Rozdział czternasty: Ostateczne poświęcenie

611 40 5
                                    

-Dzisiaj udowodnimy, że inni się mylili! Pokażemy naszą potęgę i zgnieciemy naszych wrogów!- wołał Voldemort do swoich ludzi. Nie mógł sobie pozwolić na przegraną, dlatego zebrał wszystkie swoje siły- Na Hogwart!- wydał rozkaz, po czym dało się słyszeć liczne pyknięcia aportacji.

-Strzeżcie się hogwartczycy- niemo ostrzegł przeciwników lord- Zniszczę was, jeśli nie posłuchacie rozsądku.

~*~

Harry Potter, gdy usłyszał o wydarzeniach z wczorajszego dnia, całkowicie stracił apetyt. Żałował, że nie było go przy przyjacielu. W dodatku nie wiedział kompletnie gdzie jest.
Gdy w nostalgii obserwował Zakazany Las, nagle zauważył pojawiające się na jego skraju postaci. Gdy zobaczył ich czarne szaty, od razu wiedział kim są przybysze. Zaczął biec w stronę Wielkiej Sali, gdzie powinni znajdować się nauczyciele i dyrektor, gdy jego uszy wypełnił przeraźliwy ryk. Obejrzał się za siebie i zobaczył, jak do narastającej grupy śnierciożerów dołączają się olbrzymy i inne potwory. Wznowił bieg i zbiegł z wieży astronomicznej.

Nie ma czasu do stracenia!

~*~

Wypełniona uczniami jadalnia wypełniona była wesołymi rozmowami nic nie świadomych dzieci. Sielanke przerwały głośne hałasy z błoni, które natychmiast uciszyły hogwarczyków. Ciszę przerwało nagłe otwarcie się wrót sali, tak jak parę lat wcześniej, gdy w zamku pojawił się troll. Przez potężne drzwi wbiegł Harry Potter i cały zdyszany, pobiegł do stołu nauczycieli.

-Dyrektorze!- zielonookiemu zabrakło tchu.

-Co się dzieje, Harry?- spytał zdenerwowany Dumbledore.

-Śmierciożercy!- wziął parę głębokich wdechów- Voldemort jest pod bramami!- zawołał, a przerażeni uczniowie zaczęli krzyczeć i wstawać z miejsc.

-Ciiiiszaaa!- ryknął Albus, a wszyscy zebrani w pomieszeniu znieruchomieli- Niech żaden uczeń opuszcza sali!

-Co zrobimy Albusie?- spytała napiętym głosem profesor McGonagall.

-Dyrektorze, sieć fiuu została zablokowana- oznajmił profesor Flidwick, który zdążył już sprawdzić kominki.

Starzec zastanawiał się przez tyke, po czym wysłał patronusa do członków Zakonu. Następnie odwrócił się do zrospaczonych uczniów.

-Zaraz przybędzie tu Zakon Feniksa razem z którego pomocą nauczyciele pójdą walczyć z armią Voldemorta! Wszyscy uczniowie mają pozostać w tej sali do zakończenia walki!- oznajmił.

-My też chcemy walczyć! Niektórzy z nas są już pełnoletni! Nie może nam Pan zabronić!- niektórzy uczniowie postanowili głośno wyrazić swoje niezadowolenie.

-Uczniowie siódmego rocznika także mogą walczyć. Zastanówcie się jednak, czy będzie w stanie podołać temu zadaniu- powiedział po namyśle profesor- Studenci szóstego roku niech pilnują wejścia do sali!- nakazał, po czym szybkim krokiem wyszedł razem z innymi z głównej sali i zamknął je skomplikowaną wiązanką zaklęć. Wszyscy z grupy Dumbledore'a ruszyli w stronę głównej bramy, zaś Ci przydzieleni do profesor Hooh, udali się na wieże. Harry ruszył za tymi pierwszymi, jednak nagle zatrzymał się i schował w zaułku.

-Ktoś jeszcze musi się dowiedzieć- mruknął- Expecto Patronum!

~*~

Altostratus powoli szedł przez obskurną część Brytyjskich uliczek. Na swoich plecach niósł małego Merlina. Wyczerpane dniem dziecko prawie zasypiało, gdyż przez całą noc nie mogło zasnąć z powodu ciągłej wędrówki.

Harry Potter i Trzecia Opcja [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz