Prolog

1.7K 97 20
                                    

31.10.1996.

Wszyscy mieszkańcy magicznej szkoły spali spokojnie w swoich dormitoriach. Tylko nieliczni nauczyciele zajęci jeszcze byli sprawdzaniem wypocin uczniów. Nikt w tej sytuacji nawet nie przypuszczał, co się stanie w następujących minutach.

Harry Potter także leżał w łóżku, choć nie można było nazwać go spokojnym, gdyż jego sny zakłucały go koszmary.
W jednej chwili Potter leżał z bólem blizny, a w następnej gwałtownie otworzył powieki z powodu huku, który zakłócił ciszę w pomieszczeniu. Chłopak szybko zarzucił na siebie szlafrok, założył buty i tak jak jego współlokatorzy, wybiegł do pokoju wspólnego Gryffindoru.

W salonie Gryfonów panowało zamieszanie. Młodsze roczniki krzyczały, a starsi przekrzykiwali się co do wyjścia z wieży.
W końcu starsi uczniowie zdecydowały wyjść i zobaczyć co się dzieje, a młodsi mieli wrócić do swoich pokoi. Harry zdecydowanym krokiem ruszył z tą pierwszą grupą.

Na szkolnych błoniach panował chaos. Nauczyciele i uczniowie innych domów walczyli z ubranymi na czarno postaciami.
Potter raz za razem strzelał zaklęciami w przeciwników. W końcu spotkał osobę z którą już od paru miesięcy chciał wyrównać rachunki. Bellatrix Lestrange walczyła, a właściwie torturowała, czarnowłosą dziewczynę. Harry szybko pobiegł w stronę śmierciżerczyni z zaklęciem na ustach.

- Ty! - krzyknął inteligentnie Harry i wystrzelił w stronę kobiety zaklęciem, które, gdyby czarnowłosa się nie obroniła, posłałoby ją na ziemię.

- Och, Potter! Jak tam ojciec chrzestny?

- Poczuje się lepiej, gdy go pomszczę! Reductio!

- Pretengo! Musisz się jeszcze wiele nauczyć mieszańcu! Expavescimus!*

Harry w jednej chwili stał na ziemi, a w następnej leciał w powietrzu kilka metrów nad ziemią. Nieoczekiwany ból z tyłu głowy sprawił, że stracił przytomność.

~*~

Albus Dumbledor przechadzał się w zamyśleniu po swoim dyrektorskim gabinecie. Atak, który tej nocy przeprowadzili śmierciożercy, był wstrząsający. Zanim zakon Feniksa przybył do szkoły zginęło pięciu uczniów od piątego do siódmego rocznika oraz jeden czwartoklasista. Do tego jeszcze mnóstwo rannych, w tym Harry Potter.

Albus zadrżał.

Myśl, że jego Złoty chłopiec, wybawca świata miałby zginąć powodowała u dyrektora panikę. Cały plan poszedłby na marne.

Ale na szczęście chłopcu już nic nie zagraża i Dumbledor pozwolił sobie na cytrynowego dropsa. Jest żywy i tak pozostanie.

W końcu wpadł na pomysł. Już wcześniej powinien o tym pomyśleć. Z postanowieniem późniejszego odwiedzenia swojego ulubionego ucznia, Dumbledore podszedł do kominka i "zafiukał" do Korneliusza Knota. Od kiedy wyszedł na jaw powrót Voldemorta, Knot był bardzo ustępliwy. A akurat w tej sprawie musiał otrzymać jego zgodę.

- Aalbusie?

- Witaj Korneliuszu, pewnie słyszałeś już o ataku na Hogwart.

- Owszem, wybacz, że nie zdążyłem z reakcją, ale...

- Oczywiście, rozumiem - powiedział, jakby gorliwie, dyrektor - chciałabym przedyskutować z tobą propozycje ochrony i walki przeciw Voldemortowi, zwłaszcza Hogwartu, gdyż jego ochrona jest priorytetem, a jest na bardzo niskim poziomie.

- Tak, tak, ale powiedz mi co mam zrobić? Wiesz dobrze jaka panuje teraz sytuacja w Ministerstwie.

- Naturalne, ale już pomyślałem nad tą kwestią.

- Co może pomóc Dumbledore?

- Chcę, byś pozwolił mi na użycie obiektu 11.

- Słucham?

- Pragnę, byś udostępnił mi Altostratusa Crack'a.

______________________________________
*Expavescimus- dosłownie oznacza odrzut. Zaklęcie wymyślone przeze mnie.

Harry Potter i Trzecia Opcja [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz