1.39

1.1K 83 37
                                    

- Powiesz mi co się stało? - Zapytał, nabierając na łyżkę kolejny kawałek ciasta kawowego od Abueli Canseros.

- Po prostu pokłóciłam się z bratem. - Mruknęła, unikając przenikliwego wzroku bruneta.

- O co?

- O nic takiego.

- Poważnie? - Upuścił łyżkę na talerz. - Płaczesz i mówisz, że nic się nie stało?!

- Proszę, nie krzycz na mnie. - Szepnęła, a jej oczy ponownie się zaszkliły.

- Luna - westchnął, łapiąc za jej rękę, którą muskał kciukiem. - wcale nie chcę. Po prostu się martwię. Luna, proszę powiedz mi. - Odpowiedział bezradnym głosem. - Luna, co się takiego wydarzyło po moim wyjeździe? Wiem, że byłaś smutna, więc powiedz mi dlaczego.

- No dobrze - westchnęła przez przeszywający wzrok Włocha, który czuła na swojej skórze. - Gdy wyjechałeś, relacje z moim bratem się znacznie pogorszyły. Zaczął traktować mnie jak śmiecia, zwalał winę na mnie, że przeze mnie wyjechałeś. To ja cię skrzywdziłam. - Spuściła głowę, przez wylewające się łzy z jej oczu.

- Przestań, to nie twoja wina. - Przybliżył się do niej, nie zabierając swojej dłoni z jej.

- ALE TO JEST MOJA WINA! - Wreszcie na niego spojrzała. - To ja cię skrzywdziłam najbardziej! To przeze mnie byłeś nieszczęśliwy! - W jej oczach można było dostrzec ogromny ból. - Jestem okropnym człowiekiem. Powinieneś mnie unikać, tylko cię krzywdzę. Tylko to potrafię. Krzywdzić najbliższych. - Oznajmiła, a z jej oczu leciało tony łez, których nawet nie próbowała zatamować.

- Przestań tak o sobie mówić! Nie jesteś okropną osobą! Nie krzywdzisz ludzi! Jesteś najwspanialszym człowiekiem, jakiego mógłbym poznać. Masz dobre serce. Twój uśmiech sprawia, że i ja się uśmiecham. Jest tyle określeń, które mógłbym użyć, ale żaden z nich nie opisuje jak bardzo jesteś idealna. - Mówił, patrząc w jej oczy.

Luna nic nie odpowiedziała, tylko usiadła na udach chłopaka i chowając swoją głowę w zagłębieniu jego szyi zaczęła mocniej płakać.

- Przestań być smutna. Chcę zobaczyć uśmiech mojej wspaniałej księżniczki.

×××

Krótkie ogłoszenie!

Słuchajcie, nie wiem jak z rozdziałami. Będą się teraz rzadko pojawiać. Może raz na dzień. Mam teraz mnóstwo testów, na które muszę się uczyć, przez co potem siły nie mam, a do tego zbliża mi się bierzmowanie i egzaminy.

Jednak nie lękajcie się! Jak tylko wszystko ureguluje obiecuję, że zrobię jakiś maratonik!

Może nawet drugą część.

messenger || lutteoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz