-Wiktoria pobudka!!-potrząsa mną Ivy.
Gwałtownie otwieram oczy i orientuje się, że to tylko sen.-Która godzina? -pytam pocierając zmęczone oczy.
-No po szóstej... obudziłam cię, bo nie słyszałaś budzika...
-Dzięki.- powiedziałam cicho.- przez was spałam tylko 3 godziny, albo nawet i mniej... i do tego mam mega wory pod oczami...-mamroczę stając przy lustrze.
-Daj spokój, jeszcze te dwa dni i mamy tydzień wolnego od szkoły. -mówi siadając na łóżku.
-No, ale przez te dwa dni trzeba jakoś funkcjonować.-mówię.
-Może gdybyś szybciej wczoraj przyszła... Właśnie gdzie ty się tak długo podziewałaś? -pyta.
-Wiesz jak na zaspanego człowieka, którego ktoś obudził o trzeciej w nocy nawet szybko tam dotarłam więc sieć tam cicho. -mówię lekko kłamiąc.
-Niech ci będzie... dobra, idę się ubierać. -mówi i znika w głąb łaznieki.
***
-Tak przylatuje, a wy? -pytam Maję.
-Ja też, ale Lena jedzie do Bułgarii na wakacje z Olivierem... Boże Wiki, mam ci tyle do opowiedzenia.-piszczy do telefonu.
-Spokojnie będziemy miały dla siebie cały tydzień.-mówię cicho się śmiejąc.
-Jasne, nie mogę się doczekać kiedy już się spotkamy!! wiesz Wika, muszę już kończyć. -mówi nieco zasmucony tonem.
-Ja też. No dobrze, to do zobaczenia. -mówię i się rozłączam tym samym wchodząc do kawiarni.
-Dzień dobry. -mówię to Pani za blatem.
-Witam co podać? -pyta z szerokim uśmiechem na twarzy.
-Poproszę karmelowe latte z pianką na wynos.
-Ja poprosił bym to samo.-mówi ktoś za mną. Odwracam się gwałtownie, a moim oczom ukazuje się ten sam chłopak z dzisiejszej nocy.
W tym świetle był jeszcze bardziej przystojny... jego brązowe oczy wywiercały mi dziurę w głowie. A ja jak ta głupia nie mogłam przestać się na niego nie gapić... A fakt, że stał obok mnie sprawdził, że mój oddech stał się nierówny lecz pod żadnym pozorem nie dałam po sobie tego poznać. Jego gęste, kasztanowe włosy pogrążone były w nieładnie, a usta rozchylone w uśmiech.Czekaj czy on właśnie się ze mnie śmieje??
-Proszę, Państwa Latte. -mówi kobieta tym samym wyrywając mnie z transu.
-Umm tak, tak dziękuję.-mówię zakłopotana dając pieniądze jednocześnie zabierając kawę z blatu.
Czułam moje policzki troszkę się zaczerwieniły, dlatego chciałam wyjść tak aby nikt tego nie zauważył i udało mi się, lecz wychodząc usłyszałam za sobą kroki, odwróciłam się i oczywiście należały do tego chłopaka.
-Mam chwilę, więc możemy się bliżej poznać... -mówi z dziwnym uśmiechem na twarzy.
-Niestety, ale nie mam ochoty nikogo bliżej poznawać... -mówię.
-Wyglądało to trochę inaczej gdy w kawiarni patrzyłaś się na mnie jak zaczarowana lub nawet lepiej...zakochana. -mówi dziwnie ruszając brwiami.
Cholera, moje policzki znowu zrobiły się czerwone.
Szlak!!
-Ja...muszę iść. -mówię zawstydzona z pośpiechem się odwracając.
-Wow... nawet nie zaprzeczyłaś. -zauważył.
-Zaprzeczam! -powiedziałam.
-Nie ma tak. -mówi znajdując się tuż obok mnie.
-Co ty robisz? -pytam marszcząc brwi.
-Odprowadzam cię. -mówi jakby to było oczywiste.
-Nie trzeba... sama... -nie dał mi dokończyć.
-Oj przestań! Przecież cię nie zgwałcę. -mówi.
-Nie wykluczam tego.-burknęłam.
-Serio? Nie zrobił bym tego na środku chodnika z ludźmi do okoła.
-Aha... czyli to jest jedyna przeszkoda... -mówię.
-Idziemy ze sobą już dobre pięć minut, a ja nadal nie wiem jak na imię ma moja ofiara. -zaśmiał się.
-Ha ha ha zabawny to ty jesteś.- mówię i uderzam go lekko w ramię.
Z przyzwyczajenia...bo zawsze tak robię.
-Prosisz się. -mówi patrząc na mnie z łobuziarskim uśmiechem.
-Może... -mówię nie wiedząc co mu chodzi po głowie.
-Dobra, a teraz tak na poważnie i z czystej ciekawości... Jak masz na imię?- pyta starając się poważny.
-Wiktoria. -mówię.
-W takim razie witam Panią, ja zaś jestem Alexander.-mówi i teatralnie kuca łapiąc mnie za rękę i całując.
-Wiem... weź wstań.-zachichotałam.
-Niby skąd wiesz? -pyta marszcząc brwi wracając do normalnej pozycji.
-Noo... chyba dzisiaj w nocy mi się przedstawiłeś.
-Nie...
-Tak.
-Nie przedstawiłem ci się...-mówi poważnie
-Właśnie, że tak!- uparcie staję przy swoim, bo skąd niby znałabym jego imię zanim jeszcze mi się przedstawił?
***
-Nie mów... serio wyrzucili cię z Klubu? -pytam.
-Tak i już byłem po kilku piwach przez co musiałem z buta wracać no ale... spotkałem ciebie. -mówi i puszcza mi oczko.
-Ale dlaczego ty w ogóle się na niego rzuciłeś? -pytam.
-No...bo to chłopak mojej byłej. -powiedział nagle.
-Umm i dlatego to zrobiłeś?
-Wiesz... ja ...kurde nie wierzę w to co teraz robię, ale wyznam ci, że nadal ją kocham i przez moją głupotę nie jesteśmy już razem i... w chuj boli mnie to, że jest z kimś innym... złamałem jej serce, ale naprawdę tego żałuję... chciałbym żeby mi wybaczyła, ale niestety pozostaję tylko marzenie.-powiedział zasmucony.
-Kurde wiem, że znamy się dosłownie kilkanaście godzin, a ja gadam o jakiś smętach.-Nie no coś ty, wiesz ja też nie będę gorsza... byłam zakochana w chłopaku, który miał złą opinię, ale wtedy mnie to nie obchodziło dla mnie liczyły się jego dobre cechy, pomimo tych wad ja...i tak go kochałam. Traktował mnie jak księżniczkę. Pewnej okropnej nocy zerwał ze mną i od tamtego czasu... o mój Boże...
-Co? -zapytał marszcząc brwi.
-Od tamtego czasu tylko się nad sobą użalałam i nawet nie pomyslałam, że mógł mieć jakiś powód... miał kłopoty być może potrzebował pomocy, a ja zachowałam się jak totalna egoistka... nawet przed samym przyjazdem tutaj... zawiodłam go... a on przecież wszystko co zrobił robił dla mnie. -mówię ze łzami w oczach.
-Przestań, nie możesz tak myśleć. -mówi.
-Ale to prawda Alex zawiodłam go... jako jedyna najważniejsza osoba jaką w życiu miał.
Spierdoliłam wszystko!!Nagle na stole pojawiają się kropelki krwi.
Poprawione przez: @cvtiepie97
CZYTASZ
Wybrałam Ciebie ❤ W.H
Teen FictionJak daleko można uciec od siebie, żeby pokonać niewyobrażalny ból? Jak wiele musisz zapomnieć, żeby móc żyć dalej? Wiktoria po rozstaniu z Chrisem odcina się od wszystkich. Aby uciec przed bólem jakie towarzyszy jej przez to miejsce oraz wspomnienia...