wylecieć...- wyznał.

Milcze przyglądając mu się.

-Wiem, że to może być dla ciebie zaskoczeniem, ale naprawdę nie chcę żebyś wylatywała.- mówi zmniejszając odległość między nami.- chyba bym tego nie zniósł.- mówi patrząc desperacko na moje oczy usta i tak na zmianę.

-Nathan...- zaczynam cicho.- Czy ty... coś do mnie czujesz?- pytam patrząc w jego zielone oczy. Czuję jak jego dłonie obejmują mnie w pasie, a oddech łaskocze w usta.

-Jestem typem fuckboya i nie bawię się w związki, zresztą doskonale o tym wiesz. Ale tak Wiktoria, za bardzo cię lubię i chyba trochę za bardzo mi na tobie zależy.- powiedział, a mi opadła szczęka.

-Powiesz coś?-pyta. Ale ja nie jestem w stanie wykrztusić ani jednego słowa.

-Nie wiem co mam ci powiedzieć Nathan.- mówię łamiącym się głosem.

-Kurde Wiktoria, może zamiast myśleć o tym dupku doceń w końcu, że ktoś się o ciebie stara.- powiedział uniesionym głosem.

-Ja nie mogę...- odpowiadam zalewając się łzami.

-Nie możesz? czy po prostu nie chcesz?-pyta.

-Nie, to nie tak.-mówię.

-A jak Wiktoria?

-Ja boję się okej?!- krzyknęłam.- boję się, że ktoś po raz kolejny ze mnie zrezygnuje!

-Nie jestem nim Wiktoria...- mówię ciszej chwytając moją twarz w obie dłonie.- Nigdy cię nie skrzywdzę.

-Wiem, Nathan...- zaczęłam.- dzięki tobie zaczęłam się ponownie uśmiechać. Pomogłeś mi wstać i otrząsnąć się z tego wszystkiego A co najważniejsze sprawiłeś, że poczułam coś, co do tej pory czułam tylko raz...
To oszałamiające wrażenie jakby się stało na krawędzi przepaści czując jednocześnie przerażenie i niewyjaśnione szalone pragnienie by rzucić się w niebo. Ale... chyba nie jestem jeszcze na to gotowa i nie chcę cię stracić.- mówię zaczynając cicho płakać.
Nathan podchodzi do mnie nic nie mówiąc, opuszkami palców ściera moje łzy patrząc mi głęboko w oczy.

 Nathan podchodzi do mnie nic nie mówiąc, opuszkami palców ściera moje łzy patrząc mi głęboko w oczy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


-Nie stracisz...- powiedział zakładając kosmyk moich włosów za ucho gładząc przy tym mój policzek.- zawsze będę tu na ciebie czekał.- powiedział i pocałował mnie w czoło I w tym momencie zostały odpalone fajerwerki.

Tylko, że w tej chwili mało mnie to obchodziło.

***

-Ciociu? Przecież niedługo mam samolot, a ty jeszcze nie gotowa?- pytam stając z walizką w korytarzu.

-Ktoś inny chciał z tobą pojechać.- mówi z uśmiechem na twarzy.

-Co?- pytam marszcząc brwi i otwieram drzwi i widzę Nathana opierającego się o taksówkę. Posyłam mu uśmiech który odwzajemnia. Odwracam się w stronę cioci i wtulam się w nią z całej siły.

-Nie tak mocno bo zaraz wpadnę tu z niedotlenienia.- mówi cicho się śmiejąc.

-Będę tęskniła.

- Ja też kochanie.- powiedziała i pocałowała mnie w czubek głowy.- a teraz zmykaj, bo ci samolot odleci.

-Masz rację.- mówię i ostatni raz ją przytulam, po czm biegiem kieruje się w stronę taksówki.

***

-Tu się poznaliśmy.- mówi gdy stajemy na parkingu.

Romantycznie.

Nasze spojrzenia się spotykają zupełnie tak jak pierwszego dnia.

-Może poznaliśmy się dużo dużo wcześniej.- mówię i doskonale wiem, że Nathan wie o co mi chodzi.

W końcu do mnie dociera, że to już koniec mojego pobytu na Florydzie.

Wysiadam z auta i to samo robi Nathan biorąc moją walizkę i idziemy w stronę lotniska.

Chce mi się płakać, będę za nim naprawdę tęskniła. Zżyłam się z nim i trudno mi się teraz tak po prostu z nim rozstać.

-W porządku?- pyta gdy dotarliśmy na miejsce i stawia moją walizkę. A ja wpadam w jego ramiona. Chłopak przytula mnie do siebie jeszcze mocniej.

-Będzie mi cię tak cholernie brakowało.- mówi w moje włosy.

-Mi ciebie też.- czuję, że zaraz zacznę płakać.

-Lepiej uciekaj, bo zaraz się rozmyśle i zamkne cię w moim pokoju.- mówi puszczając mnie.
Uśmiechnęłam się i chwytam za walizkę zerkając na niego ostatni raz i ruszyłam w stronę bramek.

-Wiktoria!- krzyknął. Momentalnie stanęłam odwracając się w jego stronę.

-Jest twoją pierwszą miłością rozumiem. Ale zamierzam być ostatnią. Niezależnie od tego ile to potrwa.-powiedział i złączył nasze usta.

Poprawione przez: @cvtiepie97

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Poprawione przez: @cvtiepie97

Wybrałam Ciebie ❤ W.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz