B

635 87 29
                                    

Co z tego, że filmik w mediach nie jest związany nawet z fabułą opowiadania (pomińmy fakt, że nie maja nic wspólnego z BSD). JEST PRZEUROCZY (polecam włączyć od 0:25). Riza, Al, Ed i Roy. Oni są przesłodcy. Dostałam cukrzycy. Teraz oddaję wam rozdział. Proszę bardzo. ^^.

***


Rudowłosy mężczyzna przysiadł na krawędzi czerwonego pufa, ale zaraz się poderwał i wszedł do oszklonego pomieszczenia. Wyciągnął paczkę papierosów, wyłuskał jednego i zapalił. Toksyczny dym dawał mu ukojenie, ale podniecał w nim jednocześnie poczucie niepokoju. Spaliwszy połowę używki, zgasił resztę i wyszedł do starszej od niego kobiety.

Złotorude włosy upięte miała w kok, a grzywka, która powinna opadać na lewą część twarzy, była przypięta kilkoma wsuwkami. Oczy jak amarantowe kamyczki błyszczały złowrogo. Ta jasna czerwień niby wpadała w róż. Jednak nie można było się wyzbyć wrażenia, że mają bardziej purpurową barwę. Mierzące i oceniające wszystko i wszystkich z zimną precyzją oczy, zarazem były paradoksalnie pełne ciepła i miłości. Cienkie usta zdobiła lśniąca malinowa szminka, a mocny cień podkreślał kształt oczu.

- Gdzie do cholery jest Dazai? Dodzwoniłeś się do niego? - Menadżerka wciągnęła głęboko powietrze. - Ileś ty wypalił?

- Sześć - mruknął, opierając się o szkło. - Nie, nie dodzwoniłem się do tego wieszaka na bandaże, więc nie mogę ci odpowiedzieć na pierwsze pytanie.

- Chuuya, przystopuj z paleniem. Potrzebna mi jest żywa gwiazda, a nie jej trup. Jak umrzesz to czym zapłacę za te wszystkie ubrania?

- Jest jeszcze Ryunosuke i Junichirou. - Wzruszył ramionami. - Od bólu możesz zarobić fortunę na żałobie Dazaia.

Aktualnie Ozaki była ubrana w prosty czarny garnitur, spod którego wystawała biała koszula. Obcas czerwonej szpilki nerwowo stukał o białą płytkę, imitującą marmur. Szare żyłki wiły się układając w losowy wzór, a kilka przebarwień dodawało wiarygodności, którą niszczył fakt, że na korytarzu każda płytka wyglądała identycznie.

Ale menadżerka „Port Mafii" była znana z garderoby bogatej w różne stroje i suknie. Jedne długie i powłóczyste. Drugie krótkie i skąpe. Wiele było satynowych lub aksamitnych, ale nie brakowało delikatnych jak pajęczyny. Każda kobieta mogła tam znaleźć coś w swoim guście. W tym królestwie przeważał róż i wszystkie jego odcienie, jednak myśląc, że taka garderoba mogłaby być uboga kolorystycznie, grubo się mylono. Począwszy od bieli, przechodząc przez wszystkie kolory tęczy (oczywiście w różnym stopniu nasycenia), kończąc na idealnie czarnych ubraniach. Wszystko to zakupione za pieniądze, które zarobił zespół. Im głośniej było o nich, tym więcej funduszy, a co z tym idzie, więcej ubrań i dodatków.

- Dazai od razu skończy z karierą, albo ze sobą. Może i jedno, i drugie. A bez ciebie zespół się posypie. Nie ukrywajmy, wszystko kręci się wokół twojej osoby. Gdyby nie ty, ten licealny zespolik nie przetrwałby tyle. Wiesz o tym dobrze.

- Nie przeczę, ale wiesz, że to też zasługa Dazaia. W sumie bez niego, to ten "licealny zespolik", jak nas nazwałaś, upadłby szybciej, o ile w ogóle by nie powstał. To on mnie zamęczał o zaangażowanie, nie na odwrót. Ja nawet nie chciałem brać w tym procederze udziału.

- Czyżby...

Tutaj ich rozmowa się urwała. Gdyż zza zakrętu wyszedł fotograf, który rozmawiał z wysokim mężczyzną ubranym w dobrze skrojony frak. Jego jasne włosy opadały na oczy w dość dziwniej fryzurze. Usta miał zaciśnięte, ale niezbyt mocno. Jego głos był doniosły i taki... dostojny.

Sugar song & Bitter step | BSDOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz