Po dziesięciu minutach do pokoju weszła tym razem dwójka nastolatków. Hemmings w towarzystwie Irwin'a. Kiedy tylko demon stworzył ze mną kontakt wzrokowy, coś w jego oczach błysnęło.
Jakby wiedział.
- Chcesz ze mną uczynić honory? - zaśmiał się niebieskooki, podając loczkowi drugi nóż. Ashton niby go przyjął, jednak wciąż wydawał się głęboko zamyślony.
- Hemmo zaczekaj. - zawołał nagle, a we mnie rozpalił się płomyk nadziei. - Cofnąłem go w czasie! Jego świadomość jest z przyszłości! - czyli to wyczuwał. To mi daje naprawdę dużą szansę na wydostanie się z tego bagna.
Oby nie było za późno...
- Jak to?
- Daj mu coś powiedzieć. Nie cofnąłbym w czasie anioła bez powodu! - Starszy trzepnął w głowę Luke'a, jakby załamany faktem, że chłopak nie pomyślał o tym od początku.
W ten sposób odzyskałem możliwość mowy.
Więc wyjaśniłem im wszystko po kolei, odpowiedziałem na pytania i na koniec pozostała tylko jedna kwestia.
- Jak mam się teleportować do innego świata? - popatrzyłem na nich załamany.
- Rozprostować skrzydła i skupić się na tym. - mruknął demon, a nosferatu popatrzył na niego jak na wariata.
- Najpierw pozwalasz mu mówić, a teraz mamy go rozwiązać?! W życiu!
- Proszę! Nie stracisz mnie, za chwilę będziesz mógł spalić mój znak, odciąć skrzydła, wszystko! Tylko muszę wrócić do mojego ciała, zanim umrę, błagam Luke! - to jakby trochę przekonało blondyna. Wywrócił oczami i skinął głową.
Parę minut później byłem praktycznie wolny.
Skrzydła były dziwne w czuciu, takie... Inne.
Wyprostować
I skupić się.
Chcę wrócić, chcę wrócić do domu, chcę wrócić do mojego ciała...
I zadziałało.
Wpadłem w tą samą nicość, co przy cofaniu w czasie.
Minęły wieki, zanim obudziłem się ponownie. W szpitalnym łóżku.
Wokół mnie zaczęło się istne szaleństwo, lekarz ze strzykawką w dłoni zamarł, a pielęgniarka zaczęła krzyczeć i wytrąciła przyrząd z jego rąk. Za szybą stali moi rodzice, oraz trójka nastolatków. Ashton i Calum byli tak samo zszokowani jak lekarz, a Luke wpatrywał się we mnie takim wzrokiem, jakby wiedział co się stało.
Będę go musiał zapytać. A przede wszystkim podziękować mu.
Skrzywiłem się, czując zapach chemii unoszący się w powietrzu świat wokół mnie zaczął się wyostrzać i nabierać koloru.Krzyknąłem z nagłego bólu, jakby ktoś wbił setki igieł w moje oko.
Przybiegł jeszcze jeden doktor i zaczęli do siebie coś mówić, ale na ten moment nie obchodziło mnie ani jedno z ich słów.
Podali mi znieczulenie, ale to nic nie dało. Widocznie musiałem przeczekać to wszystko. Godzinę później do sali weszli rodzice i przytulili mnie ze łzami w oczach. Szczerze mówiąc, nie wiedziałem, czy są szczęśliwi, że ich jedyny syn jest aniołem, czy nie.
Wydawali się pełni radości, jednak posiadanie dziecka, które okazało się aniołem... To nie jest takie proste, jakie się wydaje...
To coś w oczach taty... Coś mówiło mi, że mimo wszystko, rzeczy staną się teraz o wiele gorsze.Wreszcie do pomieszczenia wpuścili trójkę przyjaciół. Calum od razu podbiegł do mnie i zaczął powtarzać, jak bardzo się o mnie martwił oraz, jakim cudem było moje obudzenie się. Ashton również dołączył do swojego chłopaka i uśmiechnął się do mnie. Powiedział parę słów, a wtedy delikatnie wyciągnął tą Nowo Zeladzką kulkę energii i zabrał ją do domu.
Wiedział, że potrzebowałem prywatnej rozmowy z Hemmings'em.
- Hey Mike. - szepnął blondyn, podchodząc tylko trochę bliżej. W tej czarnej, skórzanej kurtce i rurkach wyglądał, jak jakiś niebezpieczny typ z gangu.
- Dziękuję Luke. Pomogłeś mi o wiele bardziej niż ci się wydaje. - powiedziałem nieśmiało.
- Wiem. Każdej nocy miałem wizję, jakbym oglądał cię w tym równoległym świecie. Bo to tam byłeś prawda?
- O ile encyklopedie mówią prawdę, to tak. Przed transformacją wpada się do innego wszechświata na jakiś czas. Tylko zwykle to nie wywołuje takich sytuacji... - Popatrzyłem na kroplówkę z kwaśną miną. Nienawidziłem igieł.
Blondyn usiadł na brzegu mojego łóżka, wciąż starając się trzymać dystans i odetchnął głęboko.
- Wiem, że tak naprawdę tylko dwa razy rozmawialiśmy ze sobą, z czego jeden raz doprowadził cię do szpitala, ale czuję, jakbyśmy znali się o wiele, wiele lepiej. Przytuliłbym cię, ale twoja krew zmienia strukturę i... Ugh.
- Hey spokojnie! - uśmiechnąłem się do niego miękko - Rozumiem to. - zapewniłem.
- Twoje oczy... Pojawiają się białe obwódki wokół źrenic. Musisz to zobaczyć! - patrzył się we mnie przez chwilę, a potem wystrzelił i podszedł do zlewu w rogu pokoju. Zdjął ze ściany lustro, po czym szybko wrócił do mnie.
- Woah...
Nieskromnie przyznam, że to wyglądało niesamowicie. I chyba Luke też tak myślał.
więc to jest Michael z tymi białymi obwódkami
Jak wam minęły święta?
Mam nadzieję że wszyscy wypoczęli!
Miłego dnia i nocy wszystkim!
CZYTASZ
Anielski Błękit / Muke
FanfictionTen pierwszy, jest przedstawicielem jednego z najniebezpieczeniejszych gatunków. Ten drugi, okazuje się być kimś innym niż dotychczas. Ich drogi krzyżują się w dość zwyczajnych okolicznościach, jednak to, co następuje później, zdecydowanie do zwyc...