Arek
Po kilku godzinach wylądowaliśmy w Neapolu. Kilkanaście minut zajęła nam jazda taksówką do mojego domu.
-Zaraz przyjdę. Siadaj. -Powiedziałem, przekraczając próg mieszkania, a Jagoda zdejmowała buty.
Wskazałem ręką na kanapę i udałem się na piętro.
Udałem się do pokoju, w którym miała spać Jagoda. Na szczęście przed wylotem z Włoch wszystko przygotowałem. Wyjąłem z szafy czysty ręcznik i wróciłem do dziewczyny.-Wszystko masz przygotowane.- Powiedziałem, schodząc z ostatnich schodków. -Tutaj masz, ręcz...- Urwałem, kiedy zauważyłem, że mówiłem sam do siebie. Jagoda zasnęła na kanapie. Postanowiłem, że nie będę jej budzić. Podszedłem z drugiej strony kanapy, wziąłem ją na ręce i zaniosłem do pokoju na górze.
***
Jagoda
Pomimo zasłoniętych okien promienie słoneczne drażniły moje oczy. Otulona w kołdrę przetarłam oczy i podniosłam się do pozycji siedzącej. Niechętnie zrzuciłam z siebie białe przykrycie i wstałam z wygodnego łóżka. Rozciągnęłam się i podeszłam do mojej walizki, która stała przy drzwiach. Na moim bagażu był położony ręcznik, a na nim karteczka.
Łazienka- pierwsze drzwi po prawej.
Wyjęłam czyste ubrania, zabrałam zostawiony dla mnie ręcznik. Zgodnie ze wskazówką poszłam do łazienki.
Po odświeżającym prysznicu ubrałam czystą bieliznę, a na to jeansowe spodenki i białą, zwiewną bluzkę na ramiączka. Włosy rozczesałam i spięłam w kucyka. Ubrania z wczoraj zaniosłam do pokoju, w którym spałam.
Zeszłam ze schodów, żeby sprawdzić, czy Arek już wstał. Po rozglądałam się po parterze, ale ani żywej duszy.
Kiedy Milik był u mnie to on zrobił śniadanie, postanowiłam odwdzięczyć się tym samym. Po przeszukaniu kuchni i zebraniu składników zaczęłam robić ciasto na naleśniki. Włączyłam radio, które stało na parapecie. Z głośników zaczęła lecieć dobrze znana mi melodia, zciszyłam trochę, aby nie obudzić piłkarza. Tą piosenką był utwór Rity Ory, który nosił tytuł "Your Song". Z tego względu, że lubiłam tę piosenkę, zaczęłam śpiewać ją pod nosem.I woke up with a fear this morning
But I can taste you on the tip of my tongue
Alarm without no warning
You're by my side and we got smoke in our lungsLast night we were way up, kissing in the back of the cab
And then you say "love baby let's go back to my flat"
And when we wake up, never had a feeling like that
I got a reason so man, put that record on againI don't wanna hear sad songs anymore
I only wanna hear love songs
I found my heart up in this place tonight
Don't wanna sing mad songs anymore
Only wanna sing your song
Cause your song's got me feeling like i'mI'm in love, I'm in love, I'm in love
Yeah, you know your song's got me feeling like I'm.Zasłuchana w muzyce nie wiedziałam, kiedy do kuchni wszedł Arek. Mężczyzna usiadł przy wyspie kuchennej. Ja odwróciłam się i postawiłam przed nim jeden z talerzy.
-Boże Święty! -Powiedziałam i położyłam rękę na dekolcie - przestraszyłeś mnie. -Dodałam, kładąc drugi talerz.
-Jaki tam Boże...wystarczy Arek. -Uśmiechnął się i zabrał z talerza kilka pokrojonych truskawek.
Również uśmiechnęłam się i podeszłam do szafki, z której wyjęłam dwie szklanki. Wlałam do nich soku pomarańczowego i postawiłam przed Milikiem.
-Widzę, że już wszystko przeszukałaś. -Zaśmiał się.
-A żebyś wiedział. Smacznego. -Odpowiedziałam, siadając obok Arkadiusza.
Po zjedzonym śniadaniu zabraliśmy się za niewielkie sprzątanie kuchni. Ktoś zapukał do drzwi.
-Spodziewałeś się kogoś? -Zapytałam, a piłkarz zaprzeczył ruchem głowy i poszedł w kierunku wejścia do domu.
-Cześć Aruś! -Usłyszałam kobiecy i jednocześnie piskliwy głos z przedpokoju. -Ja przyjechałam tylko na chwilę. -Dodała, wchodząc jak do siebie do domu. -Kto to jest? -Jessica zapytała, widząc mnie w kuchni.
-To jest Jagoda. Dla twojej wiadomości jest moim gościem. Mogę wiedzieć, po co tu przyjechałaś? -Zapytał Arek.
-Po resztę swoich rzeczy. -Odpowiedziała oburzona. -Przyniesiesz mi je, czy sama mam po nie iść?
-Przyniosę, nie mogłaś zabrać wszystkiego wcześniej? -Dopytał.
-Niby kiedy? -Odpowiedziała mu pytaniem na pytanie.
-Nie jesteśmy razem od końca maja, a wrzesień się zaczął. To są trzy miesiące.
-Dobra skończ i przynieś mi moje rzeczy.
Arek poszedł na górę, a ja zostałam sama z Jessicą. Czułam, jak lustruje mnie wzrokiem od stóp do głów.
-Widzę, że Arek szybko się pocieszył. Już sobie nową znalazł.
-Że co proszę? Jesteśmy tylko przyjaciółmi.
-Jasne, jasne. Zapamiętaj sobie, Arek jest tylko mój.-Miała powiedzieć coś jeszcze, ale wrócił Arek, który dał Ziółek walizkę i poprosił, żeby już poszła.
Po wyjściu dziewczyny przeprosił mnie za jej zachowanie. Piłkarz szybko odwlekł temat Ziółek i przedstawił mi plan na cały dzień.
Pierwszym punktem było pójście na plażę, więc przebrałam się w niebieski, dwuczęściowy strój kąpielowy. Na wierzch ubrałam te same spodenki i bluzkę, którą miałam do tej pory. Po zabraniu kilku niezbędnych rzeczy wsiedliśmy do samochodu. Minęło kilkanaście minut i byliśmy już na plaży nad morzem Tyrreńskim.
Chwilę zajęło nam dotarcie na samą plażę. Rozłożyliśmy się niedaleko brzegu. Wyjęłam z torebki krem przeciwsłoneczny i poprosiłam Arka, aby posmarował mi plecy. Usiadłam na ręczniku, zdjęłam białą koszulkę i odwróciłam plecami do Milika. Zrobił, to o co go poprosiłam, udaliśmy się w stronę morza. Woda w przeciwieństwie do Bałtyku była ciepła. Kiedy zanurzyłam się do pasa, zostałam ochlapana przez piłkarza, który stał za mną i szczerzył się jak głupi do sera.
-Jak z dzieckiem. -Powiedziałam cicho.
-Masz tatuaż? -Zapytał, lekko zdziwiony, na co ja przytaknęła. -Od kiedy? -Dodał.
-Od jakichś pięciu lat. -Uśmiechnęłam się do młodego mężczyzny.
-Co oznacza?
-Kiedyś ci o tym opowiem. -Odpowiedziałam, wracając na brzeg.
Ten tatuaż ma ogromną wartość sentymentalną, a przedstawia on ułamek jedna druga. Nie bez powodu znajduje się on na żebrach, tuż pod sercem.
____________________________________
Jak już może zauważyliście, walnęła gafę, jeżeli chodzi o daty. Dlatego zgrupowanie z początku września jest przesunięte na (mniej więcej) środek miesiąca.
CZYTASZ
Dajesz mi szczęście |A.Milik |Z A W I E S Z O N E|
Fanfiction"Ty dałeś jej szczęście i tylko ty możesz je odebrać." Start: 09.10.2017 Koniec: ?