Epilog

4.2K 206 206
                                    

Szorstki głos mężczyzny o włosach oszronionych już przez wiek, roznosi się wibrującym echem po ogromnej sali. Dosięga wszystkich złoceń i ozdób, a także uszu większości żywo zainteresowanych zgromadzonych. Jedno oko starca skrywa się na moment pod powieką, sennie, a może smutno, gdy z ciężkim sercem ogłasza podjętą wcześniej decyzję.

Ród rozumie. Chociaż pojedyńcze jednostki głośniejszymi pomrukami wyraźnie wyrażają niezadowolenie, to większość Asgardczyków kiwa tylko głowami, z uśmiechem żalu, ale i nowej nadziei na ustach.

Zacięte, burzowe spojrzenie Thora, mierzy ojca z wyrazem konsternacji. Gromowładny podejrzewa, że za decyzją Odyna kryje się jakaś głębia - kolejna prawda, którą winien powiedzieć wiele wcześniej, chociażby wyciągając wnioski po sytuacji z Lokim. Odinson nie mówi nic, jednak jego pytanie zawisa w powietrzu na parę długich chwil, podczas gdy Wszechojciec nawet na niego nie patrzy. Jego ciężki oddech zdradza, że jakieś straszne brzemię tkwi w jego sercu.

— Znajdź Lokiego. Przyszedł czas, by moi synowie poznali prawdę.

Thor już wie, że Asgard nie bez przyczyny zyskał nowego króla w postaci jego osoby.

•~•

Czarnowłosy mężczyzna zerka nerwowo ku górze, w kierunku, z którego dobywa się teraz odgłos masowego aplauzu. Drga mu szczęka, a powieki trwają zaciśnięte, skutecznie chroniąc przed widokiem Odyna, który za chwilę pojawi się w zasięgu wzroku, na zamkowym balkonie.

Loki szybko zmienia kierunek pochodu. Ze stoickim spokojem odwraca się na pięcie, stawiając energiczne kroki na marmurowej posadzce, która od wieków wyznacza ścieżki wiodące poprzez pałacowe ogrody. Kilka róż i frezji, a także obłędnie pachnący jaśmin rosnący na rozstaju dwóch ścieżek, słuchają rytmicznego stukania ciężkich cholew. Dostrzegają też jedną dodatkową parę oczu, która nawet nie próbuje pozostać niezauważona, a jednak - bóg chaosu wydaje się zbyt pogrążony w swoich myślach, by zauważyć istotę, z zainteresowaniem śledzącą każdy jego ruch.

Może to jej kroki, delikatne jak trzepot skrzydeł motyla, albo drobna postura, skryta pod białą szatą uzupełnioną kilkoma złotymi elementami, są powodem, dla których kasztanowłosa przez dłuższy czas pozostaje w ukryciu, o które nawet nie prosiła. Nie dziwi się nawet, od dziecka miała jakby więcej szczęścia niż rozumu i w zasadzie nigdy nie spotkała się z karą, pokroju tych, które były serwowane jej rówieśnikom. Zawsze wygrywała jakby dodatkowy wyjątkowy los na loterii.

Osobliwe zachowanie samego księcia Lokiego intryguje ją do tego stopnia, że sama nie wie od jak dawna jej piwne spojrzenie mierzy zafrasowane oblicze mężczyzny. Odkąd wyszła z sali, w której Odyn ogłosił abdykację, tym samym mianując Thora władcą Asgardu, rozumie, że od początku czegoś jej brakowało. Dziwnym trafem to coś, a właściwie ktoś, mignął jej zielonkawą szatą i uznała to za wystarczający znak, by podążyć jego śladem.

I kobieta podąża tak już od kilkunastu minut, a z każdą kolejną napawają ją coraz większe wątpliwości co do stabilności psychicznej Lokiego. Pobladła bardziej niż zwykle twarz i zapadnięte policzki wraz z oczodołami, czynią z niego już nie obiekt westchnień, a obiekt współczucia. Owo uczucie ogarnia również ją i nie może tego powstrzymać, chociaż bardzo by chciała. Denerwuje się na Asgardczyków za to, jakimi są plotkarzami i żałuje, że wiadomość o śmierci rzekomej midgardzkiej kochanki boga, dotarła również do jej uszu. Od początku obiecała sobie, że nigdy nie pozwoli żadnej myśli na ten temat wkraść się do jej głowy. Miała nie poddawać całej tej sytuacji analizie, ani nie rozmawiać z przyjaciółmi na ten temat.

Loki Laufeyson || MARVELOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz