Powiedzieć, że czuje się nieswojo, to jak nazwać jednorożca koniem – spore niedopowiedzenie.
Pożyczanie czyjegoś ciała na parę minut nie było mu obcą sztuką. Robił to wiele razy, jeszcze za młodu, z początku w celach typowo rozrywkowych, stopniowo rozwijając umiejętność i wykorzystując do coraz bardziej niecnych poczynań. Zawsze po powrocie do własnego ciała, gdy odzyskiwał władzę w kończynach, a przede wszystkim znowu patrzył swoimi oczami oraz rozumiał w pełni własnym umysłem, dziwne uczucie obcości próbowało zająć jego myśli i utrzymywało się przez kilka minut, dopóki nie ustąpiło chwilowemu skołowaniu, by wreszcie odpuścić i poszukać mniej doświadczonego maga, któremu możnaby pomieszać zmysły.
Tak właśnie czuje się teraz – zupełnie obco w swoim ciele i po prostu dziwnie. Chwilę zajmuje mu rozeznanie w sytuacji. Mętnym wzrokiem udaje mu się ogarnąć ciemność, w której utknął. Dostrzega wyraźnie promienie słońca, tak usilnie próbujące wedrzeć się do środka i rozświetlić mrok, więc tłumacząc się chęcią spełnienia ich niemej prośby podąża w tamtym kierunku.
Spruchniałe drewno skrzypi mu cicho pod stopami, gdy powoli i niepewnie stawia kolejne kroki ku druzgocącemu odkryciu. Z każdym umykającym centymetrem, który dzieli go od, jak zdążył już zauważyć, starych drzwi złożonych z kilku desek i kłódki, odzyskuje władzę. Rosnąca świadomość własnego ciała pozwala mu wreszcie wyciągnąć kilka logicznych, choć niezbyt miłych spostrzeżeń.
Jedną dłonią napiera lekko na drzwi stodoły, a te ustępują aż zbyt chętnie. Oślepiający blask ciepłych promieni słonecznych wdziera się do jego oczu i jakby głowy, w której od odzyskania przytomności panuje zamęt. I choć wszystko zaczyna mu się układać w całość, a wszystkie ruchy oraz myśli należą już do niego, to jedna kwestia nie daje mu spokoju. Dosłowna czarna dziura, luka w pamięci Kłamcy dotkliwie kaleczy jego nerwy i przyprawia o niepodobne do niego obawy.
Przed oczami wyraźnie dostrzega obraz przyćmiony pyłem skalnym, wyczuwalnym z każdym duszącym oddechem nawet teraz, na samo wspomnienie. Migawkę, podczas której przemierza asteroidę, świadomie wyczekując albo szybkiej śmierci, albo możliwości do zawarcia kilku umów. Następnie na siłę wręcz przywołuje z pamięci obraz dzieci Thanosa, bo doskonale pamięta, że mają z całą sytuacją związek, i słyszy każde wypowiedziane przez siebie i przez nich słowo tak, jakby wcale nie były wspomnieniem, a działy się w obecnej chwili.
Jest całkowicie przekonany, że pamięć go nie zawodzi i w istocie – nie myli się.
Luka zaczyna się chwilę później. Słowa Mawa stają się zniekształcone, a i obraz rozmywa się znacznie, gdy mag zbliża się do jego osoby. Dalej jest już tylko ciemność, zupełnie niepodobna do mroku, który jest na stałe wpisany w jego chłodny umysł.
To ciemność obca, złowróżbna, naznaczona niezidentyfikowanymi zdolnościami i obiecująca katastrofę.
Co dokładnie wydarzyło się na tymczasowej siedzibie Czarnego Zakonu i dlaczego podświadomość mówi Lokiemu, że zdecydowanie wolałby owe wydarzenia pamiętać?
•~•
Jeszcze na oko pięćdziesiąt metrów dzieli Miley od domu Lux, a dziewczyna już teraz słyszy niekontrolowany pisk koleżanki, gdy wygląda przez okno na piaszczystą drogę. Na taki entuzjazm jest jeszcze stanowczo za wcześnie, bo wysłannik Starka ma się pojawić dopiero za półtorej godziny, ale dziewczyna sama nie może ukryć podekscytowania, więc macha sąsiadce szczerząc się przy tym i rusza w kierunku drzwi. Nawet Glee wydaje się pobudzona bardziej niż zwykle, nieustannie merdając wesoło puszystym ogonem i od rana obserwując krzątaninę Lux z poziomu kanapy.
CZYTASZ
Loki Laufeyson || MARVEL
Fiksi Penggemar" - Wiesz co było twoim największym, najbardziej niewybaczalnym kłamstwem Loki? - mówi ciepło jak zwykle, działając tym uspokajająco na boga kłamstw. Ten tylko zerka na nią niepewnie, obawiając się, że za chwilę usłyszy słowa raniące mocniej niż pam...