1.13

1.6K 99 173
                                    

×Dedykuję ten rozdział wiernym komentatorkom werkstilinski oraz callmedream ×

Mając w uszach słuchawki, kierowałam się w stronę domu czekoladookiego. Tak bardzo pragnęłam go ujrzeć na żywo.

Może moje zachowanie jest złe, ponieważ lecę na jego obecny wygląd, jednak nie umiem inaczej. Może muszę go bliżej poznać, żeby nazwać to miłością?

Podchodząc pod dom rodziny Balsano, wyjęłam z uszu słuchawki i schowałam do mojej torebki.

Podeszłam do drzwi i zadzwoniłam dzwonkiem, który powiadomił domowników o przybyłym gościu.

Czy się denerwuje?

Tak.

Bardzo?

Nie potrafię tego nawet opisać.

Po chwili drzwi zostały uchylone, a w nich stanęła kobieta, która wyglądała na jakieś czterdzieści lat.

— Dzień dobry. Nazywam się Luna i razem z Matteo robimy projekt na angielski. — Uśmiechnęłam się w stronę kobiety.

— Ach, tak. Matteo coś wspominał. Proszę cię, wejdź do środka. — Uchyliła szerzej drzwi, dzięki czemu mogłam wejść. — Matteo jest u siebie w pokoju na górze. — Wskazała na schody za nią.

— Dobrze, dziekuje. — Odpowiedziałam łagodnie i skierowałam się do małej świątyni bruneta.

Dlaczego teraz muszą mi się pocić ręce?

Stanęłam przed jednymi z drzwi. Mam nadzieję, że to one.

Delikatnie zapukałam w drewno i weszłam do środka.

Widok jaki zastałam wprawił mnie w osłupienie.

Przede mną stał Matteo bez koszulki w samym spodniach dresowych. BEZ KOSZULKI! Boże Święty, jaki on jest seksowny na żywo! Mam ochotę go pieprzyć na tym biurku za nim. STOP! CO JA WYGADUJĘ?!

— Um, cześć Matteo. — Odezwałam się, starając, żeby mój głos brzmiał w miarę normalnie. Chyba nie wyszło za bardzo.

— Och, cześć. Już jesteś. — Spojrzał na mnie, a następnie założył na siebie trzymającą w dłoni koszulkę.

Mogłeś zostać bez niej. Nie przeszkadzało mi to.

— Zaczynamy?

— Tak, jasne. Ale najpierw, chcesz coś do picia? — Zapytał.

— Poproszę sok, jeśli jest. — Posłałam mu uśmiech.

— Pomarańczowy? Jabłkowy?

— Pomarańczowy brzmi dobrze.

— Jasne, już się robi. — Klasnął w dłonie i wyminął mnie, kierując się w stronę kuchni.

Podeszłam do tablicy korkowej, która znajdowała się nad biurkiem i zaczęłam oglądać zdjęcia.

Boże, jaki on był uroczy jako dziecko.

messenger || lutteoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz