T 2/2

520 73 11
                                    

- Ryuu, dziękuję za twoje zaangażowanie. - Jej twarde spojrzenie spoczęło na nastolatku, który szybko pochylił się w geście wielkiego szacunku pomieszanego z równie ogromną potrzebą przeproszenia za zachowanie siostry i powierzonych mu pod opiekę owczarków. - A teraz spędź trochę czasu z Ayą.

- A... - Tego się chyba nie spodziewał. W sumie wzrok kobiety mówił raczej: „Szykuj się na karę".

- Spokojnie, sama odprowadzę twoje psy do wybiegu. - Uśmiechnęła się i podeszła do niego. - Pamiętaj, że psów w twoim życiu będzie wiele, ale siostrę zawsze będziesz miał jedną. A o ile mi wiadomo, oprócz niej, nikt nie przeżył tego strasznego pożaru, więc dbaj o nią.

- D-dobrze! - Dla Dazaia, który to oglądał, chłopak wyglądał jakby miał zaraz zejść na zawał serca. Zdecydowanie musiał się wystrzegać starszej Nakahary. - Dziękuję!

- To dobry chłopak, ale często traci kontrolę nad powierzoną sforą, ale ta nigdy go nie opuszcza. - Razem obserwowali jak rodzeństwo opuszczało teren posiadłości. - Puraido! Donyoku! Fujun! Shitto! Hoshoku! Gekido! Taida![1-7] - Siedem psów przybiegło posłusznie i usiadło przed nią jakby przed bóstwem, które należy czcić. - Przepraszam na moment.

Posłała gościowi przepraszające spojrzenie i poprowadziła siódemkę czworonogów w kierunku, w którym najprawdopodobniej znajdowały się wcześniej wspomniane wybiegi. Po chwili wróciła i zaprosiła Osamu do środka. Pokierowała się ku salonowi w starym stylu, którego Dazai osobiście nie lubił ze względu na brak wygodnych kanap. Podłoga przy stoliku była wyściełana milionami poduszek, które wyglądały na naprawdę miękkie.

- Proszę usiądź. - Wskazała stertę puchu, którą wcześniej szatyn ocenił jako niezłą podróbkę jakieś sofy. Sama zajęła miejsce po drugiej stronie stolika, na którym stały już dwie szklanki i dzban z wodą. - Dziękuję za to, że przyjechałeś.

- Proszę. - Poduszki okazały się miększe niż w najśmielszych oczekiwaniach drugiego z Egzekutorów. - Jestem...

- Dazai Osamu, wiem to. Teraz pozwól, że się przedstawię. - Jej twarz rozświetlił delikatny uśmiech. - Nakahara Shun, głowa rodziny Nakahara i tak zwanej „Owczarni" oraz starsza siostra Chuuyi.

Szatyn pokiwał głową i przyjrzał się dostojnej twarzy kobiety, która wydawała się niepodobna do swojego brata. Jedynym elementem, który powtarzał się u nich, były niebieskie oczy, które mimo różnych odcieni, wrażały ten sam stoicki spokój, który pozornie był nie do naruszenia.

- Teraz posłuchaj, bo nie będę się powtarzać, a pragnę, by młody był szczęśliwy. A jak na razie ma mnóstwo zmartwień, więc ich mu nie dokładaj. - Z jej twarzy zniknął uśmiech, a zastąpił go kamienny wyraz. Jej oczy nabrały nieprzyjemnego, zimnego błysku, który charakteryzował osoby wyrachowane.

- Jeśli zadzwoni do niego ktoś, a on po rozmowie nie będzie ci się wydawać sobą, masz mnie o tym powiadomić. Jeśli jakiś chłopak będzie się kręcił wokół was, masz, nawet mimo sprzeciwów Chuuyi, zachowywać się jakby on był TWOJĄ własnością. Masz go chronić, jakby chodziło o twój największy skarb, rozumiesz?

- Tak. - Dazai pokiwał niepewnie głową. - Rozumiem.

- Dobra, jak mamy tą część załatwioną, możemy pogadać o czymś przyjemniejszym. - Jej twarz ponownie udekorował uśmiech, a wzrok nabrał miękkości. - Masz może jakieś pytania?

W tej chwili w głowie Osamu widniała największa pustka jaką można sobie wyobrazić. Miał tyle pytań o swojego przyjaciela. Począwszy od tego, jakim cudem, mimo że są rodzeństwem, tak się od siebie różnią, a skończywszy na tym, dlaczego rudowłosy unika kotów. Ale miał tą okropną pustkę, a w pomieszczeniu zapanowała cisza, którą pragnął przerwać za wszelką cenę.

Sugar song & Bitter step | BSDOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz