[7] Wszystkiego najlepszego!

709 42 13
                                    

CZĘŚĆ DRUGA

Dwa miesiące później (27.08.2017)

Była godzina wpół do siedemnastej. Mój dzień pracy dobiegł końca.
Schodziłam właśnie z trawiastego pola na motoarenie, kiedy z naprzeciwka szli żużlowcy z założonymi do tyłu rękami.

-Sto lat, sto lat. Niech żyje, żyję nam. Niech żyje nam! A kto? Jagoda! -Zaczęli dla mnie śpiewać, w międzyczasie wyciągnęli zza pleców ręce, w których trzymali po jednej czerwonej róży.

-Dziękuję wam. -Powiedziałam przez łzy. Wzruszyłam się. Przytuliłam każdego z chłopaków, odbierając przy okazji kwiaty.

-Macie przypadkiem jakiś sznurek? Związałabym nim kwiaty. No wiecie, żebym żadnego nie zgubiła.

-Całkiem przypadkiem mam. -Powiedział Daniel. Podniosłam bukiet, a Kaczmarek go związał.
-Chyba masz gościa. -Dodał, patrząc w miejsce, z którego wyjeżdżają żużlowcy podczas spotkań.

Przez to, że byłam tyłem, odwróciłam się i zobaczyłam stojącego tam Arka z rękami założonymi za plecy.

Podeszłam do piłkarza i go przytuliłam. On odwzajemnił uścisk.

-Wszystkiego najlepszego! To dla ciebie. -Powiedział, dając mi duży bukiet różowych róż.

-Dziękuję, są piękne, ale skąd wiedziałeś, że tu jestem i, że dziś mam urodziny?

-No wiesz, mam takich swoich dwóch pomocników. -Odpowiedział, a obok nas przeszedł Kaczmarek i Kopeć-Sobczyński, którzy cicho pogwizdywali.

-Przyjechałeś specjalnie dla mnie? -Skinął głową. -Dziękuję. Może pojedziemy do mnie? No wiesz na ciasto i kawę albo herbatę.

-Nie będę przeszkadzał? Pewnie będziesz miała gości, dlatego ewentualnie chciałem przyjść jutro.

-Nie będziesz przeszkadzać, bo gości nie będę miała. Jak to jutro?

-Przyleciałem na trzy dni do Polski i pomyślałem, że wpadnę tutaj.

-W takim razie super, ale mam nadzieję, że nie rezerwowałeś pokoju w hotelu? -Zmarszczył czoło. -Bez sensu. Przecież możesz przenocować u mnie. Mam wolny pokój.

-Niech ci będzie, ale tylko dlatego, że masz dziś urodziny.

-Skoro wszystko ustalone, to idziemy? -Skinął głową. -Cześć chłopaki. -Krzyknęłam i razem z Arkiem wyszliśmy z motoareny.

Z racji tego, że przyjechałam tu tramwajem, więc pojechaliśmy autem chłopaka.

Kiedy byliśmy już przy samochodzie piłkarza, Milik otworzył drzwi, a potem tłumaczyłam trasę do mojego domu.

-Zawsze są tu takie korki? -Zapytał, kiedy znajdowaliśmy się na drodze.

-Przeważnie na koniec sierpnia, a w ostatni dzień to szczególnie.

-W ostatni dzień czego?

-Przez ostatni tydzień sierpnia u nas w mieście odbywa się Bella Skyway Festival. Jest to festiwal światła. Za dnia wygląda to mało ciekawie, bo starówka jest obładowana metalowymi stelażami, ale możesz wierzyć mi na słowo, że jak jest już ciemno, to wygląda, to imponująco.

-To może przejdziemy się tam?Oczywiście, jeżeli chcesz.

-W takim razie idziemy. -Powiedziałam radośnie.

-Mógłbyś potrzymać? -Podałam przyjacielowi dwa bukiety, żebym mogła znaleźć klucz od domu w torebce. Jak już otworzyłam frontowe drzwi, zabrałam od sportowca róże i weszłam do środka. -Czuj się jak u siebie. -Rzuciłam.

Dajesz mi szczęście |A.Milik |Z A W I E S Z O N E|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz