Luke
Od chwili, w której Mike stał się moją "ofiarą", mój umysł całkowicie oszalał. Wcześniej było już nawet dobrze, a teraz czułem się gorzej niż kiedykolwiek wcześniej.
Było mi przykro i głupio z powodu mojego zachowania w stosunku do kolorowowłosego, jednak naprawdę nie chciałem nic mu zrobić. Calum nie odczuł fali energii, jaka przepłynęła przez miasto w nocy. Za to Ashton, podobnie jak połowa szkoły, musiał zostać w domu, bo dosłownie wariował.
Gdzieś między lekcjami zgubiłem z oczu Michael'a i zaczynałem się martwić. Nie wiem, czy to przez magię lasu, jednak byłem bardzo zaniepokojony, gdy nie znajdowałem się w pobliżu tego anioła.
Dopiero, kiedy po ostatniej lekcji nigdzie nie było skrzydlatego, zacząłem się naprawdę denerwować.
- Nie martw się Luke, pewnie po prostu źle się poczuł i poszedł do domu. - Cal poklepał mnie po ramieniu. - Raczej nie powinienem iść do Ash'a... Lecę do domu, ty też idź groźny tworze. - zaśmiał się, a ja posłałem mu słaby uśmiech. Jedyne co miałem w głowie, to Michael'a.
Nawet nie wiedziałem, że biegnę, dopóki nie potknąłem się o coś i nie upadłem prosto na beton.
Krzyknąłem z bólu, czując pieczenie na policzku i kolanie.
Słabo podniosłem się, po czym nie zważając na krew wsiąkającą i kapiącą na moje ubrania, wróciłem do domu. Nikogo tu jeszcze nie było.
- Michael?! Gdzie jesteś?! Michael! - Wołałem. Nie było jego rzeczy.
Zniknął i zabrał ze sobą moje serce, które teraz bolało, jakby uderzyło z hukiem o podłogę.
W łazience okazało się, że rany już są w połowie wyleczone. Naprawdę miałem regenerację anioła.
Stałem tam przez chwilę i wgapiałem się w lustro. Co mnie odróżniało od społeczeństwa na tyle, że wszyscy, których mijałem, odsuwali się i uciekali, szeptając "nosferatu..."? Czy to przez oczy? Chociaż zazwyczaj były błękitne...
Czy Michael zauważył, że jestem potworem i dlatego uciekł?
On mnie pocałował... Czy wtedy jeszcze nie zdawał sobie sprawy z tego, jaki niebezpieczny mogę być? Ten pocałunek był taki idealny...
Ocknąłem się z przemyśleń, kiedy ktoś zaczął dzwonić do drzwi.- Luke, Calum zniknął. - powiedział zdyszany Ashton w progu. Wyglądał jak bałagan. Loki sterczały w każdą stronę, oczy były podkrążone i miał ubrane jakieś dresy zamiast zwyczajowych rurek.
- Michael uciekł. Chwila, co to znaczy "Calum zniknął"? Rozmawiałem z nim po szkole.
Byłem zszokowany, kiedy ujrzałem łzy, powoli spływające po jego policzkach.
- Dzwoniłem, pisałem, nawet byłem u niego. Na łóżku leżała jedynie ta karteczka. - Chłopak wyciągał z kieszeni mały kawałek papieru i mi go podał.
- "Chłopak zapłaci za zdradę gatunku - Laplace". Co to ma znaczyć? Dwóch chłopaków znika tego samego dnia, martwię się Ash.
- Michael... Co jeśli jego też porwali?!
- Wtedy też zostawiliby notkę. I nie zabrali jego rzeczy. Ale chodź, zobaczymy.
Ashton był w panice. Myśl, że nie wie co się dzieje z jego ukochanym sprawiała, że nie widział nic poza potrzebą znalezienia go. Podobnie jak ja, musiałem upewnić się, że Clifford'owi nic się nie stało.
Przeszukaliśmy cały pokój jednak jedyne co znaleźliśmy to mały liścik pod moją poduszką z pismem anioła. W niczym nie przypominał notatki od "Laplace".
- Ash wpisz w wyszukiwarkę tego Laplace. Sprawdź co wyskoczy, chciałbym sam przeczytać list od Mike'a...
- Jasne. Pożyczam laptopa. - usiedliśmy na dwóch końcach łóżka i zajęliśmy się sobą.
"Przepraszam Luke. Nie chciałem sprawić ci bólu, dlatego postanowiłem oddalić się na tyle, żeby zapach mojej krew nie sprawiał ci cierpienia. Proszę, nie bądź na mnie zły, wiem że to była moja wina. Gdybym się nie upił, nie wylądowałbyś w Lesie i nic złego by się nie stało. Uważaj na siebie i zdrowo się odżywiaj. - Michael Xx"
- Luke krew... - Wydusił nagle Ashton, a ja przetarłem oczy, rozmazując krwiste łzy na całej twarzy.
- Sorki. Po prostu... Mike odszedł... B-bo chciał mnie chr-ronić... - rozpłakałem się od nowa, a loczek przygarnął mnie w swoje ramiona. - T-to moja wina! Gdybym nie był tym... Tym czymś! Gdybym tylko też mógł zmienić się w wampira! Ash zmień mnie w wampira! - zacząłem bezsensownie męczyć przyjaciela, a ten tylko mnie tulił i pocieszał.
- Michael wybrał zły czas na zniknięcie. - westchnął loczek, przeczesując swoje włosy. - Zamieniasz się w załamaną galaretkę, a musimy uratować Calum'a. Z resztą ja też. Wiesz co się pojawiło w Google pod hasłem Laplace?
- Co takiego?
- Demon Laplace. Istota zdolna do odtworzenia całej przeszłości i przyszłości. A raczej... Abstrakcyjna teoria istnienia takiego demona.
- Czyli chodzi o ciebie... - westchnąłem, wiedząc, że teraz oboje będziemy płakać.
- Jakaś organizacja dowiedziała się, że z demona, który w pewien sposób widzi przyszłość, zmieniłem się w wampira. Czyli wyrzekłem się gatunku. Zdradziłem go. Porwali niewinnego chłopaka, przeze mnie Luke!
Westchnąłem i sięgnąłem po chusteczki oraz woreczek krwi z lodówki w pokoju.
Kiedy Ash był smutny, czuł większe pragnienie.
- Co jeśli coś mu zrobią?!
- Wiem gdzie może być Michael. - Nagle mnie olśniło. Zerwałem się z łóżka i pociągnąłem Irwin'a za sobą. Chłopak wciąż przyssany do woreczka, ubrał buty i pobiegł ze mną w stronę Przeklętego Lasu.
Więc jestem na wycieczce klasowej a potem na pyrkonie więc nie wiem jak z rozdziałami ale no
Miłego dnia i nocy wszystkim!
CZYTASZ
Anielski Błękit / Muke
FanfictionTen pierwszy, jest przedstawicielem jednego z najniebezpieczeniejszych gatunków. Ten drugi, okazuje się być kimś innym niż dotychczas. Ich drogi krzyżują się w dość zwyczajnych okolicznościach, jednak to, co następuje później, zdecydowanie do zwyc...