1.30

1.5K 83 89
                                    


Powoli zaczynałam się budzić, mrucząc przy tym. Leniwie zaczęłam rozglądać się po pokoju, który nie należał do mnie. Uśmiechnęłam się pod nosem, gdy przypomniałam sobie o wczorajszej upojnej nocy. W tamtej chwili czułam się naprawdę przez kogoś kochana od dłuższego czasu. Ja go naprawdę kocham. Naprawdę się w nim zakochałam. To już nie chodzi o jego wygląd. Nie to w nim pokochałam. Pokochałam go za jego wnętrze. Za jego troskliwość, za jego romantyczność, za jego wszystko.


Po chwili usłyszałam otwieranie się drzwi, a do pomieszczenia wszedł Matteo z tacką, na której było śniadanie. Podniosłam się do pozycji siedzącej, gdy chłopak podszedł do łóżka. Położył tackę na moich biodrach i wziął do ręki czerwoną różę, która leżała obok miski z owocami.

— Piękna róża dla pięknej księżniczki.— Wyciągnął ją w moją stronę i pocałował namiętnie w usta. - Jak się spało? - Zapytał, gdy wzięłam róże do ręki.


—Dziękuje, dobrze. A tobie? — Zapytałam.


— Idealnie. — Usiadł na skraju łóżka.— Wczorajsza noc była wspaniała. - Dodał.


—Z chęcią to powtórzę. —Położyłam tackę obok i łapiąc Balsano za kark, pociągnęłam go w swoją stronę i wbiłam się ponownie w jego malinowe usta.


Chłopak odwzajemnił pocałunek, a następnie podniósł mnie i dał na swoje kolana. Zaczęłam napierać na jego krocze, ruszając przy tym biodrami, przez co chłopak jęknął. Swoje ręce usadowił na moich pośladkach i zaczął zjeżdżać swoimi pocałunkami coraz niżej, zostawiając nowe malinki.


Nasza namiętność trwałaby w najlepsze, gdyby nie przerwał nam czyiś głos.


— Matteo...O MÓJ BOŻE! — Usłyszałam dobrze znany mi krzyk, a ja natychmiast zeskoczyłam z Włocha i spojrzałam na drzwi, w których stała Demissy, mająca zakryte oczy ręką, jednak po chwili ją opuściła.


— O co chodzi? — Zapytał Matteo, który zachowywał się jakby to, co przed chwilą robiliśmy, wcale się nie wydarzyło.


— To w sumie nic takiego ważnego. Przyjdę później. — Oznajmiła i szybko się wycofała.


— To, na czym skończyliśmy? -Szepnął brunet, który zaczął się do mnie przybliżać, jednak tuż przed pocałunkiem odsunęłam się od niego.


— Muszę wracać. — Chłopak jęknął.


— Zostań jeszcze chwilę — zaczął sunąć ręką po moim udzie coraz wyżej — proszę. - Spojrzał na mnie błagalnie.


— Wybacz, ale muszę. — Cmoknęłam go w usta i poszłam do łazienki się w miarę ogarnąć.


***


— Na pewno nie możesz zostać jeszcze chwilę? — Zapytał, gdy włożyłam buty na swoje stopy.

—Na pewno. Zobaczymy się innym razem. — Pocałowałam go namiętnie w usta na odchodne, a następnie zniknęłam po drugiej stronie drzwi.


Matteo's POV:


Gdy dziewczyna wyszła z domu, zamknąłem za nią drzwi. Ona jest taka idealna. Chciałbym, żeby codziennie budziła się przy moim boku. Wygląda tak prześlicznie i niewinnie, gdy śpi.


— Więc ty i Luna huh? — Zapytała Carolina, która wyszła z kuchni.


—Nie, jesteśmy tylko przyjaciółmi. —Odpowiedziałem zgodnie z prawdą.


Prawdą? Czy faktycznie my nadal jesteśmy przyjaciółmi, czy czymś więcej?


—Jak to? Przecież wczoraj pieprzyliście się całą noc. Tak głośno, że nawet słuchawki i muzyka na fulla nie pomogła zagłuszyć waszych jęków.


—Sam już nie wiem, co jest między nami. — Westchnąłem. — Idę się ogarnąć. —Ruszyłem na piętro, pozostawiając kuzynkę samą z milionem pytań.

messenger || lutteoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz