Rozdział dziewiąty: Feniks ze związanymi skrzydłami

694 50 6
                                    

Albus Dumbledore przygotowywał się do spotkanie Zakonu Feliksa na którym musi przekazać wszystkim jego członkom złą wiadomość. Siedział na początku stołu w kwaterze głównej i rozglądając się po pokoju. W trakcie tej czynności natrafił na wypalone miejsce na gobelinie rodu Black, które podpisane było imieniem. Oczywiście mowa tu o Syriuszu Black'u, który otrzymał od dyrektora smutne spojrzenie.

Przykro mi, ale Harry musi dorosnąć-  przeprosił w myślach Łapę, Albus nie miejący wyrzutów, pewny racji swojego postępowania.
Dumbledore wybudził się z nostalgii, gdy zaczęło się spotkanie. Omówili ostatni atak na lekcji OPCM-u i zastanawiali się skąd wróg wiedział kogo wziąć na zakładnika, co zostało ze znakiem zapytania.
Następnie wszyscy standardowo zdali raporty, a on wysłuchał narzekania na temat trudności z prowadzeniem podwójnego życia.

Muszą chodzić do pracy, na spotkania i co jakiś czas wychodzić na misje. Biedacy. W końcu praca podwójnego szpiega, użeranie się z bandą dzieciaków, które rozpuścili Ci idioci oraz zdobywanie informacji to nic, przy ich problemowych- pomyślał Severus i spojrzał na równe poirytowanego Crack'a, który wyglądał, jakby siedział w tym miejscu za karę.

Gdy w końcu wszyscy powiedzieli swoje ochy i achy, przemówił Dumbledore.

-Dziękuję, za waszą ciężką pracę i poświęcenie. Muszę wam jednak coś oznajmić, na co niestety nie miałem wpływu- powiedział starzec, wyglądając przy tym adekwatne do swojego wieku.

-Co się dzieje, Albusie?- spytał wilkołak, jak nazywał go w myślach Alto.

Jakbyście nie pytali, to by szybciej powiedział- warknął w myślach blondyn i rzucił gradem sztyletów swoim wzrokiem w blondwłosego mężczyznę.

-Nasz minister stwierdzić, że Zakon działa bez żadnych zasad, a aby to zmienić, nakazał jego sekretarce, Dolores Umbige, sprawowanie pieczy, nad naszymi szeregami- oznajmił długowłosy, a cały pokój wypełnił się zbiorowym krzykiem czarodziejów. Nawet Alto przestał patrzeć w ścianę i zacisnął pięści na myśli o podleganiu rozkazom tej ropuchy.

-Tak jak już mówiłem, nie miałem prawa głosu w tej sprawie. Pani Umbrige powinna się tu za chwilę zjawić- dyrektor starał się wyjaśnić sytuację, a gdy skończył mówić, z kominka wyleciała chmura popiołu, a z przejścia wyszła ubrana na różowo kobieta.

-Dzień dobry, państwu. Starszy sekretarz, Dolores Umbrige- przywitała się z przesłodzonym uśmiechem, różowa landryna.

~*~

-Muszę wam coś przekazać- oznajmił Crack, na co tygodniowym spotkaniu z rodzeństwem Potter.

-Ministerstwo uznało, że Zakon nie trzyma się żadnych zasad i postanowiono przydzielić im- nie potrafił powiedzieć nam- nadzór w postaci Dolores Umbrige.

-Po za samym faktem, że to ta kobieta będzie pilnowała Zakonu, jakie jeszcze niesie to konsekwencje?- Dasney*, która już słyszała, od swojego brata, wiele ciekawych informacji o tej kobiecie.

-Ogólnie zanim wyruszymy na walkę ropucha będzie sprawdzała cel i liczbę ludzi, "bo nie możemy ufać tylko waszym zapiskom"- powiedział i zacytował słowa kobiety na ostatnim spotkaniu.

-Czyli główna i legalna grupa walcząca przeciwko Voldemortowi właśnie przestała być jakkolwiek efektywna- podsumowała brązowowłosa.

-Dasney- powiedział cicho jej brat, pierwszy raz na tym spotkaniu- chcę się do Ciebie przyłączyć- ton jego głosu ociekał determinacją.

-Harry, to wspania...- zaczęła szczęśliwa heterohromiczka, ale przerwał jej blondyn.

-Nie zgadzam się! Nic nie musisz. Możesz...- tym razem przerwał mu sam czarnowłosy.

Harry Potter i Trzecia Opcja [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz