8. I'd like to see your true self

5.2K 347 500
                                    

Sączył kawę, upajając się rzeźkim porannym powietrzem. Od wczoraj był na wskroś przesiąknięty dziwnym uczuciem, podobnym do wyrzutów sumienia. Zapachu tych niezdrowych ­- jak zawsze sądził - przejawów nędznego człowieczeństwa nie zmył, ani zimny prysznic, ani sierpniowy wiatr poranka, ani nawet spora ilość perfum. Wciąż czuł na sobie odór nędznego poczucia winy, przez co miał wrażenie, jakby gotował się wewnątrz. Jeżeli pobyt na Ziemi z tą przeklętą dziewczyną ma być dla niego karą przygotowaną przez sukę jaką jest Matka Karma, to był cały w podziwie ­­– doceniał metody przez nią stosowane. Działały. Po jednym wieczorze w tym domu czuł się gorzej niż po kilku miesiącach tortur chociażby w Muspelheimie.

— Hej.
Nawet nie zauważył kiedy Lux znalazła się w drzwiach.
— Jadłeś śniadanie? — zapytała swoim zwyczajnym ciepłym tonem, bez cienia urazy czy wyrzutów, przez co Loki poczuł się jeszcze gorzej, z miejsca zdjęty zdziwieniem.

Nie po to wymyślał sobie w nocy co najmniej 40 sytuacji, które mogły nastąpić rano, by teraz Ona, jednym prostym pytaniem zburzyła cały jego plan i wszystkie możliwe wyjścia, dzięki którym to on mógł wyjść zwycięsko.

— Nie ­— wydukał. Serio? Tylko na tyle go stać?

— Będę robić tosty — oznajmiła życzliwie dziewczyna — Chętny?

— Mogę jakoś pomóc? — Sam był zdziwiony, że to powiedział. W ogóle od kiedy poznał Lux, miał wrażenie jakby uczucie zdziwienia się do niego przyczepiło. Miał tylko nadzieję, że nie na stałe.

Lux, na myśl o przebywaniu w towarzystwie Lokiego w kuchni pełnej ostrych noży, którymi skutecznie można poderżnąć gardło, oraz gorących patelni i tosterów, nadających się do przywalenia komuś w głowę, natychmiast grzecznie odmówiła.

— Ładnie pachniesz — dodała i zostawiła boga z jego kubkiem kawy. W drodze do kuchni uzupełniała w myślach listę rzeczy, na które musi wydębić pieniądze od Avengersów. Na pierwszym miejscu znalazły się wczoraj podstawowe ubrania, na drugim - KONIECZNIE MĘSKIE perfumy.

•~•

Lux postanowiła popracować trochę z Venus, dlatego wzięła psa na długi spacer po polanie przed domem. Po kilku ćwiczeniach, które suczka wykonała bezbłędnie, dziewczyna zapięła ją na smycz i obie ruszyły przed siebie.

Dochodziła pierwsza, może druga. Sierpniowe słońce oświetlało twarze, przyjemnie ogrzewało plecy. Promienie Gwiazdy zdawały się roztaczać blask w ich sercach, umysłach i zranionych duszach. Słońce skutecznie łagodziło rany przeszłości – zarówno tej dalekiej, jak i tej sprzed kilku godzin czy minut.
Po jakimś czasie dziewczyna zaczęła żałować, że nie ma z nimi Lokiego i nie ma on dostępu do tej przyjemnej chwili. Jeśli miał z nią mieszkać przez jakiś czas, to koniecznym było znalezienie chociaż cienkiej nici porozumienia. Lux miała świadomość tego, że w żadnym wypadku inicjatywa nie wyjdzie od boga, dlatego już wczoraj postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce i zacząć od nowa. Zdecydowała się pokazać mu trochę swojego, „midgardzkiego" życia, swoje pasje, zwyczaje, uczucia, w nadziei, że on zechce się choć trochę otworzyć przed nią.

Lux wiedziała, że cokolwiek sprawiło, że Loki stał się tym, kim jest obecnie, nie mogło stać się od tak. Był to pewnie długotrwały proces, który skutecznie go niszczył i zmieniał. Z tego co słyszała od Thora, Loki nie zawsze był taki. No właśnie... jaki? Zły?
Według niej nie tyle zły, co poharatany wewnętrznie, zmuszony przez środowisko do utrzymywania w tajemnicy swoich prawdziwych odczuć czy emocji, i w końcu, do stania się kimś, kogo środowisko samo sobie wykreowało - złego boga kłamstw.

Nie zamierzała go usprawiedliwiać. Prawdą jest, że zrobił wiele okropnych rzeczy, że jest niezdolny do jakichkolwiek ludzkich uczuć, że brzydzi się ludźmi, swoją rodziną, wszystkimi. To w gruncie rzeczy było złe, beznadziejne, a na samą myśl o tym, czuła do niego odrazę.
Jednak Loki był przede wszystkim bogiem psot i kłamstwa. Łgarzem na najwyższym poziomie. Ze swoimi ogromnymi zdolnościami do manipulacji, oraz opanowaną do perfekcji sztuką iluzji - tej magicznej jak i słownej - mógł się po prostu zapędzić, pogubić. Lux była przekonana, że jeżeli tylko znalazłaby się osoba, która zechciałaby dać mu choć cień szansy, iluzja jaką bóg stworzył wokół siebie odeszłaby w zapomnienie.

Loki Laufeyson || MARVELOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz