Rozdział piąty: Obowiązki dyrektora

971 70 6
                                    

Alastor Moody szedł na spotkanie z Albusem Dumbledore'm. Była już późna pora, jednak dyrektor nalegał na zdanie raportu ze strat z obrony ataku Voldemorta. Sam Świetlisty Pan nie mógł się tym zająć z powodu leczenia.
Szalonooki wszedł bez pukania do Skrzydła Szpitalnego i podszedł do łóżka starego czarodzieja.

-Alastorze- powiedział na przywitanie dyrektor.

-U wroga zginęło czterdziestu ludzi oraz dziesięć olbrzymów- były auror od razu przeszedł do rzeczy- u nas siedmiu ludzi. Tu jest lista- powiedział i podał drugiemu czarodziejowi kartkę z nazwiskami poległych.

-Marco Strawberry...- powiedział w zamyśleniu dyrektor.

-Czy coś jeszcze mam zrobić- spytał lekko zniecierpliwiony były pracownik ministerstwa.

-Nie, dziękuję Alastorze- powiedział tamten i wrócił do wertowania raportu.

Gdy Moody wyszedł ze szpitala, Albus pozwolił sobie na zamyślenie. Marco Srawberry, profesor od Obrony Przed Czarną Magią, uczestniczył w obronie mugolskiej wioski i zginął w dość dotkliwy sposób, jak głosiło pochyłe pismo Szalonookiego. Jeszcze dzisiaj musi znaleźć nowego nauczyciela. Tylko kto?
W końcu rozwiązanie przyszło i to zadziwiająco łatwe.

Już czas, byś odpowiedział na wezwanie "przyjacielu".

~*~

Alto, po oberwaniu morderczym wzrokiem od Malfoy'a oraz zjedzeniu śniadania, poszedł na swoje pierwsze lekcje. Pierwszą lekcją powinien być Obrona przed Czarną Magią, jednak odwołano je z nieznanych uczniom powodu, do czasu przemowy Dumbledore'a przy śniadaniu.

-Niestety z przykrością muszę was poinformować, że profesor Strawberry zginął w walce z Voldemortem- wszyscy uczniowie stanęli na imię czarnoksiężnika- Ja także ubolewam nad stratą tak wspaniałego nauczyciela. Do czasu, aż nie znajdzie się nowy profesor ja będę prowadził te zajęcia. Dzisiaj jednak zawiadamiam, że lekcje OPCM'u są odwołane.

Z tego też powodu Crack dopiero o dziesiątej wybierał się na lekcje eliksirów, które będzie prowadził jego opiekun domu.

Wszyscy szóstoroczni Ślizgoni i Gryfoni, uczęszczający na zajęcia warzenia eliksirów, stali przed salą lekcją w lochach. Mało kto w ogóle z ich rocznika mógł na nie uczęszczać. Draco Malfoy, Millicenta Bulstrode oraz Blaise Zabini posyłali, ze wzajemnością, ostre spojrzenia w stronę Hermiony Granger, Harry'ego Pottera i Neville'a Longbottoma, który cudem zdał tegoroczne egzaminy z trujących mikstur. Ron niestety zawalił testy i nie otrzymał pozwolenia na te lekcje, co zrujnowało jego plany na zostanie aurorem.

-Jak na cmentarzu- pomyślał Crack- choć chyba jednak jak w piekle- zwrócił uwagę na nienawiść w oczach innych uczniów.

-Zapowiada się ciekawe przedstawienie- mruknął pod nosem i wszedł ze wszystkimi do klasy, którą właśnie otworzył profesor.

Usiadł w trzeciej ławce w bocznym rzędzie. Drugie miejsce zajął, o dziwo, Harry.

-Nie siadasz z innymi Gryfonami, Potter?

-Hermiona musi pomagać Neville'owi, a ja nie chcę patrzeć jak siedzisz sam- chłopak uśmiechnął się delikatne.

-A jeśli szukam samotności?- sprawdzał go blondyn.

-Daj spokój. Będę siedział gdzie chcę- czarnowłosy powiedział to z dziecięcym uporem.

-Jak chcesz- powiedział Alto głosem pozbawionym emocji, jednak w środku cieszył się i napawał jego decyzją.

Ich rozmowę przerwał Snape, dramatyczne przychodząc do ich ławki, mocno stawiając stopy na posadzce, przez co po całej klasie niósł się odgłos kroków.

Harry Potter i Trzecia Opcja [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz