Długo wyczekiwany rozdział, tak myślę. Polecam włączyć believer z mediów.
Waliłam w drzwi domu dopóki ktoś nie otworzył. W drzwiach stanęła Nina.
— Luna? Co ty tu... — Nie dałam jej dokończyć.
— Jest Matteo?
— Tak, w swoim pokoju. — Odpowiedziała zdezorientowana.
— Dobrze. — Oznajmiłam i weszłam do środka.
— Myslę, że powinnyśmy się ewakuować i to szybko. — W oddali usłyszałam jeszcze głos Demissy zanim całkowicie zniknęłam na piętrze.
Bez pukania wtargnęłam do pokoju Balsano, który był zdezorientowany tym co właśnie się dzieję.
— Luna?
— Chcę się z tobą pieprzyć i właśnie to zrobimy. — Oznajmiłam i brutalnie zaatakowałam jego usta nim zdążył mi cokolwiek odpowiedzieć.
Przez chwilę nie wiedział co robić, jednak szybko uświadomił sobie, co właśnie się dzieje i skupił się na pocałunkach. Chwycił mocno moje uda, po czym przycisnął mnie do swojego ciała, czym spowodował mój cichy jęk, stłumiony przez jego wargi, które na ten gest, wykrzywiły się w małym uśmiechu. Na oślep dotarł do biurka, z którego jedną ręką zrzucił zbędne przedmioty. Posadził mnie na jego powierzchni, a sam znalazł sobie miejsce pomiędzy moimi nogami, aby być jeszcze bliżej. Swoimi żarliwymi pocałunkami zaczął schodzić coraz niżej, pozostawiając na mojej, już rozgrzanej, skórze widoczne ślady. Co jakiś czas boleśnie ją przygryzał sprawiając mi coraz większą przyjemność. Drżącymi dłońmi zaczęłam rozpinać jego koszulę, a moje wargi opuszczał głośny i nierówny oddech. Przymknęłam delikatnie powieki, chcąc oddać się tej rozkoszy. Nie mogąc uporać się z małymi guzikami, które jak na złość wylatywały z moich dłoni, zaczęłam coraz mocniej pociągać za części koszuli. Szatyn sam ewidentnie zirytowany, na kilka sekund oderwał się od mojej skóry i zdjął ją przez głowę. Niewiele myśląc, złapał za skrawki mojego topu i pociągnął go do góry, sprawiając, że siedziałam teraz przed nim tylko w moim koronkowym staniku. Gdy tylko pozbył się uciążliwych materiałów, spojrzał na mnie swoimi niemalże czarnymi oczami sprawiając, że po moim ciele przebiegł tak dobrze znany dreszcz.
— Nawet nie wiesz jak bardzo na to czekałem. — Szepnął w moje wargi i tym razem zaczął składać delikatne muśnięcia na mojej żuchwie, z każdym pocałunkiem schodząc coraz niżej.
Mimowolnie, ponownie przymknęłam swoje powieki i odchyliłam głowę do tyłu. Moje ręce położyłam na jego karku, gdzie zaczęłam bawić się jego krótkimi włosami.
— Zamknij się w końcu i mnie pocałuj. — Rozkazałam i mocno przygryzłam dolną wargę, patrząc na niego wyzywająco, gdy tylko podniósł swoją głowę.
Nie czekając długo, na powrót skupił całą swoją uwagę na moich ustach, w które się wpił. Po chwili, ponownie mocno ścisnął moje uda i bez żadnego ostrzeżenia, podniósł do góry, czym spowodował mój cichy pisk. Przypadkiem przygryzłam jego wargę, co spowodowało, że jeszcze mocniej zaczął ma mnie napierać. Zwinnym ruchem znalazł się przy swoim łóżku, na którym, po sekundzie już leżałam. Zawisnął nade mną, a ja nie pozwoliłam odsunąć mu się na znaczącą odległość, przez ręce splątane na jego karku. Mierzyliśmy się swoimi przenikliwymi spojrzeniami, a na naszych ustach gościły lekkie uśmiechy. Nasze urywane oddechy mieszały się ze sobą, a ja jestem pewna, że chłopak był w stanie wyczuć moje szaleńczo bijące serce. Napięcie między nami rosło z każdą mijaną sekundą.
— Jesteś taka piękna. — Zaczął.
— A ty przystojny. — Szepnęłam. — Spraw, żebym czuła się dobrze. Proszę.
— Dla ciebie wszystko, księżniczko.
Po tych słowach ponownie nachylił się nad moim ciałem i zaczynając od wrażliwych miejsc na mojej szyi, zaczął ustami zjeżdżać coraz niżej. Skupił swoją uwagę na moich wystających obojczykach, gdzie mocniej zasysał i przygryzał skórę. Swoimi dłońmi przejechał wzdłuż mojej talii i jedną z nich oparł na łokciu obok mojego ramienia. Drugą natomiast, wolnymi ruchami zaczął zsuwać czarne ramiączko stanika. Dmuchnął zimnym powietrzem w zaczerwienione miejsce, jakie pozostawił, czym spowodował mój mimowolny dreszcz i z zadowolonym uśmiech, uniósł głowę, ponownie nachylając się nad moimi rozchylonymi wargami.
— To nie będzie nam potrzebne — szepnął zuchwale, po czym jego dłoń znalazła się na zapięciu koronkowego stanika. — Co za cholerstwo — sapnął zirytowany wprost w moje usta, gdy kolejną minutę męczył się z odpięciem.
Moje wargi opuścił cichy śmiech, a następnie uniosłam się delikatnie na stopach – sprawiając, że byłam jeszcze bliżej jego ciała – i dwiema rękami odpięłam materiał, którego po chwili się pozbyłam. Na powrót opadłam na miękki materac i utkwiłam swój wzrok w jego twarzy. Matteo delikatnie musnął moje usta, powtarzając tę czynność kilkanaście razy, co było miłym zaskoczeniem, ja cichą jęknęłam na tą małą pieszczotę. Jego dłoń powoli zjechała z mojej szyi, wzdłuż mostka, zatrzymując się dłużej na wysokości pępka, gdzie mocno ścisnął mój bok, a ja mimowolnie, znowu uniosłam swoje biodra do góry, czym wywołałam jego stłumiony jęk. Niezauważalnie jego palce znalazły się na zapięciu moich spodni, z którym szatyn nie miał już żadnego problemu. Nachylił się nade mną jeszcze bardziej, a jego dłoń znalazła się pod materiałem. Już zirytowana ciągłymi muśnięciami, nie mogąc się doczekać, natychmiast pogłębiłam pocałunek i na oślep zaczęłam szukać odpięcia jego spodni. Zadziwiająco, udało mi się to zrobić w miarę sprawnie i po chwili szatyn, nie miał na sobie spodni, których zwinnie się pozbył.
Tracąc swoją cierpliwość, szybko się ode mnie odsunął i za jednym ruchem pozbył się moich spodni oraz dolnej części bielizny, czym spowodował mój delikatny uśmiech. Nie bawiąc się w żadną subtelność, siebie również pozbawił zbędnej już odzieży i ponownie znalazł się przy mnie.
— Czekałem na ciebie tyle czasu — szepnął zachrypniętym głosem, wprost do mojego ucha, a następnie złożył na jego płatku delikatny pocałunek, czym spowodował moje dreszcze.
Delikatnie przymknęłam swoje powieki, chcąc oddać się rozkoszy całkowicie. W odruchu chwyciłam dłońmi jego boki, chcąc ukryć ich drżenie.
— Jesteś taka piękna... — Przesunął się z pocałunkami na moją żuchwę. — Wyjątkowa... — Jego usta musnęły kącik moich. — I wreszcie tylko moja... — sapnął wprost w moje wargi i w tym samym czasie, niespodziewanie, delikatnie we mnie wszedł, powodując mój głośny jęk, który szybko stłumił pocałunkami.
A ty jesteś mój.
***
Umm... sama nie wierzę, że zdecydowałam się na taki rozdział. No cóż heh...
Dziękuje z całego serca mxicix,która pomogła mi przy tworzeniu tego rozdziału.
CZYTASZ
messenger || lutteo
Fanfiction"Możesz przestać do mnie pisać?" "Niby czemu? " "Bo mnie to denerwuje" "A co jeśli mnie nie?" "Odczep się po prostu" "Bo co?" "Bo ja tak mówię" Historia o nastoletnim Matteo Balsano, który jest zakochany w swojej koleżance z klasy Lunie Valente i po...