Znasz to uczucie kiedy masz wrażenie się świat się właśnie kończy to jest po prostu koniec... wiesz ze nic konkretnego nie stało się ostatnio, ale wiesz też że nie ma sensu tego ciągnąć dalej, męczyć się.
Został ci jeszcze rok i pół w twojej aktualnej szkole, masz wrażenie ze znajome, koleżanki, przyjaciółki czy inne byty nie są z tobą szczere i kiedy je tylko opuścisz wiesz, że o tobie mówią, kiedy się śmieją to z ciebie no bo z czego, poza tym wiesz ze twoja przyjaciółka rozmawia o tobie z innymi i raczej nie mówi o tobie dobrze,ale nigdy nie masz pewności.
Twoje załamanie z kompleksami są wybuchowa mieszanką, wiesz że masz okropny charakter, którego nie da się znieść, jest fajnie na początku ale kiedy ktoś poznaje twoje ukryte wnętrze, poznaje cie i odpycha.. nie masz na to wpływu tak po prostu jest masz toksyczny charakter trudny, nie robisz nikomu krzywdy, a przynajmniej tak myślisz a i tak jest ci trudno z nowymi znajomościami.
Jak wygląda twoje życie? Wstajesz i to godzinę wcześniej bo musisz się pomalować, bo co wyjdziesz bez makijażu? już raz to zrobiłaś, i jakie były reakcje rówieśników, kiedy wszyscy cię zobaczyli... patrzyli się na ciebie krzywo bo nie wiedzieli co powiedzieć idź się pomaluj bo wyglądasz okropnie? chyba tak nie można wiec woleli siedzieć cicho przejdzie ci, jutro przyjdziesz normalnie... ale nie przyszłaś. jednak w tej całej sytuacji śmieszy cie jedno... ile razy słyszałaś (najczęściej od płci przeciwnej) że wolą kiedy dziewczyna się nie maluje, jest naturalna tym czasem wyzywają tą nature...
a kiedy jesteś już pomalowana czujesz się już troszeczkę pewniej siebie ubierasz się wyglądasz jak wieloryb do tego stopnia, że tak jak kiedyś nie słyszysz obelg w twoja stronę, że jesteś gruba i tak dalej, bo chyba już ci po prostu ci współczują...
Potem idziesz coś zjeść czasami się udaje. Wychodzisz nie ma cie 8 godzin, nie uczysz się w szkole, a bardziej starasz się zdać, więc tylko tam siedzisz i starasz nie umrzeć z nudów. Wracasz , coś tam zjesz idziesz do pokoju przebierasz się i od razu kładziesz do łóżka, pooglądasz chwile Netflix'a potem zasypiasz spisz do 20 gdy wstajesz jesz i siedzisz tak sobie siedzisz aż idziesz spać o 1 a potem wszystko od nowa dzień jak co dzień.
Po czasie stajesz przed lustrem patrzysz na siebie i myślisz, że takie życie nie ma sensu,bo to nie życie. Na nic nie masz siły przytyłaś cholernie dużo, bo prawie 10kg od początku roku po twoich urodzinach się załamałaś tak po prostu, więc teraz tylko spisz i jesz
Kiedy to się skończy? nie potrafię sobie z tym poradzić cały czas wmawiam sobie że hej to nie moja wina to pewnie przez moja chorobę i pewnie mam jeszcze jakąś inna bo to nie normalne. Ale co najlepsze nie przejmujesz się tym,że przytyłaś tylko tym, że musisz chodzi w roz.40 i ci to nie przeszkadza
