Rozdział pierwszy: Bolesna Prawda

1.2K 95 6
                                    

Altostratus Crack leżał w swoim pokoju, a właściwie celi. Teoretycznie miał tu standardowe umeblowanie, jednak brak możliwości wyjścia nie towarzyszył normalnemu życiu. Obecnie nie miał nic do zrobienia, a musiał mentalnie przygotować się na spotkanie z Albusem Dumbledorem. Szczerze nienawidził starca za to wszystko, co mu robi, ale zaklęcia przymuszające, które na niego nałożono, nie pozwalały mu na zaatakowanie go, choć mógłby to zrobić, zważywszy, że jest potężniejszy od dyrektora.

Mieszkał tutaj od kiedy w wieku czterech lat zniszczył podziemny, magiczny Londyn i uznano go za zbyt niebezpiecznego, by mógł żył swobodnie w magicznym społeczeństwie.

Chcieli go skazać na śmierć, czterolatka, ale Dumbledore łaskawie wstawił się za nim i wylądował tutaj. W ten sposób Trzmiel dostał prawa nad nim. I jeszcze jakby wszystko robili zgodnie z prawami czarodzieja.

Nagły szczęk otwieranych drzwi sprawił, że cały się spioł. O tej porze tylko jedna osoba mogła tu przyjść, choć oczywiście nie było wielu ludzi, którzy mogli odwiedzić go w jego celi. Nagłe otwarcie drzwi urwało jego myśli.

Albus Dumbledor wszedł do jego pokoju jak do siebie. Uśmiech nie schodził mu z twarzy, do puki nie zobaczył nie wypitych eliksirów. Były one specjalnie stworzone dla niego. Niszczyły odporność i ogólnie zdrowie. Gdy czarodziej jest chory, jego łatwość z używania magii maleje. Alto był zmuszany do wypicia ich od dzieciństwa.

- Witaj, Alto.

- Dzień dobry, dyrektorze - tępy ból głowy od zaklęć zmusił chłopaka do uprzejmości.

- Dlaczego nie wypiłeś eliksirów?

Bo może szkodzą mi i dają mi powód, by udusić Cię twoją własną brodą? - chciał zironizować, ale zmusił się do normalnego tonu.

- Nie chcę.

-Och, Alto, musisz.

Crack nie miał ochoty znów urzerać się z tym staruchem i po prostu przełknął kolorowe "lekarstwa". Zaraz poczuł się słabo i położył się na łóżku. Trzmiel dopiero teraz rozsiadł się na krześle i pogładził lekko jego głowę, na co nie pozwoliłby, gdyby nie to, że nie miał siły, by się temu opierać.

- Może słyszałeś o ostatnim ataku na Hogwart? - zapytał, choć wiedział, że chłopak wie. Gazety aż huczały o tym wydarzeniu.

Clrack nie odezwał się, co rozmówca uznał za potwierdzenie.

- Chciałbym, a minister poparł moją decyzję, abyś poszedł do Hogwartu i pomógł Zakonowi Feliksa w obronie szkoły. Twoja moc bardzo się nam przyda.

Oczywiście, moja moc - pomyślał z wykrzywioną w grymasie twarzą.

- Nie - powiedział słabo z powodu zmęczenia.

- Będzie Ci tam dobrze - powiedział pewnie dyrektor- wybacz, ale dla bezpieczeństwa muszę odnowić kilka zaklęć na twoim rdzeniu. W końcu nie chcemy byś stracił panowanie nad magią, prawda?

Dyrektor wyciągnął różdżke i zaczął mruczeć inkantacje zaklęć. Czuł się tak, jakby ktoś ściskał mu coś w okolicy kręgosłupa.

Po jakimś czasie uczucie dyskomfortu ustało, a Dumbledore wyszedł zadowolony z siebie, zostawiając nieprzytomnego chłopaka samemu sobie.

~*~

Harry, po paru godzinach leżenia w ciemności, w końcu odzyskał słuch. Nie mógł w prawdzie się poruszyć, jednak, po wyczerpującej walce z własnym organizatorem, było to wielkim osiągnięciem. Słyszał głosy ludzi odwiedzających, jak podejrzewał, skrzydło szpitalne.

- ...wstrząs mózgu, za parę godzin powinien się obudzić - usłyszał znienawidzony głos postrachu Hogwartu, Severusa Snapea.

- To dobrze - następnie odezwał się Dumbledore - Nie chciałbym go stracić.

- Nie ty jedyny dyrektorze - powiedział Snape z lekkim rozdrażnieniem w głosie.

- Och, wybacz, Severusie, nie miałem nic złego na myśli. Po prostu się o niego martwię. W końcu niedawno umarł Syriusz. Pomaga mi tylko myśl, że zrobiłem to w dobrej wierze.

Cco? - myślał Harry przerażony tym co usłyszał.

- Nie żeby kiedykolwiek obchodziło mnie życie Blacka, ale w jakim celu pozostawiłeś go w Ministerstwie?- spytał Nietoperz, w końcu sam był na rozkazach Dropsa i chciał wiedzieć czy on także jest zagrożony.

To nie może być...

- Harry musi mi bezgranicznie zaufać, do tego jeszcze jego magia...chłopiec musi dorosnąć, a by to zrobić, sam musi doświadczyć strat przez tą wojnę. Tylko w ten sposób przygotujemy go na przywódcę.

- Nie rozumiem Twojego rozumowania - odpowiedział Mistrz eliksirów i najwidoczniej odszedł, jak sądził Harry, zważywszy na odgłos kroków.

Dyrektor westchnął, pożegnał się z pielęgniarką i także wyszedł, pozostawiając zdezorientowanego Pottera.

Harry Potter i Trzecia Opcja [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz