Dziewczyny siedziały na kanapie bez słowa już od kilkunastu minut.
— To co robimy? — odezwała się w końcu Miley, kiedy jej serce wreszcie zaczęło zwalniać i oddech się uspokoił.
— Nie możemy tego tak zostawić, co nie?
Na Lux cała ta sytuacja nie wywarła aż tak ogromnego wrażenia. Słyszała oczywiście o tym co się stało w Nowym Jorku, lecz jako zagożała przeciwniczka telewizji, prasy i polityki, nie przywiązywała do najnowszych wiadomości ze świata, aż takiej uwagi. Właśnie jej niewiedza była powodem, dla którego nie rozpoznała swojego nowego znajomego.— Chyba oszalałaś. Dziewczyno, stuknij się w łeb! — krzyknęła rozemocjonowana na nowo Miley — Świat był pewny, że gość nie żyje. A on jakby nigdy nic wpada sobie w odwiedziny na Ziemię i miesza ci w głowie. Nadal nie mogę uwierzyć, że go nie rozpoznałaś, powinnaś zacząć interesować się tym co dzieje się na świecie. — Po tych słowach dziewczynie znowu zakręciło się w głowie i musiała usiąść.
— Mam pomysł.
Lux wstała z kanapy, zwalniając tym samym sporo miejsca, które natychmiast zajęła słaba Miley.
— Kilka miesięcy temu, kiedy odwiedzałam w Nowym Jorku mojego ojca, dosłownie wleciałam pod stopy jednego gościa. Złamał mi się wtedy obcas i straciłam równowagę, sama rozumiesz. Mężczyzna najpierw popatrzył na mnie z pogardą, jednak potem pomógł wstać, zapytał czy wszystko w porządku, a kiedy powiedziałam, że tak, wcisnął mi swoją wizytówkę. Dopiero kiedy dotarłam do samochodu zobaczyłam jego nazwisko. Stark.— Spotkałaś Iron Mana?! — Miley natychmiast podniosła się z kanapy, jednak ciało ponownie odmówiło jej posłuszeństwa i dziewczyna drugi raz wylądowała nieprzytomna na ziemi.
— Chryste, Miley lecz się. Nie ważysz trzech kilo, nie będę cię ciągle wciągać na kanapę. — Lux wzięła koleżankę za nogi i przeciągnęła jak najbliżej siedzenia. Sama rozsiadła się wygodnie, ukrywając jednocześnie twarz w dłoniach.
Dlaczego ona? Czy grozi jej niebezpieczeństwo? Dlaczego Ansel... Loki nic jej nie zrobił? Gdyby tylko wiedziała, nie wyszłaby wtedy na polanę. Co ma teraz robić?
•~•
— Co robisz? — spytała Miley wchodząc do pokoju, w którym zastała Lux siedzącą przed laptopem.
— Czytam — odpowiedziała dziewczyna lakonicznie.
— Czytasz — powtórzyła Miley z zaciśniętą szczęką.
— Czytam.
— Lux, czy on ci się dobrał do głowy? Co ty robisz do jasnej cholery... — Ton dziewczyny był teraz bardziej zrezygnowany niż oskarżycielski. — I dlaczego obudziłam się na ziemi?! — To już brzmiało jak oskarżenie.
— Uspokój się i usiądź, bo znowu mi zemdlejesz. Nic mi nie jest — uspokajała koleżankę blondynka — Czytam o tych całych bogach i Lokim. Przecież nie pojadę do Starka w środku nocy. Jutro się tym zajmę, a jeśli już zostałam wmieszana mimowolnie w to całe przedstawienie typu przestępca-superbohater, to chciałabym poznać bardziej naszego przestępcę. Dlatego właśnie czytam. — Ostatnie słowa Lux powiedziała powoli, jedno po drugim, aby dać do zrozumienia Miley, że starała się odpowiedzieć racjonalnie na jej wszystkie podejrzenia.
— Okej, masz rację. Nie możemy panikow... — nie zdążyła dokończyć, bo rozległo się pukanie do drzwi, a Miley ponownie straciła przytomność.
— To żart? — powiedziała Lux i strzeliła soczystego facepalma, jednak teraz również jej serce zaczęło przyspieszać ostrzegawczo. Kto to może być i po co przyszedł?
•~•
— Oh, to tylko ty. — W głosie Lux było chyba więcej ulgi niż szczęścia na widok Sama, z którym nie widziała się przecież dosyć długo.
— A no ja, coś się stało? Szukam siostry — tłumaczył Sam kiedy Lux już wisiała na jego szyi i miażdżyła w niedźwiedzim uścisku.
— Dobrze trafiłeś. Leży tam — urwała na chwilę — A zresztą, wejdź, mamy ci dużo do opowiedzenia.
•~•
Tę noc cała trójka spędziła razem w obawie o swoje życia. Wyszli z założenia, że we trójkę mają większe szanse na pokonanie asgardzkiego boga kłamstw, jednak żadne z nich nie przyznało głośno, że w głębi duszy wiedzą w jak beznadziejnej sytuacji się znaleźli.
Żadne z nich nie spało dobrze, jednak Lux nie spała w ogóle. Ciągle powracały do niej wydarzenia ostatnich dni.
W którymś momencie, kiedy dziewczyna zaczęła wreszcie powoli odpływać, poczuła w głowie lekkie mrowienie. Nie było to nic nieprzyjemnego ani bolesnego, jednak pomyślała, że nie mogło zwiastować niczego dobrego. Po chwili, mrowienie ustało, a na jego miejscu pojawił się niewyraźny szept. Zdrętwiała ze strachu Lux, już miała zacząć krzyczeć, kiedy szept stał się wyraźniejszy. Teraz ewidentnie układał się w jej głowie jako jedno zdanie.Nie rób tego.
Lux dobrze wiedziała do kogo szept należy. Sama nie wiedziała skąd wzięło się w niej tyle brawury, ale zanim zdążyła się nad tym zastanowić, pomyślała tylko: Bo co?
Jednak głos jej już nie odpowiedział.
•~•
Tak naprawdę dopiero zaczynamy zabawę. Poprzednie rozdziały były dłuuugim wstępem do historii.
<3
CZYTASZ
Loki Laufeyson || MARVEL
Fanfic" - Wiesz co było twoim największym, najbardziej niewybaczalnym kłamstwem Loki? - mówi ciepło jak zwykle, działając tym uspokajająco na boga kłamstw. Ten tylko zerka na nią niepewnie, obawiając się, że za chwilę usłyszy słowa raniące mocniej niż pam...