Rozdział ósmy: Porwanie

699 67 10
                                    

Cloudcatcher szedł właśnie na swoje zajęcia. Szczerze? Nienawidził pracy z dziećmi, już po pierwszym dniu. Zwłaszcza, że, jak zauważył po paru dniowych obserwacjach, czwartoroczni Gryfoni i Puchoni, z którymi miał teraz zajęcia, są najgorszą klasą w szkole. Dodatkowo był jeszcze talent Panny Stark do wysadzania kociołków. Dziewczyna niszczyła nawet najprostsze eliksiry.
Nagle jego rozmyślenia, o przesadzeniu Stark do jedynego normalnego ucznia w klasie, przerwał mu idący w jego stronę Dumbledore.

-Witaj Victorze- przywitał się z tym dobrotliwym uśmiechem.

-Dyrektorze- odpowiedział chłodno młodszy czarodziej.

-Jak dobrze, że Cię znalazłem. Mam do Ciebie sprawę- starzec udał, że nie usłyszał niegrzecznego tonu- czy mógłbyś raz na miesiąc dostarczać te eliksiry do Skrzydła Szpitalnego? Normalnie poprosiłbym Severusa, ale on już i tak ma narwanie głowy z innymi zamówieniami- mówił dalej, przy czym dał białowłosemu listę, której zawartość zdziwiła Cloudcatcher'a.

-Przemyśle to- odpowiedział Victor i odszedł, bez pożegnania, na swoje lekcje.

Po drodze spojrzał jeszcze raz na kartkę z podejrzaną zawartością.

Eliksir obniżający odporność?

~*~

Tego ranka odbywały się zajęcia Opieki nad Magicznymi Stworzeniami. Niektórzy czuli strach na myśl o okropieństwach i bestiach, które pokaże im dzisiejszego dnia gajowy. Gdy wszyscy Gryfoni i Ślizgoni zgromadzili się wokół polany, narzekając przy tym na niesprawiedliwość ze wspólnych lekcji, rozpoczęła się lekcja.

-Chodźcie! Dzisiaj będzie coś fajnego!- przywołał bliżej uczniów gajowy, którzy po jego oświadczeniu zaczęli, ze stresu, jeszcze bardziej się pocić.

-To jest...

-Przepraszam, czy mogę iść do toalety?- spytał szybko Alto, widząc stworzenie, na którego widok zachciało mu się wymiotować i pobiegł, zanim Rubeus zdążył cokolwiek powiedzieć.

Hagrid nie zwrócił na niego uwagi i dalej opowiadał o zwierzęciu, któremu wyglądem najbliżej było do dużego, obślinionego ślimaka bez skorupy.

W pewnym momencie nagłe trzęsienie ziemi powaliło wszystkich z nóg. To osłony, otaczające szkołę, zostały naruszone.
W miejscu, w którym odbywała się lekcja ONMS-u, zaczęły pojawiać się postaci w czarnych szatach. Niektórzy próbowali walczyć, ale nagły huk sparaliżował wszystkich w najbliższym otoczeniu. To Bellatrix Lestrange stała na lini drzew z różdżką uniesioną ku górze.

-Poddajcie się, albo on zginie- oznajmiła z szalonym uśmiechem, wskazując na jednego ze śmierciożerców, trzymającego Neville'a Longbottoma.

Wszyscy odłożyli różdżki, a słudzy Voldemorta stanęli wokół nich, by uniemożliwić im tym samym ucieczkę.

-Teraz czekamy na Crack'a- zakomendowała Bellatrix obchodząc pół kolem więźniów.

Po paru minutach oczekiwania na polanę wszedł złotooki ślizgon. Gdy tylko zauważył wysłanników Voldemorta przygotował się do ataku. Lestrange podeszła do Harry'ego i przystawiła mu magiczny patyk do skroni.

-Jeśli czegoś spróbujesz to Potter zginie- powiedziała, ciągnąc chłopaka za włosy- odłóż broń, zanim komuś się coś stanie.

-Dobrze- powiedział przez zaciśnięte zęby blondyn i położył różdżkę na ziemi.

Zaraz podbiegło do niego kilku śmierciożerców i skrępowało mu, za pomocą magicznych więzów, nadgarstki i kostki.

Nagle, z pomiędzy drzew, wyszło kilkunastu uczniów oraz nauczycieli, którzy od razu przystąpili do kontrataku. Walczący wymieszali się, co nie pozwalało rozróżniać stron, ale i tak dało się słyszeć rozkazy, wydawane przez czarnowłosą wiedźme.

-Mamy to po co tu przyszliśmy. Wycofać się!- krzyczała śmierciożerczyni, a chwilę potem dało się słyszeć kilkanaście piknięć po aportacji.

Dyrektor dał chwilę ochłonąć uczestnikom walki, po czym wezwał do siebie Minerve Mcgonagall.

-Jakie mamy straty?

-Uprowadzono Altostratusa Crack'a.

~*~

Alto uderzył lekko stopami o trawnik rezydencji Malfoy'ów po aportacji i zaraz został pociągnięty w jej kierunku.
Nie został pokonany. Gdyby chciał, mógłby od razu się uwolnić, jednak czekał na odpowiedni moment. Na spotkanie wyszła im Pani Malfoy.

-Nasz Pan niedługo przybędzie- zawiadomiła siostrę- do tego czasu zamknijcie go w lochu- odparła, świdrując zimnymi oczami blondyna.

Dwaj śmierciożercy, którzy trzymali go pod ramionami, ruszyli w stronę budynku. Wnieśli go nie delikatnie po schodach w górę, a następnie zaczęli schodzić tymi do piwnicy. Gdy znaleźli się poza zasięgiem słuchu, przystąpił do działania. Skupił się i zniszczył krępujące go więzy, po czy bez trudu powalił dwóch zdziwionych mężczyzn.
Po pokonaniu przeciwników wyciszył korytarz i natychmiast rzucił się biegiem do wyjścia.
Gdy już stał w holu wyjściowym za sobą usłyszał kroki.

-Stój! Łapać go!- zawołała Narcyza Malfoy i pobiegła w jego stronę.

Atlo szybko wystrzelił w jej kierunku zaklęcie łamiące kości i nie patrząc na efekty, wybiegł przed dom. Zaraz potem aportował się na błonia z myślą szybkiego wejścia do łóżka.

~*~

Albus Dumbledore siedział w swoim biurze i myślał. Chociaż zawsze pokazywał swojemu wychowankowi światło, obawiał się, że może on przejść na stronę ciemności. Wyrzucił sobie, że nie zdołał przybyć na czas. Gdy chciał już iść położyć się do spania, do drzwi od jego gabinetu ktoś zapukał i nie czekając na zaproszenie wszedł do środka.

-Dyrektorze!- zawołał od progu Severus Snape, gdyż to on był ową postacią.

-Tak Severusie?- Albus ponownie opadł na fotel.

-Crack wrócił!- oznajmił dobrą nowinę, która sprawiała, że serce starca szybciej zaczęło bić.

-Co z nim?

-Śpi.

~*~

Gdy w końcu odzyskał przytomność, po oberwaniu zaklęciem tnącym, był już ranek. Promienie słońca przechodziły przez szyby długich okien Skrzydła Szpitalnego i prześwitywały lekko przez zielony parawan, okrywający jego łóżko. Po całym pomieszczeniu, od ścian, odbijały się głosy.

-Porcja eliksirów, Panie Crack- usłyszał głos pielęgniarki.

-Czy mógłbym ich tym razem nie brać- uczeń starał się przekonać matronę.

-To nie ode mnie zależy. Dziwię się tylko, że jeszcze się od nich nie uzależniłeś- odparła w zamyśleniu czarownica.

-Raczej nie da się uzależnić od eliksiru niszczącego odporność- powiedział z przekąsem Altostratus, a zaraz potem od ścian zaczął odbijać się odgłos oddalających się kroków.

Mimo, że jeszcze jakiś czas temu chciał odegrać się na chłopaku, teraz nie mógł odegnać złości.

Niestety muszę Cię zawiadomić Dumbledore, że nie będę produkował dla Ciebie tych eliksirów.

Harry Potter i Trzecia Opcja [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz