9. Chaos

4.8K 358 184
                                    

KRÓTKIE INFO
Playlista do tego rozdziału:
1. *od początku* Ludovico Einaudi - Nuvole Bianche    https://www.youtube.com/watch?v=kcihcYEOeic

2. *od momentu: rozpoczyna się koncert* Yiruma - If I could see you again  https://www.youtube.com/watch?v=mikudzy6Ddo

3. *od momentu: woda w czajniku...* Beethoven - A melody of tears https://www.youtube.com/watch?v=bNsfqumtc9A

Nie biorę odpowiedzialności za wasze masowe samobójstwa. Idę teraz popełnić swoje :')

•~•

Smukłe palce, prowadzone kilkuletnim doświadczeniem oraz ogromną przyjemnością płynącą z gry, perfekcyjnie trafiały w poszczególne klawisze instrumentu. Doskonale znały drogę, same wiedziały gdzie mają podążać, by wygrać dźwięki, które potrafiły odzwierciedlić wszelkie emocje. Z chwilą kiedy skóra spotykała się z gładką powierzchnią przycisku, myśli dawały spokój, a ciało ogarniała błogość. Lux odpływała w swój własny świat, kreując go za każdym razem inaczej. Ponad to, wraz z poszczególnymi dźwiękami wydobywającymi się na zewnątrz, na światło dzienne wychodziły również myśli, obrazujące obecny stan rzeczy. Powiedzieć, że grą wyrażała siebie to za mało – ona wręcz komunikowała się ze światem w ten sposób. Gdy w ciągu dnia nie mogła powiedzieć komuś czegoś wprost, wieczorem dawała upust „słowom". Czasem monolog trwał długie godziny, innym razem kończył się na jednym lub dwóch zdaniach, jednak zawsze był szczery, nieskalany najmniejszym kłamstwem. Nieskazitelny jak górski strumień, przejrzysty, jasny. Wbrew pozorom jednak trudny do odczytania dla osób trzecich.

Gra na pianinie zawsze pochłaniała ją całą. Pasję tą przekazała jej kiedyś matka. Siedząc na swoim ulubionym stołku, z bezwładnie opadającymi powiekami, zawsze chętnie pozwalała, by muzyka przejęła kontrolę nad jej ciałem. Czuła wtedy bliską obecność ukochanej rodzicielki, jednak wiedziała, że to tylko pozór, bo jej matki już nie ma. Odeszła dwa lata temu, zabierając ze sobą całą swoją dobroć i jasność. Wszyscy zawsze twierdzili, że Madeline Allen potrafiła zarażać pozytywną energią. Mnóstwo ludzi dziękowało jej wiele razy za rozpalenie na nowo ognia ich pragnień, pasji, marzeń czy nawet chęci do życia. Kobieta zyskała wielu fanów, a do największych należał oczywiście jej mąż. Ojciec Lux był chyba największym psychofanem Madeline. Dziewczyna od dziecka była świadkiem najpiękniejszej miłości jaką najprawdopodobniej było jej dane oglądać. Gdy miała 11 lat podjęła decyzję, że nie spocznie póki nie stworzy z kimś związku tak idealnego, jak stworzyli jej rodzice.

Po śmierci żony, Thomas załamał się chyba bardziej niż Lux. Wraz z odejściem Madeline, odeszła spora część mężczyzny. Lux miała wrażenie jakby na oblicze jej ojca ciągle padał cień. Skóra mu poszarzała, spojrzenie stało się zamglone, a i tak chude ciało straciło połowę swojej masy. Było widać, że w odczuciu Thomasa, kobieta zabrała wraz ze sobą całą jasność ze świata. Oczywiście nie było to prawdą. Thomas bardzo kochał córkę, Lux była jego ledwo widocznym światełkiem w niezwykle długim i ciemnym tunelu tortur. Mężczyzna, po długim okresie spędzonym w otchłani swojego własnego umysłu, zrozumiał w końcu, że wciąż ma córkę. Córkę, którą kocha ponad wszystko, i w której od początku widział jakiś spory pierwiastek swojej miłości życia. Od śmierci Madeline relacje Lux z ojcem bardzo się poprawiły. W gruncie rzeczy nie można ich było nigdy nazwać złymi, jednak zawsze bliżej jej było do matki, aniżeli do mężczyzny. Przewrotność losu sprawiła, że to po prostu musiało się zmienić, a Lux nie miała o to do nikogo żalu. W jej rozumowaniu, poprawa stosunków z ojcem była pierwszym i najważniejszym punktem zaczepienia w drodze ku nowemu życiu – życiu bez matki.

Loki Laufeyson || MARVELOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz