5

997 119 12
                                    

- Pobudka aniołku... - zamruczał Luke tuż przy moim uchu. Ta niby słodka nazwa, była przesiąknięta trucizną w jego wykonaniu.

- Moi rodzice właśnie wyszli i kazali mi cię nakarmić. - mówił, a ja z wysiłkiem otworzyłem oczy. W jego dłoniach była wielka pizza. - Więc zamówiłem to. Ale nie wiem, zasłużyłeś na jedzenie? W końcu nic nie robisz. Niby nie chcę cię torturować, jednak Ashton ostatnio mi coś podpowiedział wiesz? Miał rację, w końcu wam, aniołom, bliżej do zwierząt niż ludzi. Widziałem w jego wizji, jak bezmyślnie próbujesz wydostać się z tego pokoju latając i obijając się o ściany, bo nie kontrolujesz swoich skrzydeł.

Przecież nie mam skrzydeł...

I Ash pokazał mu wizję? Ash ma wizje?

- Powinieneś być wdzięczny, że już ich nie masz. Wracając do moich przemyśleń, Ashton zaproponował mi, abym pomógł ci zaakceptować to, czym jesteś. Więc to jest to, co zrobię w tym momencie.

Słuchałem go całkowicie zamulony. Jakbym był na wielkim kacu. Może czułem się tak przez to, jak wyssali ze mnie równocześnie energię i krew? Znowu... Zrobili to już cztery razy...

- Do czego są anioły Michael?

- Do... Uh... Do siania dobra na świecie. - powiedziałem po chwili rozmyślania, nad ubraniem tego w słowa. Miałem naprawdę duży respekt do aniołów, ale nie do końca potrafiłem uwierzyć, że ja również jestem jednym z nich.

Czy to, że tu jestem aniołem, oznacza, że jestem nim również w moim świecie?

- W ten sposób będziesz siedział tu głodny Mikey. - Luke pokręcił głową. - Anioły są po to, żeby służyć demonom. Rozumiesz? Powtórz to. No już!

Nie chciałem tego mówić. Jednak mój żołądek wydał z siebie głośny dźwięk czując zapach pizzy wiszący w powietrzu.

Więc ewentualnie wymamrotałem to zdanie, a blond włosy chłopak kazał mi je powtórzyć jeszcze trzy razy, tylko że głośniej.

Dzięki temu dostałem cały kawałek pizzy. Dopiero, kiedy wziąłem pierwszy kęs, zrozumiałem, jaki głodny byłem dotąd. Nie wiem czemu, ale Hemmo był na tyle dobry, że rozwiązał moje nadgarstki, a nie kazał mi jeść z podłogi.

Rany od sznurów były obrzydliwe, jednak nie zwracałem na nie uwagi.

- Może w tym świecie tak jest. - szepnąłem do siebie, ale on usłyszał.

- Co? - spytał ostrym głosem.

- Może w tym świecie tak jest, że anioły są po to, aby służyć demonom. Ale w moim tak nie jest.

- Jakim twoim? Już zdążyłeś zwariować? Jesteś tu ledwie dwa tygodnie.

- Równoległe rzeczywistości. - powiedziałem głośno, bojąc się, że mnie uderzy. Ale ten tylko patrzył na mnie zaciekawiony, więc kontynuowałem. - Wpadłem tu z innej rzeczywistości. Gdzie wszystkie rasy są sobie równe i żyją razem. Nawet anioły i demony.

- O czym ty mówisz? - Jego całe skupienie było na mnie i nareszcie moje słowa coś znaczyły.

- Moje ciało teraz leży w szpitalu, w śpiączce. A ty siedzisz przy łóżku i czekasz aż się obudzę, bo to ty wezwałeś karetkę, kiedy na środku korytarza szkolnego miałem wizję, upadłem i rozciąłem sobie głowę.

- Idiotyzm! - parsknął

- Nie kłamię, przyrzekam! Nie wiem, jak ci to udowodnić, ale tak jest! Co noc podczas snu widzę siebie w mojej rzeczywistości. Przecież wiesz, że równolegle światy istnieją Luke! No proszę, uwierz mi! - Wolałem za nim, kiedy wychodził bez słowa z pokoju. Zostawił mi nawet pizzę.

I zostałem sam.

Za to najadłem się i dość szybko zasnąłem. Jednak kiedy się obudziłem, blond włosy Nosferatu siedział przede mną, a na jego rękach spoczywała wielka księga.

- Co to? - spytałem, patrząc na jego różowo-czarne oczy. Rzeczywiście, skóra na moim ramieniu trochę bolała.

- Encyklopedia wszystkich istniejących ras. Nie zostało ich zbyt wiele, po tym jak demony spaliły wszystkie zawierające w sobie człowieka lub anioła.

- I co tam jest napisane?

- Że anioły mają umiejętność przemieszczania się między światami równoległymi. Więc to by się zgadzało...

- Tylko... Tylko, że ja nie jestem aniołem w moim świecie. Jestem człowiekiem.

- Oh to akurat nie jest możliwe. Każdy ma tą samą rasę w każdym wszechświecie. A mogę cię zapewnić, że jesteś aniołem.

- Bo sam odciąłeś mi skrzydła? - szepnąłem patrząc na niego. Jego oczy rozszerzyły się w zaskoczeniu, a wzrok przeniósł na mnie.

- Skąd to wiesz?

- To było w mojej wizji. Ostatniej przed wpadnięciem tu.

- ...um... T-to też by pasowało. Anioły nie rodzą się ze skrzydłami, budzi się w nich ich prawdziwe ja, dopiero w pewnym momencie życia. Wcześniej mogą mieć wizję, jednak nie wiedzą czemu. Widocznie w twoim świecie, jeszcze nie przemieniłeś się.

- Chwila. To ty mi wierzysz? Naprawdę?

Chłopak podrapał się niezręcznie po karku i uśmiechnął delikatnie do mnie.

- Nie oczekuj, że będę cię traktował jak równego sobie, nie tak zostałem wychowany, ale wiesz, będę się starał.

Heyyy

Otóż nareszcie jestem po bierzmowaniu! Wolność!!! xD

Taka jedna Mariaczi dzisiaj tak mnie dowartościowała, że mam dobre samopoczucie na kolejny rok. Ciężko wyrazić, jak bardzo jestem wdzięczna, za takich ludzi w moim życiu.

Miłego dnia i nocy wszystkim!!!

Anielski Błękit / MukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz